Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Polski historyk zaprezentował w Kijowie swą książkę o zbrodni wołyńskiej

0
Podziel się:

Polski historyk Grzegorz Motyka zaprezentował w Kijowie ukraiński przekład
swej książki "Od rzezi wołyńskiej do akcji +Wisła+". Zbiega się to z zaplanowanymi na lipiec
obchodami 70. rocznicy zbrodni na Wołyniu, pamięć o której nadal dzieli Polaków i Ukraińców.

Polski historyk Grzegorz Motyka zaprezentował w Kijowie ukraiński przekład swej książki "Od rzezi wołyńskiej do akcji +Wisła+". Zbiega się to z zaplanowanymi na lipiec obchodami 70. rocznicy zbrodni na Wołyniu, pamięć o której nadal dzieli Polaków i Ukraińców.

Na Ukrainie są historycy, którzy podzielają poglądy Motyki w sprawie Wołynia, często krytykowanego przez środowiska kresowe. Są też naukowcy, którzy zarzucają mu stronnicze podejście do tematu i nie zgadzają się z określaniem w Polsce zbrodni wołyńskiej mianem ludobójstwa.

"Staram się pisać swoje prace z perspektywy praw człowieka. Staram się kierować zasadą, że zbrodnie na ludności cywilnej nie mogą być usprawiedliwione. Kiedy potępiam zbrodnię wołyńską, to nie dlatego, że ginęli tam Polacy, ale dlatego, że ginęli tam ludzie. Tak samo potępiam akcję +Wisła+ i przymusowe wysiedlenia Ukraińców w Polsce tylko dlatego, że łamano podstawowe, ludzkie prawa" - mówił Motyka podczas kijowskiej prezentacji.

Historyk wyjaśniał, że dla polskich badaczy tematu zbrodni wołyńskiej jest jasne, że główną odpowiedzialność za nią ponosi OUN i UPA, które przeprowadziły czystkę etniczną. "Po stronie ukraińskiej najbardziej rozpowszechniony pogląd mówi, że doszło wówczas do buntu społecznego, który zamienił się w polsko-ukraińską wojnę, w której obie strony popełniały podobne zbrodnie" - tłumaczył naukowiec.

Wołodymyr Wiatrowycz, historyk ukraiński, który jest autorem koncepcji wojny polsko-ukraińskiej w latach II wojny światowej, zarzucił m.in. Motyce, że jego praca zawiera wiele hipotez. "Zrozumiałe, że każdy historyk ma prawo do hipotez, ale jak pan odnosi się do tego, że te hipotezy stanowią obecnie podstawę pewnych decyzji politycznych? Mam na myśli projekty ustaw sejmowych, dotyczące potępienia UPA jako formacji zbrodniczej, oraz uznania antypolskiej akcji (na Wołyniu) za ludobójstwo?" - pytał.

W odpowiedzi Motyka zaznaczył, iż wydarzenia na Wołyniu spełniają definicję ludobójstwa. "W tej antypolskiej akcji chodziło o zniszczenie - na Wołyniu w całości, a w innych regionach w części - polskiej grupy etnicznej" - powiedział i przypomniał, że pisze w swej książce także m.in. o niesprawiedliwej polityce władz polskich wobec Ukraińców przed wojną.

Motyka podkreślił przy tym, że zdaje sobie sprawę, iż na Ukrainie termin ludobójstwa zarezerwowany jest dla wielkich zbrodni, których ofiarą padło kilka milionów ludzi. Jak mówił kilka dni temu prezes Instytutu Pamięci Narodowej Łukasz Kamiński w rozmowie z lwowską gazetą "Wysokyj Zamok", Ukraińcy uważają za ludobójstwo przede wszystkim Wielki Głód lat 1932-1933. Jego ofiarą padło - według szacunków różnych historyków - od 3,5 do nawet 10 milionów ludzi.

"W Polsce nawet zabicie stu osób - jeśli intencją sprawcy było zabicie ich dlatego, że byli oni danego pochodzenia etnicznego - może być uznane za ludobójstwo" - tłumaczył Motyka.

W 2013 roku mija 70. rocznica masowych zbrodni popełnionych przez UPA na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Ich kulminacja nastąpiła 11 lipca 1943 roku.

Dla polskich historyków rzeź wołyńska z lat 1943-1944, która swoim zasięgiem objęła także tereny południowo-wschodnich województw II Rzeczypospolitej, była ludobójczą czystką etniczną, w wyniku której zamordowano ok. 100 tys. Polaków; są też szacunki mówiące o 120-130 tys. ofiar.

Dla badaczy z Ukrainy zbrodnia ta była konsekwencją wojny Armii Krajowej z UPA, w której wzięła udział ludność cywilna. Ukraińscy historycy wskazują, że do zbrodni doprowadziła niesprawiedliwa polityka władz II RP wobec mniejszości narodowych i podkreślają, że w czasie II wojny światowej obie strony popełniały zbrodnie wojenne. Strona ukraińska ocenia swoje straty na 10-12 tys., a nawet 20 tys. ofiar śmiertelnych.

Z Kijowa Jarosław Junko (PAP)

jjk/ ap/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)