Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podlaskie: Warunkowe umorzenie ws. o przywłaszczenie funkcji przez posła PiS

0
Podziel się:

#
w siódmym akapicie powinno być Jarosława Dworzańskiego
#

# w siódmym akapicie powinno być Jarosława Dworzańskiego #

14.08. Białystok (PAP) - Sąd Rejonowy w Białymstoku warunkowo umorzył, na rok próby, postępowanie w sprawie podlaskiego posła PiS Dariusza Piontkowskiego, oskarżonego o przywłaszczenie funkcji publicznej. Orzekł też wobec niego 3 tys. zł świadczenia pieniężnego na cel społeczny.

Wyrok zapadł w środę, po trwającym jeden dzień procesie. Jest nieprawomocny. Prokuratura domagała się nieco surowszej kary, bo orzeczenia nie rocznego, ale dwuletniego okresu próby. Poseł Piontkowski (zgadza się na podawanie danych w mediach) chciał uniewinnienia. Po publikacji wyroku nie był jeszcze pewny, czy będzie składał apelację.

Chodzi o sytuację związaną z pełnieniem przez niego funkcji marszałka województwa. Według prokuratury, już po odwołaniu go przez radnych sejmiku województwa podlaskiego z tej funkcji, podejmował decyzje, do czego nie miał prawa. Zarzucono mu, że wieczorem w dniu, w którym został odwołany, podpisywał jeszcze dokumenty jako marszałek.

Jak ustaliła prokuratura, chodziło o umowy o pracę dla dwóch osób oraz dokumenty zmieniające wynagrodzenie oraz miejsce wykonywania pracy trzeciej osoby. Według śledczych, umowy nosiły wcześniejsze daty niż data momentu podpisania. Według prokuratury Piontkowski musiał mieć świadomość, że podpisywane przez niego dokumenty, są antydatowane.

Obecny poseł nie przyznał się do zarzutów, sam zrzekł się immunitetu, by prokuratura mogła sprawę wyjaśnić. W śledztwie mówił, że był przekonany, iż kończy piastowanie urzędu z upływem dnia odwołania, a nie z momentem samego głosowania w tej sprawie.

W środę przed sądem Piontkowski mówił, że ówczesna dyrektor Urzędu Marszałkowskiego, powołując się na swoje wieloletnie doświadczenie w administracji publicznej, powiedziała mu, iż uprawnienia marszałka województwa traci z końcem dnia, wobec czego może jeszcze do tego czasu podejmować decyzje.

Sąd przesłuchał pięcioro świadków, m.in. marszałka województwa Jarosława Dworzańskiego, który objął stanowisko po Piontkowskim i sprawuje je do dziś. Wśród świadków były też trzy osoby, których dotyczyły dokumenty podpisane przez Dariusza Piontkowskiego już po jego odwołaniu.

Uzasadniając wyrok sędzia Justyna Ewa Gosiewska powiedziała, że dowody wykazały zasadność zarzutu postawionego oskarżonemu. Przypomniała, że ustawa o samorządzie województwa zawiera wyraźne zapisy o tym, do kiedy odwołany zarząd województwa lub jego poszczególni członkowie pełnią obowiązki. Sędzia powiedziała, że przepis jest "oczywisty i czytelny" i Piontowski przestał być marszałkiem z chwilą odwołania i powołania nowego marszałka.

"Nie miał prawa podejmować wszelkich i żadnych czynności w zakresie dotychczasowych swych kompetencji jako marszałek województwa" - mówiła sędzia Gosiewska. Dodała, że nie może być usprawiedliwieniem powołanie się na opinię dyrektor Urzędu Marszałkowskiego, bo zapisy w ustawie o samorządzie wojewódzkim są w tym zakresie jednoznaczne.

Odnosząc się do mowy końcowej obrońcy sąd uznał, że w tym przypadku nie można mówić o sytuacji tzw. błędu co do bezprawności, czyli sytuacji "usprawiedliwionej nieświadomości bezprawności swojego zachowania". Osoba w takiej sytuacji nie popełnia przestępstwa. Sędzia Gosiewska mówiła, że w tej konkretnej sytuacji nie można mówić o nieświadomości "usprawiedliwionej".

Ale sąd uznał i wziął to pod uwagę przy orzekaniu kary, że Dariusz Piontkowski nie miał zamiaru uzyskania jakichkolwiek korzyści (osoby, których dotyczyły umowy nie były z nim związane ani rodzinnie, ani towarzysko, ani politycznie) i nie uzyskał żadnych korzyści oraz, że jego działania nie wyrządziły żadnych szkód samorządowi. Osoby, których umowy podpisał, nadal pracują w urzędzie i są dobrze oceniane za swoją pracę.

Sąd zaznaczył również, że oskarżony nigdy nie był karany, cieszy się dużym zaufaniem społecznym, bo został wybrany do Sejmu oraz że, choć nie musiał, sam zrzekł się immunitetu parlamentarnego, co umożliwiło przeprowadzenie postępowania.

Sąd ocenił, że stopień społecznej szkodliwości czynu zarzuconego Dariuszowi Piontkowskiemu jest "nieznaczny", ale nie "znikomy", czego chciała obrona, wnioskując - w razie braku uniewinnienia - o umorzenie sprawy z powodu właśnie znikomej społecznej szkodliwości.

Sąd orzekł 3 tys. zł świadczenia pieniężnego na cel społeczny, uznając to za zasadne z punktu widzenia społecznego odbioru sprawy.

Po ogłoszeniu wyroku poseł Piontkowski powiedział dziennikarzom, że zastanowi się nad apelacją.

"Wolałbym, żeby sąd czy prokuratura sprawnie zajmowały się prawdziwymi przestępcami. Tak jak sąd podkreślił i prokurator również, nie było tu żadnej poważnej szkodliwości dla urzędu województwa czy mieszkańców. Dobrze by było, żeby wymiar sprawiedliwości w innych sprawach sprawnie działał, a tu - szkoda czasu" - powiedział Piontkowski. (PAP)

rof/ swi/ mok/ ura/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)