Wiceszef klubu parlamentarnego PiS Tomasz Markowski zapewnia, że legalnie pobiera co miesiąc z Sejmu 2 tysiące złotych dopłaty do kwatery. Tymczasem według "Gazety Wyborczej - Bydgoszcz", poseł dostaje te pieniądze, choć ma własne mieszkanie w Warszawie.
Środowa "GW" napisała, że Markowski, który mandat posła zdobył w Bydgoszczy, jest warszawiakiem z urodzenia i "faktycznego zamieszkania". Podała, że poseł ma w Warszawie 46-metrowe mieszkanie, które od lat wykazuje w oświadczeniach majątkowych. Natomiast - według "GW" - Markowski na stałe jest zameldowany w obskurnej oficynie w centrum w Bydgoszczy, choć tam nie przebywa.
"Tak naprawdę nie mam swojego mieszkania. Rodzice kiedyś wykupili na mnie mieszkanie, ale ja miałem dostać je po ich śmierci. Mama zmarła, ojciec żyje. O swojej sytuacji poinformowałem Kancelarię Sejmu i uznano, że nie ma przeszkód, abym korzystał z kwatery i otrzymywał dopłatę. Nie ma mowy o żadnych nadużyciach" - podkreślił w środę w rozmowie z PAP Markowski.
Wiceprzewodniczący klubu PiS i szef partii w Bydgoszczy dodał, że w czasie poprzedniej kampanii wyborczej zameldował się w mieszkaniu w centrum Bydgoszczy i krótko w nim mieszkał, ale zrezygnował ze względu na złe warunki. "Wyprowadziłem się do innego mieszkania, ale właścicielka zgodziła się na stale zameldowanie. Teraz wynajmuję jeszcze inne mieszkanie w mieście" - zaznaczył.
W rozmowie z "GW" Markowski wyjaśniał, że w mieszkaniu w centrum Bydgoszczy zameldowała go formalnie sympatyczka PiS. "Gdy przed sześciu laty trafiłem do Bydgoszczy, żeby kierować PiS-em, chciałem w ten sposób podkreślić, że jestem na dobre związany z tym miastem" - cytuje Markowskiego "GW".
Markowski uważa, że artykuł w "GW" jest "wyborczą manipulacją". "Nie wszystkie moje wyjaśnienia i argumenty zamieszczono. Znamienne, że materiał ukazuje się po wtorkowej konferencji prasowej, na której krytycznie mówiłem o Antonim Mężydle i Radosławie Sikorskim, którzy opuścili PiS i przeszli na stronę PO" - powiedział PAP wiceszef klubu PiS. (PAP)
rau/ ura/ gma/