Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podlaskie: Wyroki skazujące za policyjną prowokację wobec lekarza

0
Podziel się:

#
dochodzi m.in. wypowiedź T.Hirnlego
#

# dochodzi m.in. wypowiedź T.Hirnlego #

31.10. Białystok (PAP) - Na kary więzienia, w dwóch przypadkach w zawieszeniu, skazał w środę Sąd Rejonowy w Białymstoku trzy osoby oskarżone w sprawie bezpodstawnego wykorzystania policyjnej prowokacji wobec kardiochirurga Tomasza Hirnlego. Wyrok nie jest prawomocny.

Skazani, to dwaj policjanci zajmujący się walką z korupcją i lekarz, uważany za inspiratora całej akcji. W przypadku lekarza sąd orzekł karę dwóch lat więzienia bez zawieszenia, w przypadku policjantów - kary po 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na cztery lata, do tego grzywny i 3-letnie zakazy wykonywania zawodu policjanta. Zaliczył im jednocześnie czas zawieszenia w czynnościach służbowych, stosowany w czasie śledztwa.

Czwarta oskarżona w tej sprawie osoba, także policjant zajmujący się walką z korupcją, został skazany na grzywnę i roczny zakaz wykonywania zawodu.

Po ogłoszeniu wyroku dziennikarze i publiczność musieli opuścić salę rozpraw, uzasadnienie zostało bowiem utajnione ze względu na fakt, że dowodami w sprawie były m.in. tajne materiały dotyczące przygotowania i przeprowadzenia policyjnej akcji.

Proces, który trwał 2,5 roku, dotyczył wykorzystania przez policję tzw. kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej kardiochirurgowi, szefowi kliniki w szpitalu klinicznym w Białymstoku, Tomaszowi Hirnlemu. W czerwcu 2005 roku podstawione osoby, które w akcji odegrały role żony i córki pacjenta wymagającego operacji kardiochirurgicznej, zostawiły w gabinecie lekarza 5 tys. zł w kopercie.

Po długim procesie kardiochirurg został uniewinniony, a sądy orzekły, że - nie mając żadnych wiarygodnych informacji, iż przyjmuje on łapówki - nie można było w sposób legalny przeprowadzić takiej akcji wobec niego. Za niesłuszny areszt lekarz dostał odszkodowanie i zadośćuczynienie, jeden z takich procesów jeszcze trwa.

To, że cała sprawa jest intrygą jednego lekarza wobec drugiego, wyszło na jaw dzięki dziennikarskiemu śledztwu. Autor reportażu zawiadomił Prokuraturę Apelacyjną w Krakowie i to ona oskarżyła lekarza, policjantów i trzy osoby biorące udział w prowokacji.

Prokuratura ta uznała bowiem, że w akcji bezpodstawnie wykorzystano instytucję kontrolowanego wręczenia korzyści majątkowej. Oceniła także, że doszło do wprowadzenia w błąd prokuratora okręgowego w Białymstoku, który udzielał zgody na zastosowanie tej prowokacji.

Uznawanemu za jej inspiratora lekarzowi zarzucono m.in. tworzenie fałszywych dowodów, składanie fałszywych zeznań i nakłanianie do ich składania (za obietnicę zapłacenia 20 tys. zł) dwóch innych osób, biorących bezpośredni udział w prowokacji. Sąd orzekł wobec niego karę najsurowszą w tym procesie.

Dwie kobiety, które w akcji odegrały rolę rodziny pacjenta, dobrowolnie poddały się karze więzienia w zawieszeniu na samym początku tego procesu. Proces mężczyzny, który był pacjentem, został wyłączony do odrębnego postępowania i trafił do sądu w Warszawie, gdzie jeszcze się nie rozpoczął.

Dlatego ostatecznie na ławie oskarżonych przed białostockim sądem zasiadało trzech policjantów, którzy brali udział w przygotowaniu akcji oraz lekarz uważany za inspiratora działań przeciwko jego ówczesnemu przełożonemu. Wszyscy do zarzutów nie przyznali się.

Na publikacji wyroku obecnych było tylko dwóch oskarżonych - policjantów, nie było trzeciego z nich i oskarżonego lekarza. Po wyjściu z sali rozpraw zarówno prokurator, jak i obrońcy oraz skazani, nie odpowiedzieli jednoznacznie na pytanie, czy należy spodziewać się apelacji. Jeden z obrońców powiedział, że na pewno będzie składany wniosek o uzasadnienie wyroku na piśmie, co otwiera drogę do odwołania.

Na publikacji orzeczenia nie było też Tomasza Hirnlego, który w tym procesie miał status oskarżyciela posiłkowego. Przez telefon powiedział dziennikarzom, że wyroki dla sprawców - jak to nazwał - "mojego i nie tylko mojego dramatu", "odpowiadają chyba randze ich wykroczenia".

"Ja postrzegam to tak, że wykroczenie było nie tylko przeciwko mojej osobie, ale po prostu przeciwko jakimś wszystkim możliwym normom i zasadom życia" - powiedział.

"Szczególnie w społeczeństwie, które uważa się, że jest już na jakiś poziomie. Trudno powiedzieć, że się cieszę (...), ale uważam, że tego typu wyrok na pewno da do myślenia potencjalnym sprawcom podobnych sytuacji" - dodał lekarz. (PAP)

rof/ pz/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)