43 prywatnych irlandzkich inwestorów wystąpiło z powództwem wobec firmy prawniczej BDO z Dublina. Oskarżają ją o niedbalstwo, którego skutkiem były straty, jakie ponieśli na polskim rynku nieruchomości.
Na poniedziałkowym posiedzeniu sądu cywilnego w Dublinie sędzia Peter Kelly skierował sprawę do sądu orzekającego w sporach handlowych.
Inwestorzy, wśród których figurują m.in. biznesmeni, powiernicy funduszy emerytalnych i emerytowani przedstawiciele wolnych zawodów twierdzą, że z końcem 2006 r. firma prawnicza BDO z Dublina przedstawiła im propozycję "Project Poland", jako klientom holdingu Howard Holdings, specjalizującego się w wyszukiwaniu intratnych możliwości wzbogacenia się na rynku nieruchomości.
W okresie 3-4 lat gwarantowano im wysoki przychód na poziomie 8 mln euro od zainwestowanych 20 mln euro, ale prawnicy BDO - jak twierdzą autorzy powództwa - nie wywiązali się wobec nich z obowiązków powierniczych i winni są niedbalstwa. BDO zaprzecza tym zarzutom i nie poczuwa się do odpowiedzialności.
Przejawem niedbalstwa ze strony BDO według inwestorów miało być m.in. niedopełnienie procesu due diligence (wstępnych badań przedmiotu sprzedaży i ujawnienia w związku z tym kupującemu wszystkich niezbędnych informacji tak, by mógł ocenić, czy inwestycja mu się kalkuluje).
Inwestorzy twierdzą, że prawnicy BDO utrzymywali, że zarządcą "Project Poland" będzie Howard Holdings, podczas, gdy w rzeczywistości była to inicjatywą dwóch dyrektorów holdingu poza jego strukturami.
Inny zarzut dotyczy stwarzania klientom fałszywego wyobrażenia, że sprawy miały się dobrze, mimo że realizacja projektu napotkała na trudności - napisał w swym pozwie jeden z inwestorów Denis McFerran, który utopił w nim pół miliona euro.
Inwestorom - jak twierdzi McFerran w swoim powództwie - w styczniu 2007 r. powiedziano, że Howard Holdings i jego dyrektorzy gwarantują zwrot kapitału wraz ze spodziewanym przychodem (łącznie 28 mln euro). Rękojmią tych gwarancji miały być aktywa - 115 mln euro.
Gdy jednak inwestorzy rozczarowali się do inwestycji i w oparciu o postanowienie sądu chcieli gwarancje wyegzekwować, okazało się, że dyrektorzy są albo niewypłacalni, ale mogą zaoferować tylko niewielkie sumy. (PAP)
asw/ amac/