Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Politycy o bojkocie PiS: bumelka, kabaret, pusty, niezrozumiały gest

0
Podziel się:

Kabaret, pusty, nieodpowiedzialny gest, obowiązkiem posła jest brać udział
w głosowaniach - to niektóre opinie polityków koalicji PO-PSL o decyzji posłów PiS, którzy
zbojkotowali piątkowe głosowania w Sejmie. O uczuciu szczęścia mówił szef SLD, a Solidarna Polska -
o fałszywym geście solidarności ze związkowcami.

Kabaret, pusty, nieodpowiedzialny gest, obowiązkiem posła jest brać udział w głosowaniach - to niektóre opinie polityków koalicji PO-PSL o decyzji posłów PiS, którzy zbojkotowali piątkowe głosowania w Sejmie. O uczuciu szczęścia mówił szef SLD, a Solidarna Polska - o fałszywym geście solidarności ze związkowcami.

Pytany o nieobecność PiS premier Donald Tusk ocenił, że prezes Jarosław Kaczyński "pogubił się". "Jeśli chciał mi nawrzucać, to miał okazję zrobić to tutaj, w Sejmie. Wszyscy powinni być dzisiaj w Sejmie, głosować nad zmianą budżetu; sprawia wrażenie na mnie bardzo zażartego, ale też pogubionego. Dzisiaj to było widać bardzo wyraźnie" - mówił szef rządu dziennikarzom po głosowaniach.

Marszałek Sejmu Ewa Kopacz wskazywała, że swoim gestem klub PiS pokazał, że Sejm może bez niego pracować. "Ja byłam na sali sejmowej, prowadziłam obrady, to co było ustalone na posiedzeniu Prezydium Sejmu i Konwentu Seniorów, było realizowane" - podkreśliła. "Wyborcy wystawią nam oceny w następnych wyborach. Pytanie, czy wyborca będzie chciał mieć pracującego posła, głosującego na sali, czy posła, który nie chce pracować, nie chce głosować i wybiera inne zajęcie" - dodała Kopacz.

Zdaniem rzecznika rządu Pawła Grasia posłowie PiS - bojkotując głosowania - pokazują, że nie wiedzą, jakie są podstawowe obowiązki parlamentarzysty. "Nie rozumiem tej demonstracji, chyba przestraszyli się, że związkowcy odebrali im show i wymyślili kuriozalny sposób, aby zaznaczyć swoją obecność" - podkreślił Graś. "To jakiś żart, nie chce mi się, w to wierzyć" - dodał rzecznik rządu.

Krytyczny był też wicepremier, szef PSL Janusz Piechociński. Jak ocenił, polityka PiS przyjmuje już "formy kabaretowe". "Chodzi im o to, żeby odwrócić uwagę opinii publicznej od Piotra Dudy, PR-owcy PiS pracują, ale taka polityka prowadzi na manowce. Jest mi smutno, bo oni przekraczają granice tego, co w polityce można robić" - komentował.

Jak dodał, bojkot głosowań posłów PiS to "pusty gest, który niczego nie wnosi". "Sejm, to nie tylko serce demokracji, ale także pracy, nie można w taki sposób lekceważyć pracy" - zaznaczył Piechociński.

Lider SLD Leszek Miller odnosząc się do piątkowej nieobecności PiS na sali sejmowej, mówił, że liczy, że tak już będzie. "Byłem szczęśliwy, wyobrażałem sobie, że tak będzie wyglądał w przyszłości polski parlament. Oby tak się zresztą stało. Ufam, że posłowie PiS być może nie znajdą drogi powrotnej na salę sejmową, co byłoby też wielką satysfakcją" - ironizował Miller.

Zwrócił jednak uwagę, że posłowie zawierają swego rodzaju umowę w wyborcami. "Według tej umowy jesteśmy zobowiązani pracować w Sejmie: brać udział w głosowaniach, uczestniczyć w całym procesie legislacyjnym. Jeżeli posłowie PiS zrywają tę umowę, to mam nadzieję, że zostaną ukarani przez wyborców, którzy nie lubią bumelantów i bumelki" - dodał szef Sojuszu.

Według szefa klubu Solidarnej Polski Arkadiusza Mularczyka decyzja posłów PiS jest kompletnie niezrozumiała i podyktowana niejasnymi kalkulacjami politycznymi. Jak powiedział, PiS chce pokazać, że jest razem ze związkowcami. "To jest jednak gest fałszywy" - przekonywał.

PiS zbojkotował piątkowe posiedzenie Sejmu, w geście - jak uzasadniali politycy tej partii - solidarności ze związkowcami protestującym w Warszawie przeciwko polityce rządu. Rano klub PiS obradował poza gmachem Sejmu, po południu politycy PiS zebrali się przed kancelarią premiera, gdzie prezes PiS przemówił do protestujących w stolicy związkowców; krytykował rząd i deklarował swoje poparcie dla postulatów protestujących związkowców.

Od środy trwa w Warszawie protest przeciwko polityce rządu zorganizowany przez trzy centrale FZZ, OPZZ i Solidarności. Protest ma potrwać do soboty, a jego kulminacją ma być wielotysięczna manifestacja pod hasłem "Dość lekceważenia społeczeństwa".(PAP)

mrr/ mkr/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)