Premier Donald Tusk powtórzył, że jest za utrzymaniem kompromisu aborcyjnego. Powiedział, że jest złym adresatem postulatu pozwolenia na picie piwa czy palenie marihuany na podwórku. Poinformował o pomyśle dot. gwarancji kredytowych dla firm o obrotach do 1,2 mln euro.
Premier, odpowiadając w piątek na pytania posłów zadane podczas rozpatrywania wniosku o wotum zaufania dla rządu, mówił, że nigdy nie ukrywał, że nie jest zwolennikiem aborcji na życzenie. "Wielokrotnie, także na spotkaniu z moim klubem parlamentarnym, ale też publicznie mówiłem jak wartościowy jest kompromis zawarty lata, lata temu za zgodą lewej, środkowej, prawej części (sceny politycznej - PAP) z umiarkowaną akceptacją ze strony Kościoła" - powiedział Tusk.
Jego zdaniem właśnie dlatego, że ów kompromis nikogo nie satysfakcjonuje, wart jest obrony. Jak podkreślił, ci z lewej strony sceny politycznej, którzy chcą zmienić to prawo, mogą się zdziwić, bo w ostatecznym rozrachunku możliwe jest zaostrzenie regulacji dot. aborcji.
Premier odpowiadał też na postulat dot. picia alkoholu w miejscach publicznych, czy palenia marihuany: "wezwanie jednego z posłów Ruchu Palikota, abym zaangażował się w ruch na rzecz picia piwa i palenia marihuany na podwórku, jest barwne, ale jestem złym adresatem" - podkreślił szef rządu. Jak zaznaczył, nie lekceważy takich potrzeb, ale ich nie akceptuje.
Tusk mówił też o planowanych rozwiązaniach dotyczących pozyskiwania kredytów przez małe i średnie firmy. Jak wyjaśniał, państwo będzie dawało gwarancje na uzyskanie kredytu obrotowego przedsiębiorstwom z obrotem do 1,2 mln euro rocznie.
"Niektórzy mówią, że to jest za niski pułap. Jak wiecie na warunki europejskie ten polski pułap jest bardzo wysoki, a nie niski" - przekonywał premier. (PAP)
stk/ son/ jra/