Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prokurator chce 6 lat więzienia dla b. szefa policji w Wyszkowie

0
Podziel się:

6 lat więzienia zażądał prokurator dla b.
komendanta policji z Wyszkowa (Mazowieckie) Andrzeja Sz.,
oskarżonego o przekazywanie w zamian za łapówki policyjnych
informacji gangowi "Uchala". Obrona i on sam wnosili o
uniewinnienie, dowodząc, że to tylko "pomówienia przestępcy".

6 lat więzienia zażądał prokurator dla b. komendanta policji z Wyszkowa (Mazowieckie) Andrzeja Sz., oskarżonego o przekazywanie w zamian za łapówki policyjnych informacji gangowi "Uchala". Obrona i on sam wnosili o uniewinnienie, dowodząc, że to tylko "pomówienia przestępcy".

Wyrok w tej sprawie ogłosi 6 kwietnia Sąd Rejonowy dla Warszawy- Śródmieścia. W poniedziałek - po niemal czteroletnim procesie - strony wygłosiły przed nim mowy końcowe.

Prokuratura oskarżyła Andrzeja Sz. o to, że w latach 1999-2002, za 14,5 tys. zł łącznej sumy łapówek, przekazał gangsterom informacje o śledztwach przeciw szefowi wyszkowskiego gangu Sławomirowi O. ps. Uchal. Razem z nim o to samo oskarżono dwóch innych b. policjantów Krzysztofa P. i Jarosława W.

Prokurator Andrzej Piaseczny wniósł dla Sz. o karę 6 lat więzienia i 20 tys. zł grzywny, dla Krzysztofa P. - 2 lat i 6 tys. zł grzywny, a Jarosława W. - 2 lat i 5 tys. zł grzywny. W mowie końcowej oskarżyciel mówił, że materiał dowodowy wykazał, iż gdy - jak mówił - "Wyszkowem rządziła grupa +Uchala+, a wszyscy żyli w atmosferze strachu", dochodziło do przekazywania łapówek, w wyniku czego policyjne akcje przeciw bandytom często kończyły się fiaskiem.

Według prokuratora oskarżeni nadużyli "ogromnego zaufania" mieszkańców Wyszkowa. "Pokrzywdzeni nawet nie zgłaszali żadnych przestępstw do komendy, a grupa wyszkowska czuła się coraz bardziej bezkarna" - mówił oskarżyciel. Jego zdaniem, część mieszkańców ma do dziś uraz psychiczny związany z działalnością grupy "Uchala".

Prok. Piaseczny przekonywał, że żądane przezeń kary spełnią swe cele, w tym odstraszające. "Wyrok zapadnie tutaj, ale będzie miał w Wyszkowie swoje dalsze życie i pokaże społeczeństwu, że nie można współpracować z przestępcami; da im też wiarę, że do następnego komendanta będzie można przyjść, jeśli dzieje się coś złego" - dodał.

Oskarżyciel przyznał, że jednym z ważnych dowodów są "jasne i konkretne" zeznania świadka koronnego i "skarbnika" gangu Wiesława P., "Koczisa". Podkreślił, że zostały one uznane przez prokuraturę za wiarygodne, a biegli nie dowiedli by miał on tendencję do konfabulowania. "Ciężko jest wymyślić coś, czego nie było w rzeczywistości, a co później przecież podlega weryfikacji" - podkreślił prok. Piaseczny.

Według niego, Sz. nie przyjmował wprawdzie "powalających kwot", ale "chciał sobie w ten sposób zapewnić spokój". "W obawie o dziecko, skapituluje każdy rodzic" - tak prokurator ocenił motyw działań oskarżonego.

Obrońca Sz., mec. Andrzej Orliński, wnosił o uniewinnienie swego klienta, którego nazwał "dobrym policjantem". "Mam duże zastrzeżenia do pracy prokuratury, która od początku założyła, że za rozrastanie się przestępczości w Wyszkowie odpowiadają organa ścigania" - dodał. Zarzucił prokuraturze, że bezkrytycznie dała wiarę "Koczisowi", świadkowi koronnemu, któremu nie można wierzyć.

