Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Proces Lesiaka - pierwsza odsłona

0
Podziel się:

W środę zaczęła się pierwsza rozprawa Sądu
Okręgowego w Warszawie w procesie b. oficera SB i Urzędu Ochrony
Państwa płk. Jana Lesiaka, oskarżonego w głośnej sprawie
inwigilacji przez UOP w latach 90. polityków prawicy, w tym Lecha
i Jarosława Kaczyńskich. Grozi mu do trzech lat więzienia.

W środę zaczęła się pierwsza rozprawa Sądu Okręgowego w Warszawie w procesie b. oficera SB i Urzędu Ochrony Państwa płk. Jana Lesiaka, oskarżonego w głośnej sprawie inwigilacji przez UOP w latach 90. polityków prawicy, w tym Lecha i Jarosława Kaczyńskich. Grozi mu do trzech lat więzienia.

Lesiak to jedyny oskarżony w ujawnionej w 1997 r. sprawie inwigilacji, którą UOP miał prowadzić w latach 1991-1997 wobec polityków opozycyjnych wobec prezydenta Lecha Wałęsy i premier Hanny Suchockiej - braci Kaczyńskich, Adama Glapińskiego, Antoniego Macierewicza, Jana Olszewskiego, Romualda Szeremietiewa, Jana Parysa oraz szefa PPS Piotra Ikonowicza.

Wszyscy oni, uznani za pokrzywdzonych przez prokuraturę, mogą wystąpić jako oskarżyciele posiłkowi (wtedy nabywają prawa strony procesu - PAP). Na proces przybyli Glapiński oraz Parys, który powiedział PAP, że chce być oskarżycielem w tej sprawie.

Przed rozprawą Lesiak nie chciał udzielić dziennikarzom żadnej wypowiedzi.

Podsądny odpowiada z wolnej stopy za przekroczenie swych uprawnień, m.in. przez stosowanie technik operacyjnych i "źródeł osobowych" wobec legalnych ugrupowań opozycji. W środę ma składać wyjaśnienia. Na przyszły tydzień zaplanowano przesłuchanie świadka Jarosława Kaczyńskiego.

Lesiak już w 1999 r. - w wywiadzie dla PAP - zaprzeczał, by zespół inspekcyjno-operacyjnego gabinetu szefa UOP, którym kierował, zajmował się inwigilacją. "Prowadząc sprawy operacyjne (...) największych afer pierwszej połowy lat 90., uzyskiwaliśmy informacje o wielu osobach, w tym i o niektórych politykach, zarówno prawicowych, jak i lewicowych. W tym czasie obowiązywała w UOP żelazna zasada: nie interesuje nas, kto jest z jakiej partii - jeżeli ukradł, to interesujemy się tą osobą" - mówił.

Nie wiadomo jeszcze, czy i w jakim zakresie proces będzie jawny dla licznie zgromadzonych w sądzie dziennikarzy.

Pod koniec sierpnia 200 r. ówczesny szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego Witold Marczuk zgodził się na częściowe odtajnienie akt sprawy. W dokumentach wytworzonych przez UOP (jego następcą prawnym jest ABW) nie będzie odtajniona m.in. działalność tajnych współpracowników oraz sprawy obyczajowe. Prokuratura Okręgowa w Warszawie sprawdza wciąż swe akta, szukając w nich odniesień do spraw, które mają pozostać tajne.

Materiały sprawy inwigilacji znaleziono w szafie Lesiaka, co ujawnił w 1997 r., na krótko przed wyborami parlamentarnymi, Zbigniew Siemiątkowski z SLD. Wszczęto tajne śledztwo. W 2003 r. prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia wobec Lesiaka. Wątek ewentualnej odpowiedzialności jego przełożonych umorzono.

W początkach br. prokurator krajowy Janusz Kaczmarek nie wykluczał wznowienia śledztwa wobec przełożonych Lesiaka - w ABW miały się bowiem odnaleźć nieznane wcześniej akta sprawy. Szefami UOP byli w latach 90. Jerzy Konieczny i Gromosław Czempiński, a nadzorował ich ówczesny szef MSW Andrzej Milczanowski - wszyscy zaprzeczali, by doszło do inwigilacji.

J. Kaczyński mówił, że działania UOP były inspirowane przez ludzi Wałęsy, czemu zaprzeczali współpracownicy Wałęsy.

Zdaniem prezydenta L. Kaczyńskiego, inwigilacja prawicy to największa afera III RP.

W czerwcu tego roku J. Kaczyński ujawnił swą teczkę, w której są dwa, jego zdaniem sfałszowane w 1992 lub 1993 r. w UOP dokumenty, opisujące rzekome podpisanie przez niego tzw. lojalki ze stanu wojennego. Sugerował, że mógł tego się dopuścić Lesiak - czemu ten zaprzeczał. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Warszawie.(PAP)

sta/ wkt/ pz/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)