Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Premier: oczekuję jednoznacznego stanowiska PO w sprawie wyborów

0
Podziel się:

Premier Jarosław Kaczyński powiedział, że jeśli
Sejm nie przegłosuje wniosku o samorozwiązanie parlamentu, to jest
gotów podać się do dymisji, ale pod warunkiem, że PO
"jednoznacznie stwierdzi, iż jest to droga do wyborów"
parlamentarnych.

Premier Jarosław Kaczyński powiedział, że jeśli Sejm nie przegłosuje wniosku o samorozwiązanie parlamentu, to jest gotów podać się do dymisji, ale pod warunkiem, że PO "jednoznacznie stwierdzi, iż jest to droga do wyborów" parlamentarnych.

Na konferencji prasowej po środowym posiedzeniu rządu szef rządu podkreślił, że ciągle ma nadzieję, iż Sejm przyjmie uchwałę o samorozwiązaniu 7 września.

"Jeśli nie przejdzie wniosek o samorozwiązanie Sejmu, to jestem gotów podać się do dymisji i uzyskać w ten sposób rozwiązanie (Sejmu) drogą trzech kroków konstytucyjnych. Ale jest jeden warunek: PO musi jednoznacznie stwierdzić, że to jest droga do wyborów i powiedzieć, czy w drugim kroku nie będzie podejmowała żadnych inicjatyw" - mówił szef rządu.

Chodzi o przewidzianą w konstytucji trzystopniową procedurę powoływania nowego rządu, w razie gdy np. premier podaje się do dymisji; jeśli nie udałoby się w ten sposób powołać rządu, to prezydent może skrócić kadencję Sejmu.

Pierwszy krok konstytucyjny przewiduje, że po dymisji rządu prezydent powołuje nowego premiera, który formuje nową Radę Ministrów. Od dnia powołania rządu premier ma - zgodnie z konstytucją - 2 tygodnie na wystąpienie do Sejmu o wotum zaufania dla swojego gabinetu.

Gdyby w pierwszym kroku nie powiodło się powołanie rządu, inicjatywę przejmuje Sejm (drugi krok), który również ma 2 tygodnie na stworzenie rządu i udzielenie mu wotum zaufania. W tym momencie opozycja, która ma większość w Sejmie, mogłaby stworzyć własny rząd.

Szef PO Donald Tusk pytany w środę przez dziennikarzy w Sejmie, czy PO przejmie inicjatywę w drugim kroku konstytucyjnym odparł: "jeśli nie będzie żadnych istotnych powodów, to nie; naszym celem są wybory i takie zobowiązanie złożyłem przed Polakami, że doprowadzimy do wcześniejszych wyborów".

"Wiem, że jest oświadczenie pana Tuska niejednoznaczne pod tym względem. Oczekuję od PO jednoznacznego stanowiska; albo uznam, tak - jak sądzę wszyscy rozsądni ludzie - że Platforma w istocie wyborów nie chce, że wie, że przegra i chce przeprowadzić operację niszczenia PiS przy pomocy władzy i przy pomocy komisji śledczej" - podkreślił J. Kaczyński.

Premier dodał, że jeśli PO chce stanąć do uczciwej walki wyborczej, to wtedy parlament będzie rozwiązany - albo w drodze skrócenia kadencji parlamentu uchwałą Sejmu przyjętą 7 września, albo przez prezydenta od koniec września. Według szefa rządu, w tym drugim wypadku wybory do Sejmu i Senatu odbędą się 18 listopada. (W pierwszym - 21 października). "To jest decyzja Platformy" - oświadczył J. Kaczyński.

Jak wyjaśnił, 4 listopada nie da się przeprowadzić wyborów ze względu na poprzedzające tę datę Święto Zmarłych, a z kolei 11 listopada przypada Święto Niepodległości.

Premier zapowiedział też, że odpowie na "najczystszej krwi awanturnictwo" - jak nazwał - złożenie wniosków o odwołanie wszystkich ministrów. Wnioski takie złożyła w lipcu PO i znajdują się one w projekcie porządku przyszłego posiedzenia Sejmu.

"Ja po prostu na tego typu metody się nie zgodzę i to mówię jasno i wprost - nie zgodzę się na to, żeby polityczni awanturnicy, chuligani polityczni wykonywali tego rodzaju działania, niezwykle szkodliwe dla państwa" - zaznaczył szef rządu.

Według nieoficjalnych informacji zbliżonych do rządu, jeśli do głosowania nad wnioskami miałoby dojść, premier może powołać wszystkich ministrów na stanowiska "pełniących obowiązki". Wówczas wszystkie wnioski o odwołanie ministrów stałyby się bezzasadne i nie byłyby głosowane.

Jak mówił J. Kaczyński, wnioski PO są próbą obejścia prawa, bo w Polsce nie ma obecnie instytucji niekonstruktywnego wotum nieufności dla rządu, a one łącznie stanowią w istocie - jego zdaniem - takie wotum.

"Rząd, w którym wszyscy ministrowie byliby odwołani praktycznie nie mógłby działać. Jest to przy tym niezwykle nieodpowiedzialne działanie: dlatego, że to w ogóle ma paraliżować państwo i taki jest wyraźny cel i dlatego, że my mamy w tej chwili w Europie do załatwienia (...) ważną bardzo sprawę - trwa Konferencja Międzyrządowa (która przygotowuje nowy traktat Unii Europejskiej- PAP)" - dodał.

"Pozbawianie Polski w tym momencie ministra spraw zagranicznych to jest czyste awanturnictwo, najczystszej krwi awanturnictwo. Pozbawianie praktycznie całego rządu, to jest już awanturnictwo do kwadratu i sześcianu, to jest skrajnie nieodpowiedzialne działanie, na które ja oczywiście odpowiem także zgodnie z konstytucją - tym typem zgodności, którym jest składanie 19 wotów, czy 20 nieufności" - podkreślił.

Zarzuty premiera o "awanturnictwo" opozycji odpiera wiceszef PO Bronisław Komorowski. "Premier musi się liczyć z tym, że opozycja każdą dostępną metodą będzie starała się zwrócić opinii publicznej na nieprawidłowości w rządzie" - powiedział PAP polityk Platformy.

Zdaniem Komorowskiego, "politycznym tchórzostwem" i "ucieczką od odpowiedzialności" ze strony premiera byłoby powołanie ministrów na stanowiska "pełniących obowiązki". W ocenie Komorowskiego, takie działanie naruszyłoby funkcję kontrolną parlamentu wobec władzy wykonawczej. Zwrócił też uwagę, że p.o. minister sprawiedliwości nie może być jednocześnie prokuratorem generalnym. "Być może to ze strony premiera próba +ucieczki do przodu+, może premier nie ufa już Zbigniewowi Ziobrze?" - pytał polityk Platformy.

"Jeżeli Jarosław Kaczyński myśli o tym, aby powołać p.o. ministrów, to proponuję, aby pójść na skróty i od razu powoływać ministrów z PO" - ironizował wiceszef PO. (PAP)

wybory
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)