Amerykańskie media na czołowych miejscach podały w poniedziałek wiadomość o przekroczeniu w Iraku kolejnej psychologicznej bariery 3000 zabitych żołnierzy z USA. Informowano o tym jako kolejnym dowodzie porażek Stanów Zjednoczonych w cieszącej się coraz mniejszym poparciem wojnie.
Jej obrońcy krytykują jednak eksponowanie strat wojskowych, twiedząc, że media dodatkowo pogłębiają defetystyczne nastroje i szkodzą tym sprawie zwycięstwa.
"140.000 żołnierzy amerykańskich stacjonujących w Iraku nie jest w stanie zmniejszyć skali trwającej codziennie przemocy wywołanej przez agresywną partyzantkę w zachodniej prowincji Anbar i coraz bardziej zażarty konflikt na tle religijnym w Bagdadzie" - napisał poniedziałkowy "Washington Post".
Dziennik cytuje opinię czołowego eksperta waszyngtońskiego Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (CSIS) Anthony Cordesmanam, który nazywa ten konflikt "wojna domową na małą skalę" i przewiduje, że straty wojsk USA "będą rosły w tym samym co dotąd tempie, aż znajdziemy jakieś nowe wyjście z sytuacji".
"Washington Post" przypomina też, że grudzień był miesiącem, w którym w minionym roku zginęło w Iraku najwięcej żołnierzy Ś 111 - a także najwięcej w ciągu ostatnich dwóch lat.
Przekroczenie bariery 3000 poległych - pisze z kolei "New York Times" - "jest odbiciem tego, jak niebezpieczna i skomplikowana jest misja wojskowa w Iraku w obliczu rosnącego i coraz bardziej wyrafinowanego ruchu oporu".
Oba dzienniki publikują na kilku kolumnach zdjęcia setek poległych żołnierzy, młodych mężczyzn i niekiedy kobiet. Zamieszczają też liczne reportaże o pogrążonych w rozpaczy i żałobie rodzinach zabitych.
W telewizji Fox News niektórzy komentatorzy skrytykowali nagłośnienie ofiar wśród żołnierzy.
"Media grają w ten sposób na emocjach, co ma podważyć wiarygodność naszego wysiłku wojennego. Tymczasem powinniśmy się skupić na tym, jak odnieść zwycięstwo w Iraku" - powiedział czołowy neokonserwatywny publicyta Bill Kristol, redaktor wpływowego prawicowego tygodnika "Weekly Standard".
Telewizja CNN przytoczyła opinie wojskowych amerykańskich w Iraku, zdaniem których liczba 3000 poległych "jest tylko miarą poświęcenia żołnierzy", a nie miernikiem tego, czy wojna przebiega po myśli USA.
Jednak według ogłoszonego właśnie sondażu, już tylko 50 procent żołnierzy w Iraku wierzy, że "sukces jest tam prawdopodobny". Pod koniec 2003 r. aż 83 procent wojsk wierzyło w ostateczny sukces.
W styczniu prezydent Bush ma przedstawić swoją nową strategię w Iraku. Przypuszcza się, że ogłosi przejściowe zwiększenie liczby wojsk, co ma poprawić stan bezpieczeństwa w Bagdadzie i okolicach.
Plan ten napotyka jednak znaczny sprzeciw nawet wśród republikańskich polityków w Kongresie. Posiadający teraz większość w Kongresie Demokraci zamierzają zorganizować w styczniu przesłuchania w sprawie operacji irackiej, na które będą wzywani członkowie kierownictwa rządu i Pentagonu.
Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ kan/