Mecenas generalnie krytykował też nadużywanie w Polsce instytucji świadka koronnego - czyli "skruszonego" gangstera, który nie ponosi kary, jeśli obciąży innych. "+Koczis+ miał interes w tym, żeby dobrze wypaść" - mówił mecenas, który kwestionował także jego zdrowie psychiczne.

Mec. Orliński podkreślał, że mieszkańcy Wyszkowa wiedzą, kim są "Koczis" i "Uchal". "Ich nie trzeba przekonywać co do prawdziwości ich zeznań" - mówił adwokat. "Ludzie są tylko ludźmi; czasami żądają krwi" - przekonywał adwokat. "Może zostać skazana osoba niewinna" - przestrzegł.

Także obrońcy pozostałych podsądnych wnosili o uniewinnienie swych klientów. Podkreślali, że zeznania świadka koronnego nie są poparte innymi "obiektywnymi dowodami", jak mówi prawo.

W ostatnim słowie Sz. wniósł o uniewinnienie. Zapewnił, że nigdy nie popełnił przestępstwa, obciąża go zaś przestępca, który nie miałby szans na status świadka koronnego, a korzysta z dobrodziejstw tej instytucji. Podkreślał, że miał konflikty z Centralnym Biurem Śledczym, bo przypisywało ono sobie sukcesy wyszkowskich policjantów.

Andrzej Sz. w kwietniu 2004 r. został aresztowany (w areszcie spędził z przerwami niemal 3 lata). Jego proces zaczął się w czerwcu 2005 r. Na ławie oskarżonych zasiadło początkowo 15 osób: policjanci oskarżeni o branie łapówek za informacje ze śledztw, strażnicy więzienni, którzy mieli organizować nielegalne widzenia z osadzonymi i dostarczać im telefony komórkowe, ławnik sądowy, który miał "załatwiać" uniewinniające wyroki (nieskutecznie) i lekarze wystawiający fałszywe zaświadczenia o stanie zdrowia przestępców, a także osoby dostarczające im pieniądze.

Dwunastu z nich dobrowolnie poddało się karze. Sąd skazał ich w lipcu 2005 r. na kary od roku w zawieszeniu do dwóch lat więzienia. Andrzej Sz. i dwaj inni policjanci postanowili zaś, że będą walczyć przed sądem o niewinność lub łagodny wyrok.

Były komendant nie przyznawał się do winy. Twierdził, że Wiesław P. i członek gangu Waldemar S. - którym według oskarżenia miał pięciokrotnie przekazać informacje za łapówki - pomawiają go, mszcząc się za to, że "był skuteczny" (np. w sprawie głośnego zabójstwa dwóch gangsterów na plaży w Wyszkowie w 2002 r.). Według b. komendanta, obciążali go, bo liczyli na status świadka koronnego, który prokuratura im przyznała.

Grupa wyszkowska powstała na początku lat 90. Zajmowała się głównie napadami z bronią w ręku, ściąganiem haraczy, porwaniami dla okupu, kradzieżami samochodów, handlem narkotykami i czerpaniem korzyści z prostytucji. Według policji, źródłem dochodów gangu były haracze ściągane od osób prowadzących działalność gospodarczą w Wyszkowie i okolicach. Tych, którzy nie chcieli się podporządkować, zastraszano grożąc zabiciem, okaleczeniem, zamachem na rodzinę, zniszczeniem mienia.

Gangiem kierował Sławomir O., "Uchal". Proces jego i kompanów nadal nie jest prawomocnie zakończony. Przestępców obciążyły zeznania "Koczisa" i Waldemara S. Po postawieniu gangsterom zarzutów zaczęli również zeznawać zastraszani przez nich przedsiębiorcy.

Gang "Uchala" zaczęto rozpracowywać po tym, jak na pełnej ludzi plaży członkowie grupy zastrzelili z broni maszynowej dwóch przestępców z konkurencyjnej grupy.(PAP)

sta/ wkr/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)