Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prof. Kulesza: bezpartyjni fachowcy korzystni dla miast i gmin

0
Podziel się:

Prof. Michał Kulesza pozytywnie ocenia zmiany, jakie przyniosło
wprowadzenie w 2002 r. bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Jak ocenił,
pozwoliły one wykreować lokalnych liderów, znakomitych fachowców, którzy mają szansę rządzić
miastem, czy gminą przez wiele lat.

Prof. Michał Kulesza pozytywnie ocenia zmiany, jakie przyniosło wprowadzenie w 2002 r. bezpośrednich wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. Jak ocenił, pozwoliły one wykreować lokalnych liderów, znakomitych fachowców, którzy mają szansę rządzić miastem, czy gminą przez wiele lat.

W niedzielnych wyborach samorządowych wielu dotychczasowych, bezpartyjnych prezydentów miast zwyciężyło już w I turze. Rekordzistą jeśli chodzi o poparcie jest prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, na którego głosowało blisko 90 proc. mieszkańców. W niedzielę ponownie prezydentami zostali też m.in. niezależni: Rafał Dutkiewicz (Wrocław), Tadeusz Ferenc (Rzeszów), Tadeusz Truskolaski (Białystok), Piotr Uszok (Katowice).

W opinii Kuleszy, twórcy reformy samorządowej z 1999 r., tak duża popularność prezydentów bezpartyjnych może świadczyć o tym, że ludzie mają już trochę dość polityki partyjnej. "Jeśli mają wyrazistego kandydata, który dobrze rządzi miastem, to dlaczego niby nie mieliby na niego głosować, skoro ma za sobą jakieś dokonania?" - pytał ekspert.

"Sprawa jest dość prosta - wygrywają ci prezydenci, którzy mają pomysł na miasto, dobrze rządzą. Po co ludzie mają szukać kogoś innego skoro ten, który rządzi jest dobrym prezydentem?" - dodał Kulesza.

Jak zauważył, bezpartyjny prezydent ma też pewną przewagę nad włodarzami, za którymi stoją partie polityczne, ponieważ jest mu łatwiej porozumieć się z radnymi różnych sił politycznych.

"W sytuacji, kiedy prezydent jest bezpartyjny - mimo, że często ma też swoich radnych w radzie miasta - jest też w stanie dogadywać się z innymi. To jest szalenie ważne dlatego, że w samorządzie zarządzanie wygląda inaczej, niż w skali ogólnopaństwowej. Tam prezydent, czy burmistrz jest po prostu menadżerem komunalnym, który ma realizować konkretny program - unowocześniania miasta. Jest to program, którego nie da się zrealizować w czasie jednej kadencji tylko to musi trwać dłużej" - zaznaczył Kulesza.

Wówczas - według eksperta - pozycja bezpartyjnego prezydenta jest znacznie korzystniejsza, kiedy myśli się o gospodarce komunalnej, czy roli miasta.

"System wyborczy jest tak zbudowany, że prezydent jest liderem, który ma własny program, a od rady miasta żąda dyskusji nad tym programem. Ale dyskusji merytorycznej, nie partyjnej, w której chodzi o to, by się zdecydować na taki, lub inny rozwój miasta, na takie czy inne przedsięwzięcia. One w stosunkowo niewielkim stopniu mają kolor partyjny, w związku z tym, gdy ktoś jest bezpartyjny i jeszcze ma program, to ma znacznie lepszą pozycję, wygodniejszą i autonomiczną względem różnych środowisk partyjnych, politycznych, łatwiej się z nimi dogaduje" - uważa Kulesza.

Jego zdaniem taka sytuacja jest korzystna dla miasta, więc prawdopodobnie tendencja, że wygrywają niezależni fachowcy, utrzyma się.

Partie polityczne z kolei - w jego opinii - muszą dbać o swoją popularność, dlatego też wystawiają swoich własnych kandydatów często przeciwko urzędującym prezydentom, którzy wywodzą się z ich środowiska.

"Partie dbają o swoją popularność, bo to się przekłada później na wybory ogólnopaństwowe, partiom przynajmniej tak się wydaje. One więc starają się mieć jak najlepszą pozycję również w samorządach lokalnych. Istota samorządu lokalnego jest jednak inna niż polityki ogólnokrajowej, więc tutaj, w samorządzie lokalnym bardziej liczy się pragmatyka i prawdziwy sukces, niż światopogląd" - zaznaczył Kulesza.

Przypomniał też, że obecni, bezpartyjni prezydenci wcześniej na ogół też byli związani z jakimiś partiami. "W większości wypadków ci bezpartyjni prezydenci to nie są ludzie, którzy się pojawili teraz - to są ludzie z dorobkiem. Przed 2002 rokiem w samorządzie miejskim, czy gminnym nie było bezpośrednich wyborów wójta, burmistrza czy prezydenta, więc ci ludzie, którzy się jakoś wybili, przed laty byli desygnowani przez partie polityczne. Potem okazało się jednak, że rządzenie partyjne jest kłopotliwe, więc skoro mamy bezpośrednie wybory, ludzie ci wyzwolili się spod jakiejś kontroli partyjnej, bo to ułatwia to im rządzenie" - podkreślił.

Zdaniem profesora, wprowadzenie bezpośrednich wyborów włodarzy miast, czy gmin było bardzo korzystne.(PAP)

mkr/ par/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)