Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prokuratorzy i funkcjonariusze CBŚ w Ministerstwie Finansów

0
Podziel się:

#
dochodzi więcej szczegółów z prokuratury i stanowisko resortu finansów
#

# dochodzi więcej szczegółów z prokuratury i stanowisko resortu finansów #

11.01. Białystok (PAP) - Prokuratorzy i funkcjonariusze CBŚ w czwartek zwrócili się do Ministerstwa Finansów o wydanie dokumentacji niezbędnej do śledztwa dotyczącego nielegalnego hazardu z wykorzystaniem automatów do gier - poinformowała PAP w piątek Prokuratura Apelacyjna w Białymstoku.

"Dokumentacja została wydana przez upoważnionych urzędników ministerstwa" - poinformowała prokuratura w wydanym w piątek po południu oświadczeniu. Podała, że chodziło o informacje, w jakim zakresie resort finansów był informowany o nieprawidłowościach.

"Nie polegało to na żadnym przeszukaniu, a na uzyskaniu, w tzw. trybie procesowym, dokumentacji niezbędnej dla tego postępowania" - mówił PAP rano prokurator Krzysztof Wojdakowski, szef wydziału ds. przestępczości zorganizowanej i korupcji białostockiej prokuratury apelacyjnej.

Dodał, że w czwartek prokuratorzy i funkcjonariusze CBŚ udali się do Ministerstwa Finansów, "ale tylko i wyłącznie po to, żeby uzyskać pewnego typu informacje i pewną dokumentację, której im w tym postępowaniu brakuje".

"Pragnę stanowczo zaprzeczyć doniesieniom medialnym i pojawiającym się sugestiom, iż czynności były ukierunkowane wobec konkretnego funkcjonariusza Ministerstwa Finansów" - powiedział prokurator.

Zastępca szefa Prokuratury Apelacyjnej w Białymstoku Marian Jaroszewicz dodał w rozmowie z PAP, że celem czynności w ministerstwie było "zgromadzenie dokumentacji odnoszącej się do nadzoru nad, szeroko rozumianą, sferą hazardu".

"Nie miało to formy przeszukania, ale dobrowolnego wydania dokumentów na żądanie prokuratora" - zastrzegł. Dodał, że wszystkie potrzebne dokumenty zostały wydane i zabezpieczone, teraz będą analizowane w śledztwie.

Prowadzone przez Prokuraturę Apelacyjną w Białymstoku śledztwo dotyczy organizowania gier na automatach - wbrew przepisom i bez stosownych zezwoleń - ale także ukrywania dochodów z tej działalności oraz ich legalizacji, czyli prania brudnych pieniędzy. Cały proceder opierał się na tym, że automaty rejestrowane jako maszyny dające niskie wygrane, można było nielegalnie przeprogramować, by dawały także wyższe wygrane.

W piątek dziennik.pl i RMF FM poinformowały, że CBŚ przeszukało w czwartek gabinet wiceministra finansów Jacka Kapicy oraz gabinety pięciu dyrektorów w resorcie. Według RMF FM, Kapica "prawdopodobnie usłyszy zarzut przekroczenia uprawnień".

"Nie było i nie ma przeszukań prowadzonych przez prokuraturę lub CBŚ w żadnym z pomieszczeń budynku Ministerstwa Finansów" - wyjaśnienie tej treści nadesłał w piątek PAP wydział prasowy resortu finansów.

Ponad dwa lata temu zarzut przekroczenia uprawnień przy rejestracji automatów do gier prokuratura postawiła urzędniczce z kierownictwa jednego z departamentów ministerstwa, w grudniu cztery kolejne osoby z resortu finansów usłyszały zarzuty niedopełnienia obowiązków.

Prok. Wojdakowski pytany przez PAP, czy w śledztwie mogą być stawiane zarzuty kolejnym urzędnikom Ministerstwa Finansów powiedział, że "nie może tego w ogóle potwierdzić". Pytany, czy może w takim razie zaprzeczyć, dodał, że dzisiaj "jakakolwiek jego wypowiedź w tym zakresie byłaby przedwczesna".

Zapytany konkretnie o wiceministra Kapicę powiedział: "Nie mogę tego potwierdzić". Dodał, że jest wyznaczony prokurator do prowadzenia wątku śledztwa związanego z Ministerstwem Finansów i to on - jak zaznaczył - "po analizie dokumentów będzie decydował, co dalej będzie w tym wątku robił".

Także prokurator Jaroszewicz powiedział, że "według stanu na dzień dzisiejszy, nie ma takich zamiarów ani podstaw do tego, aby zarzuty jakiegokolwiek przestępstwa przedstawiać czy podsekretarzowi (wiceministrowi Kapicy - PAP), czy jakiejś innej osobie (z ministerstwa finansów - PAP)".

"Ale co będzie dalej, nie wiem, bo śledztwo potrwa na pewno jeszcze sporo czasu, bo jest ono bardzo rozległe" - dodał prokurator Jaroszewicz.

Jak powiedział PAP prok. Wojdakowski, liczba osób podejrzanych w tym śledztwie przekracza 50 osób; dodał, że w niektórych wątkach śledztwo zbliża się ku końcowi.

Wśród podejrzanych jest m.in. kilkunastu biegłych rzeczoznawców. Według prokuratury mieli oni niezgodnie z prawdą poświadczać, że automatów do gier losowych nie można przeprogramować, by dawały wysokie wygrane (powyżej 15 euro); w rzeczywistości było to możliwe.

Kolejna duża grupa osób podejrzanych, to przedstawiciele podmiotów, które organizowały gry na automatach. Maszyny były rejestrowane jako dające niskie wygrane, podczas gdy w rzeczywistości możliwe były - niezgodnie z przepisami - wyższe wygrane.

Całe śledztwo trwa czwarty rok. W kwietniu 2009 r. funkcjonariusze CBŚ zabezpieczyli w całym kraju ponad trzysta automatów, tzw. jednorękich bandytów, co do których były podejrzenia, że możliwe były na nich wysokie wygrane.

Automaty dające wysokie wygrane mogą być używane jedynie w kasynach i salonach gier, a były podejrzenia, że właśnie takie urządzenia stawiano np. w pubach czy na stacjach benzynowych jako automaty umożliwiające niskie wygrane.

Policja i prokuratura oceniają, że straty Skarbu Państwa mogły sięgać nawet kilku miliardów złotych, ze względu na różnicę w opodatkowaniu automatów o niskich wygranych i o wysokich wygranych. Dokładna wysokość strat budżetu państwa nie jest jednak znana.

Po zmianie przepisów ustawy o grach hazardowych, pozwolenia na automaty o niskich wygranych używane w takich miejscach, jak puby czy stacje benzynowe, będą obowiązywały jedynie do 2016 roku. W praktyce nie są wydawane nowe, a jedynie obowiązują dotychczasowe. (PAP)

rof/ kow/ pz/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)