Wybór Nicolasa Sarkozy'ego na prezydenta Francji oznacza, że Francuzi postawili na dość głęboką zmianę sytuacji społecznej i politycznej - ocenił w niedzielę prof. Jacek Wódz, dyrektor Międzynarodowej Szkoły Nauk Politycznych w Katowicach, kształcącej według modelu stosowanego w instytutach nauk politycznych we Francji.
Według wstępnych danych podanych przez francuskie MSW, kandydat centroprawicy Nicolas Sarkozy zdobył poparcie 53,28 proc. głosujących w niedzielnej drugiej turze wyborów prezydenckich we Francji. Kandydatka socjalistów Segolene Royal uzyskała poparcie 46,72 proc. głosujących. Wyniki te podano po obliczeniu 73,1 proc. oddanych głosów
Prof. Wódz podkreślił w rozmowie z PAP, że Sarkozy stawia na większą wolność gospodarczą i mniej państwa socjalnego.
"To może zarówno oznaczać sukcesy gospodarcze, jak i serię napięć społecznych w dzielnicach zamieszkiwanych przez imigrantów" - zaznaczył.
Jego zdaniem, wygrała osobowość zdecydowanie bardziej dynamiczna. Do zwycięstwa Sarkozy'ego mogła też przyczynić się jego proamerykańska orientacja. "Szczególnie młodzi mają już dość zasklepienia w antyamerykanizmie" - zaznaczył prof. Wódz.
Choć - jak powiedział - nie spodziewa się bezpośredniego poparcia rządzącej w Polsce partii, to prezydentura Sarkozy'ego będzie, w jego ocenie, przychylna Polsce. "Nie należy jednak mylić francuskiej prawicy z polską, ona nie ma nic wspólnego z PiS czy PO. Francuska prawica jest prawicą obywatelską" - podkreślił.
W ocenie prof. Wodza, porażka Segolene Royal oznacza, że francuska lewica po raz kolejny nie potrafiła się wystarczająco zmobilizować w wyborach prezydenckich - to jej trzecia przegrana prezydencka.
Może ona jednak oznaczać - jego zdaniem - jej zwycięstwo w nadchodzących wyborach parlamentarnych. "Francuzi mają w tej sprawie zupełnie inne podejście, niż Polacy - lubią kohabitację, nie lubią koncentrować władzy po jednej stronie sceny politycznej" - mówił.
Zdaniem prof. Wodza przegrana Royal nie jest jej osobistą porażką. "Osiągnęła tak dużo w porównaniu z poprzednim kandydatem lewicy na prezydenta, że może mówić o olbrzymim sukcesie. Jest pierwszą kobietą we Francji, która stała się przywódcą politycznym. Na pewno wysunięcie jej kandydatury nie było błędem" - powiedział dyrektor MSNP.
Za największe osiągnięcie Royal uznał zmobilizowanie elektoratu, który dotychczas nie chodził na wybory, w tym wykluczonej społecznie młodzieży. "W nadchodzących wyborach parlamentarnych jej rola będzie znaczna, będzie miała charakter pozytywny i łączący" - uważa prof. Wódz. (PAP)
lun/ mok/