Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Politechnika Gdańska chce wiedzieć, jak wyglądał Fahrenheit

0
Podziel się:

Władze Politechniki Gdańskiej chciały wykonać płaskorzeźbę z wizerunkiem
Daniela Fahrenheita. Okazało się, że nie istnieje żaden jego wizerunek. Postanowiono więc
ekshumować krewnych naukowca i na bazie ich wyglądu opracować jego prawdopodobny portret.

Władze Politechniki Gdańskiej chciały wykonać płaskorzeźbę z wizerunkiem Daniela Fahrenheita. Okazało się, że nie istnieje żaden jego wizerunek. Postanowiono więc ekshumować krewnych naukowca i na bazie ich wyglądu opracować jego prawdopodobny portret.

Sprawa wiąże się z pracami, jakie przeprowadzono w ostatnich latach w ponad stuletniej siedzibie Politechniki Gdańskiej. Uczelnia zadaszyła przeszklonymi konstrukcjami dwa niewykorzystywane dotąd spore dziedzińce swojego głównego gmachu. Przestrzenie te służą dziś jako miejsca różnego typu wystaw oraz spotkań.

Niedawno władze Politechniki postanowiły znaleźć patronów dla dziedzińców i umieścić na ścianach ich wizerunki w formie płaskorzeźb. "Wybraliśmy dwóch znakomitych uczonych związanych z Gdańskiem: Jana Heweliusza i Daniela Fahrenheita. Jak z wyglądem Heweliusza nie mieliśmy żadnych problemów, tak okazało się, że nie wiadomo, jak wyglądał Fahrenheit" - powiedział PAP rektor PG Henryk Krawczyk.

Jak wyjaśnił rektor, w internecie można znaleźć rycinę rzekomo przedstawiającą wspomnianego uczonego. "W rzeczywistości jest to jednak Celsjusz. Wiemy to z całą pewnością. Z naszej wiedzy wynika też, że nie zachował się żaden obraz czy grafika, które przedstawiałyby Fahrenheita" - powiedział PAP rektor.

Krawczyk poinformował, że w tej sytuacji - z myślą o projekcie związanym z dziedzińcami, ale też mając na uwadze pożytek, jaki przedsięwzięcie przyniesie np. historykom, władze uczelni postanowiły spróbować znaleźć sposób, by ustalić możliwy wygląd Fahrenheita.

Można to było zrobić, rekonstruując twarz uczonego na bazie jego czaszki. Jednak Fahrenheit, choć ściśle związany z Gdańskiem, pochowany został w Hadze. Ustalono jednak, że w gdańskiej Bazylice Mariackiej spoczywają szczątki ojca i dziadka naukowca.

"Dysponujemy programami komputerowymi, które na bazie wyglądu krewnych pomogą ustalić możliwy wygląd potomka. Z pomocą przyjdą nam też archeolodzy specjalizujący się w tego typu przedsięwzięciach, a w razie potrzeby myślimy też o zwróceniu się z prośbą o pomoc do specjalistów policyjnych" - powiedział PAP Krawczyk.

Rektor uzyskał już wstępną zgodę proboszcza Bazyliki Mariackiej ks. infułata Stanisława Bogdanowicza na przeprowadzenie badań archeologicznych w świątyni.

Jak powiedział PAP konserwator zabytków Bazyliki, Tomasz Korzeniowski, wprawdzie w ponad 650-letniej historii świątyni, w jej wnętrzu pochowanych zostało około sześciu tysięcy osób, ale ze znalezieniem miejsca, w którym spoczywają szczątki przodków Fahrenheita nie powinno być problemu. "Dysponujemy planem Bazyliki z numerami kwater grobowych. Z naszych doświadczeń wynika, że plan jest dokładny" - wyjaśnił Korzeniowski.

Krawczyk poinformował, że badania archeologiczne na terenie świątyni mogłyby odbyć się latem tego roku. W ich przeprowadzeniu pomogą pracownicy Muzeum Historycznego Miasta Gdańska.

Jeśli misja zakończy się powodzeniem, uroczystość odsłonięcia płaskorzeźby i ustanowienia Fahrenheita patronem dziedzińca PG mogłaby odbyć się w przyszłym roku, w 300. rocznicę jednego z pobytów uczonego w Gdańsku. Drugi z dziedzińców zyska imię Heweliusza w roku obecnym, w którym to przypada 400-lecie urodzin astronoma.

Gabriel Daniel Fahrenheit urodził się w Gdańsku w 1686 r. w rodzinie niemieckich kupców. W wieku 15 lat (po śmierci rodziców) opuścił Gdańsk i osiadł w Holandii, a następnie w Anglii, gdzie oddał się pracy naukowej i został m.in. członkiem słynnego angielskiego towarzystwa naukowego Royal Society. Fahrenheit kilkakrotnie odwiedzał Gdańsk - m.in. w 1710 i 1712 roku. Zmarł w Hadze w 1736 r.

Fahrenheit znany jest głównie z tego, że jako pierwszy w przyrządzie służącym do mierzenia temperatury użył rtęci (wcześniej rolę tę pełnił alkohol) i opracował własną skalę liczącą od zera do 212 stopni. Punktem zerowym w przyjętej przez Fahrenheit podziałce była temperatura zamarzania mieszaniny salmiaku i lodu, natomiast 212 stopni F oznaczało temperaturę wrzenia wody.

Skala Fahrenheita stosowana jest nadal w krajach anglosaskich. W pozostałych rejonach świata stosuje się skalę Celsjusza opracowaną w 1742 roku przez szwedzkiego fizyka i astronoma Andreasa Celsjusza.

Anna Kisicka (PAP)

aks/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)