Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Proces o zadośćuczynienie po strzelaninie w Rybniku - utajniony

0
Podziel się:

Za zamkniętymi drzwiami będzie toczył się proces o 300 tys. zł
zadośćuczynienia i odszkodowania w sprawie strzelaniny w 2010 r. w Rybniku, w której ranny od
policyjnej kuli został kilkunastoletni chłopiec - zdecydował w poniedziałek Sąd Okręgowy w
Katowicach.

Za zamkniętymi drzwiami będzie toczył się proces o 300 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania w sprawie strzelaniny w 2010 r. w Rybniku, w której ranny od policyjnej kuli został kilkunastoletni chłopiec - zdecydował w poniedziałek Sąd Okręgowy w Katowicach.

Pozew przeciwko komendantowi wojewódzkiemu policji w Katowicach złożyła żona i syn Krzysztofa W., który na osiedlu w dzielnicy Boguszowice strzelał z broni palnej do bliskich, sąsiadów i interweniujących funkcjonariuszy. Rannych zostało wówczas siedem osób. Strona powodowa domaga się pieniędzy za to, że jedna z kul wystrzelona przez policjanta po rykoszecie trafiła syna sprawcy.

Wniosek o to, by proces toczył się za zamkniętymi drzwiami, złożyła podczas pierwszej, poniedziałkowej rozprawy pełnomocniczka powodów. Argumentowała, że sprawa dotyczy życia rodzinnego i kwestii osobistych rodziny W. Publikacje prasowe na ten temat już wywołały u rodziny emocje, czuli się oni zaszczuci komentarzami, które się pojawiały - dodała.

Do wniosku strony powodowej przychylił się reprezentujący pozwany Skarb Państwa radca Prokuratorii Generalnej Piotr Chańko. Po rozprawie Chańko poinformował dziennikarzy, że stanowisko strony pozwanej nie uległo zmianie. "Wnosimy o oddalenie powództwa, wywodząc, że w sprawie brak jest bezprawności w zachowaniu funkcjonariuszy" - powiedział.

Stanowiska nie zmieniła też druga strona. Iwona i Kamil W. ani ich pełnomocnicy nie chcieli jednak rozmawiać z dziennikarzami.

Rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach Krzysztof Zawała poinformował, że strona powodowa domaga się 295 tys. zł zadośćuczynienia za postrzelenie chłopca. Jego matka żąda 5 tys. zł odszkodowania za koszty związane z dojazdami do szpitala.

Do strzelaniny na rybnickim osiedlu doszło 28 sierpnia 2010 roku. Podczas awantury domowej 39-letni wówczas górnik Krzysztof W. otworzył ogień do członków swojej rodziny. Potem zabarykadował się w domu i przez okno strzelał w kierunku interweniujących policjantów, trafił m.in. w radiowóz i karetkę pogotowia. Sprawca wystrzelił kilkaset pocisków.

Według ustaleń śledztwa Krzysztof W. ranił sześć osób: żonę, szwagra, sąsiadkę, policjanta, teściową i teścia; jego syn został postrzelony przez policjanta, próbującego trafić Krzysztofa W. Kula złamała chłopakowi żuchwę oraz wybiła ząb. Sprawę interwencji policji umorzyła gliwicka prokuratura, nie dopatrując się nieprawidłowości ze strony funkcjonariuszy.

Umorzone zostało też śledztwo przeciwko Krzysztofowi W., który usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa członków swojej rodziny, usiłowania zabójstwa interweniujących funkcjonariuszy policji, spowodowania zagrożenia dla bezpieczeństwa i życia osób postronnych, a także nielegalnego posiadania broni. Biegli psychiatrzy i psycholog, którzy badali podejrzanego, jednoznacznie uznali go za niepoczytalnego. Po kilkutygodniowej obserwacji ocenili, że na skutek zaburzeń psychicznych sprawca nie potrafił rozpoznać znaczenia swojego czynu i kierować swoim zachowaniem. Specjaliści uznali też, że mężczyzna może zagrażać otoczeniu. Dlatego Krzysztof W. został skierowany na przymusowe leczenie.

W domu, w którym doszło do strzelaniny, znaleziono kilka sztuk broni, długiej i krótkiej, a także górnicze zapalniki i niewielkie ilości prochu strzelniczego. Cześć broni mężczyzna złożył sam, kupując dostępne części w różnych miejscach, broń gazową zakupił natomiast w Czechach.(PAP)

kon/ itm/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)