Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku rozpoczął się w środę proces o naruszenie dóbr osobistych z powództwa przewodniczącego komisji zakładowej NSZZ "Solidarność" Stoczni Gdańsk Romana Gałęzewskiego przeciwko prezydentowi Gdańska Pawłowi Adamowiczowi (PO).
Sprawa dotyczy wypowiedzi Adamowicza w "Panoramie" TVP3 z 10 maja tego roku. Prezydent Gdańska powiedział wówczas, że kilka dni wcześniej Gałęzewski palił opony przed Urzędem Miejskim w Gdańsku i "różne nieprawdziwe rzeczy wygadywał".
Gałęzewski twierdzi, że słowa Adamowicza podważają jego wiarygodność, a w dniu manifestacji przed magistratem był akurat w Warszawie na spotkaniach z zaproszenia ministra Skarbu Państwa i Agencji Rozwoju Przemysłu. Związkowiec domaga się od prezydenta Gdańska przeprosin i 12 tys. zł zadośćuczynienia na cele charytatywne.
"Czuję się dotknięty wypowiedzią prezydenta, gdyż najwyżej cenię w swoim życiu prawdę. Dla niej często ryzykowałem zdrowie i życie. I w moim środowisku uchodzę za osobę prawdomówną" - mówił przed sądem Gałęzewski.
Adamowicz wykluczył możliwość zawarcia jakiejkolwiek ugody. "Opony palili i rzucali petardy działacze związkowi, za których zachowanie pan Gałęzewski ponosi, jako przewodniczący, pełną odpowiedzialność. Słowa, jakich użyłem, są dopuszczalną figurą stylistyczną w języku polskim, to tak jak np. mówi się obiegowo, że Balcerowicz odpowiedzialny jest za upadek polskiej gospodarki lub że Bush zbombardował Bagdad" - tłumaczył prezydent Gdańska.
Sąd zobowiązał ostatecznie pełnomocników powoda i pozwanego, aby w ciągu dwóch tygodni spróbowali doprowadzić do polubownego zakończenia sporu. Termin kolejnej rozprawy wyznaczony zostanie z urzędu.(PAP)
rop/ bno/ mow/