(dochodzą kolejne informacje z prokuratury)
7.3.Poznań (PAP) - 14 osób jest podejrzanych w sprawie ustawiania za łapówki przetargów budowlanych w wojskowym Rejonowym Zarządzie Infrastruktury (RZI) w Zielonej Górze.
Jak powiedział w piątek PAP płk Mikołaj Przybył z Naczelnej Prokuratury Wojskowej, wciąż szacowana jest skala prowadzonego przez lata procederu. Według CBA, przestępcza grupa działała od 1998 do 2005 roku.
Płk Przybył wyjaśnił, że nieprawidłowości w postępowaniach przetargowych polegały m.in. na podmienianiu dokumentów lub fałszowaniu ich. Były też sytuacje "ustawiania" przetargów na prace, które nigdy nie miały miejsca. Zdarzało się, że odbierano niewykonane zlecenia.
Jak dodał, w gronie podejrzanych jest całe kierownictwo zielonogórskiego RZI, "do głównego księgowego włącznie", w tym szef jednostki, płk Bogdan K. Grupą przestępczą miał kierować przebywający w areszcie od listopada ub. roku zastępca szefa RZI ppłk Henryk W.
Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się w lipcu ubiegłego roku. Do prokuratury wojskowej zgłosił się wówczas zielonogórski biznesmen Leszek S., który przyznał, że przez wiele lat dawał łapówki pracownikom RZI w Zielonej Górze w zamian za udział w "ustawianych" przetargach.
Prace, na które ogłaszane były przetargi, dotyczyły m.in. budowy domów, koszar, wyburzania koszar proradzieckich i prac adaptacyjnych w budynkach.
Jak poinformował PAP dyrektor gabinetu szefa CBA Tomasz Frątczak, śledczy spodziewają się, że docelowo zarzuty w sprawie usłyszy około 30 osób. Jak podało CBA, do sprawy zabezpieczono majątki warte średnio kilkadziesiąt tys. złotych na osobę.
Naczelna Prokuratura Wojskowa wyśle w najbliższych dniach do sądu pierwszy akt oskarżenia w tej sprawie. Dotyczył on będzie ośmiu osób, które zgodziły się na dobrowolne poddanie się karze i ujawniły wszystkie okoliczności procederu.
Przedstawione im zarzuty dotyczą kierowania zorganizowaną grupą przestępczą, udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, ustawiania postępowań przetargowych, poświadczania nieprawdy w dokumentach, przekraczania uprawnień i oszustw.
Sprawa zostanie rozpoznana przez Wojskowy Sąd Okręgowy w Poznaniu. "Za to, że te osoby zdecydowały się wyjaśniać szczerze i ujawnić cały proceder, grożą im kary pozbawienia wolności w zawieszeniu i kary finansowe" - powiedział Przybył.
Te osoby po skazaniu i po uprawomocnieniu wyroków będą mogły zeznawać w tej sprawie w charakterze świadków.
Wobec pozostałych osób cały czas trwają czynności śledcze; będzie kontynuowane postępowanie przygotowawcze.
Jak dodał płk Przybył, cały czas trudna jest do ustalenia skala przestępstwa i liczba "ustawionych" przetargów. "Mamy zgłoszenie od jednego biznesmena. Firm, które startowały w tych przetargach, jest dużo więcej. Trudno mówić o szacowaniu szkód na tym etapie postępowania przygotowawczego. Mogę wskazać, że jeżeli chodzi o ppłk. Henryka W., szacujemy że tylko od Leszka S. przyjął on łącznie ok. 400 tys. zł, nie licząc robót budowlanych wykonanych mu przez przedsiębiorcę" - powiedział.
Płk Przybył zaznaczył, że obszar zielonogórski jest bardzo aktywny pod względem prowadzonych tam inwestycji z uwagi na obecność terenów i obiektów po dawnych jednostkach radzieckich.
Dlatego też budżet tamtejszego RZI jest bardzo wysoki, a ogłaszane przetargi na wykonanie prac - liczne.
Zdaniem prokuratury, sprawa jest rozwojowa i obejmie kolejne osoby oraz instytucje. Jak poinformował PAP dyrektor gabinetu szefa CBA Tomasz Frątczak, śledczy spodziewają się, że docelowo zarzuty w sprawie usłyszy około 30 osób. Jak podało CBA, do sprawy zabezpieczono majątki warte średnio kilkadziesiąt tys. złotych na osobę.
W lipcu 2007 r. do prokuratury wojskowej zgłosił się zielonogórski biznesmen Leszek S., który przyznał, że przez wiele lat dawał łapówki pracownikom RZI w Zielonej Górze w zamian za udział w ustawianych przetargach.
Biznesmen zgłosił się do prokuratury dlatego, że - jak stwierdził - został bez środków do życia. W trakcie zeznań powiedział, że od każdego wygranego przetargu musiał płacić 10-15 proc. jego wartości kierownictwu RZI. Podczas kontroli inspektorów nadzoru budowlanego musiał im płacić kolejne 2-5 proc. wartości przetargu. Mężczyzna zbankrutował.
Jak powiedział płk Przybył, Leszek S. był w RZI i zagroził ujawnieniem procederu. Zignorowany, poszedł do prokuratury. Biznesmen jest w gronie osób, które zgodziły się poddać dobrowolnej karze. (PAP)
rpo/ itm/ mow/