Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polski dyplomata: bez uzgodnień finansowych nie ma mandatu na Kopenhagę

0
Podziel się:

Domagając się respektowania porozumień z czerwca, Polska chce, by
przyszłotygodniowy szczyt unijny w Brukseli uzgodnił, jak UE ma wesprzeć biedniejsze kraje świata w
walce ze zmianami klimatycznymi, i ostrzega, że bez tego nie będzie możliwe przyjęcie mandatu UE na
konferencję klimatyczną w Kopenhadze w grudniu br.

Domagając się respektowania porozumień z czerwca, Polska chce, by przyszłotygodniowy szczyt unijny w Brukseli uzgodnił, jak UE ma wesprzeć biedniejsze kraje świata w walce ze zmianami klimatycznymi, i ostrzega, że bez tego nie będzie możliwe przyjęcie mandatu UE na konferencję klimatyczną w Kopenhadze w grudniu br.

"Jeśli nie ma rozwiązanej kwestii wewnętrznego podziału obciążeń, nie ma zgody z naszej strony na poparcie mandatu dla UE jako całości do złożenia zobowiązań w Kopenhadze na rzecz pomocy krajom rozwijającym się" - powiedział w czwartek polski dyplomata w Brukseli.

Finansowe wsparcie krajów najbiedniejszych i rozwijających się, takich jak Chiny, Indie i Brazylia jest konieczne, by w Kopenhadze doszło do globalnego porozumienia o redukcji emisji CO2 po roku 2012. Zgodnie z decyzją szczytu w czerwcu UE powinna porozumieć się przed konferencją co do kwoty, jaką gotowa jest przeznaczyć, i jej podziału pomiędzy poszczególne kraje członkowskie. We wtorek fiaskiem zakończyły się rozmowy na ten temat między ministrami finansów "27". Z powodu różnicy zdań w UE wspierana przez kilka krajów Komisja Europejska twierdzi, że zgoda w sprawie wewnętrznego podziału obciążeń może równie dobrze zapaść po grudniowej konferencji.

Polska uważa to za groźbę złamania przyjętych zobowiązań i argumentuje, że chodzi o wiarygodność UE w Kopenhadze. "Zależy ona od tego, czy zobowiązania UE będą mogły być dotrzymane i nie staną się potem tematem wewnętrznego sporu. Jesteśmy w pełni gotowi do tego, by UE złożyła zobowiązanie wsparcia (...) ale nie możemy się zgodzić, że będą złożone zobowiązania, o które będziemy się później kłócić, czy w ogóle możemy im sprostać" - powiedział polski dyplomata. Jego zdaniem, "na dziś" Polska nie byłaby gotowa poprzeć mandatu, w którym zabrakłoby rozstrzygnięć finansowych.

Poza fiaskiem szczytu oznaczałoby to brak mandatu UE na konferencję klimatyczną w Kopenhadze, gdzie kraje członkowskie musiałyby indywidualnie walczyć o swoje interesy, a szanse na ambitne porozumienie spadają.

Komisja Europejska ocenia, że wszystkie potrzeby najuboższych krajów wyniosą rocznie 100 mld euro od 2013 do 2020 roku, z czego udział wsparcia publicznego UE miałby wynieść 2-15 mld euro rocznie. Polska domaga się, by "ustalić z góry metodę, dzięki której każdy kraj będzie mógł policzyć, ile będzie musiał dorzucić do koszyka".

W tym celu Polska poparta przez osiem innych nowych krajów członkowskich zaproponowała uwzględnienie albo dochodu narodowego brutto krajów, albo - co jest jeszcze bardziej korzystne dla Polski - ich udziału w pomocy rozwojowej dla krajów najbiedniejszych i działaniach zewnętrznych UE. Takie propozycje, które pozwalają Polsce zredukować koszty udziału we wsparciu, odrzuciły jednak bogatsze kraje UE z Niemcami na czele. Jednym z ich argumentów jest to, że UE nie może wychodzić przed szereg i zgłaszać własnych zobowiązań, dopóki nie uczynią tego partnerzy światowi jak USA czy Japonia.

Polska zabiega, by podział składki w UE był dla niej bardziej korzystny niż na poziomie światowym, gdzie mają być brane pod uwagę zarówno zdolności do ponoszenia kosztów (ang. ability to pay), jak i odpowiedzialność za emisje CO2, wysokie ze względu na węglowy charakter polskiej energetyki, bo zapłaciłaby w takim wariancie nieproporcjonalnie dużo w porównaniu z bogatszymi krajami.

Na konferencji w Kopenhadze ma być podpisane światowe porozumienie o redukcji emisji CO2 po roku 2012 (tzw. post-Kioto). Jej sukces zależy w dużej mierze od tego, czy - i za ile - biedniejsze kraje rozwijające się zechcą wesprzeć wysiłki uprzemysłowionych potęg w walce ze zmianami klimatycznymi. Jeśli chodzi o pomoc w latach 2010-2012, to Polska zgadza się tylko na "dobrowolne" składki krajów UE, deklarując gotowość wydania 10 mln euro rocznie.

Michał Kot (PAP)

kot/ icz/ ap/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)