Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prokuratura - bez komentarza co do Ocieczka; ten zaprzecza zarzutom

0
Podziel się:

Prokuratura nie komentuje sprawy wiceszefa
Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w rządzie PiS, dziś
prokuratora wojskowego Grzegorza Ocieczka, który - według
"Rzeczpospolitej" - ma być podejrzewany o ujawnienie tajemnicy
państwowej b. ministrowi sportu Tomaszowi Lipcowi. "Nie złamałem
prawa" - mówi sam Ocieczek. Całą sprawą interesuje się zaś ABW.

Prokuratura nie komentuje sprawy wiceszefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego w rządzie PiS, dziś prokuratora wojskowego Grzegorza Ocieczka, który - według "Rzeczpospolitej" - ma być podejrzewany o ujawnienie tajemnicy państwowej b. ministrowi sportu Tomaszowi Lipcowi. "Nie złamałem prawa" - mówi sam Ocieczek. Całą sprawą interesuje się zaś ABW.

"Rzeczpospolita" napisała w poniedziałek, że powodem głośnej październikowej dymisji stołecznych prokuratorów, był ich zamiar zatrzymania Ocieczka, którego podejrzewali o ujawnienie tajemnicy państwowej Lipcowi - gdy był jeszcze ministrem. Miała się temu sprzeciwić ówczesna szefowa warszawskiej prokuratury Elżbieta Janicka (już odwołana; ma sprawę dyscyplinarną). Według mediów, miała się też sprzeciwić zatrzymaniu przed wyborami samego Lipca - bo "mogłoby to zaszkodzić PiS".

Według "Rz", Lipiec ujawnił śledczym, że był w stałym kontakcie z ABW w sprawie korupcji w ośrodkach sportu, a Ocieczek, wraz z Tomaszem Malarzem, funkcjonariuszem ABW oddelegowanym do Ministerstwa Sportu, pokazywali mu stenogramy podsłuchów, które miały dowodzić, że dyrektorzy Centralnego Ośrodka Sportowego w Warszawie Tadeusz M. i Krzysztof S. są skorumpowani. Lipiec twierdzi, że zastosował się do sugestii ABW i podjął decyzję o zwolnieniu obu dyrektorów, których wkrótce potem CBA zatrzymało na dziedzińcu Ministerstwa Sportu, tuż po wręczeniu im kontrolowanej łapówki. Lipiec utrzymuje, że obaj obciążyli go właśnie w zemście za zwolnienie, a on sam miał być ofiarą konkurencji między specłużbami.

Zdaniem "Rz", prokuratorzy uznali, że sprawa przypomina głośną aferę starachowicką i zaproponowali zatrzymanie Ocieczka i Malarza, czemu sprzeciwiła się ich ówczesna przełożona. W odpowiedzi prokuratorzy złożyli dymisję. Konsekwencją było odwołanie Janickiej.

"Nie komentujemy doniesień prasowych" - powiedziała w poniedziałek PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Szeska. "Nie informujemy też ani o ustaleniach, ani o planowanych czynnościach w śledztwie w sprawie b. ministra sportu" - dodała. Podejrzany o korupcję Lipiec - do lipca tego roku minister sportu w rządzie PiS - został w październiku aresztowany.

"Ujawnione przez +Rzeczpospolitą+ informacje są przedmiotem zainteresowania ABW" - oświadczyła PAP rzeczniczka Agencji Magdalena Stańczyk. Dodała, że tryb i procedurę tych działań reguluje ustawa o ochronie informacji niejawnych, a z uwagi na ich skuteczność nie można udzielić żadnych informacji.

"Nie złamałem prawa; ministrowie z mocy prawa mają dostęp do informacji niejawnych" - powiedział PAP Ocieczek, który ostatnio został powołany przez ustępującego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę do Prokuratury Krajowej i przeszedł z ABW do Naczelnej Prokuratury Wojskowej.

Ocieczek podkreślił, że doniesienia, by pokazywał Lipcowi podsłuchy "to jakieś nieporozumienie". Zaznaczył, że na mocy ustaw ABW jest zobowiązana do współdziałania z ministrami w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia. "To pan Lipiec przyszedł do nas, a nie ja do pana Lipca" - dodał b. szef ABW.

Odmówił podania szczegółów, gdyż obowiązuje go nadal tajemnica państwowa, którą są objęte działania ABW. Zwrócił uwagę, że sprawa został ujawniona po październikowych wyborach.

"Gazeta Wyborcza" twierdzi, że gdy CBA wpadło na trop, iż Lipiec mógł być zaangażowany w korupcję, szeregowi agenci naciskali na prokuratorów, aby jak najszybciej go zatrzymać. Janicka miała powiedzieć, że podczas kampanii wyborczej nie będą nikogo zatrzymywać. "Ale prokuratorzy wściekli się dwa dni później, gdy zobaczyli w TVP, jak szef CBA Mariusz Kamiński na konferencji prasowej puszcza taśmy z posłanką Sawicką" - twierdzi "GW". Według niej, kierownictwo CBA nie chciało zatrzymania Lipca, "aby nie przykryć efektu z taśmami posłanki".

CBA oświadczyło, że te doniesienia są "nieprawdziwe i absurdalne". "Absolutnym kłamstwem są także informacje +GW+, jakoby w CBA miał miejsce jakikolwiek bunt funkcjonariuszy" - głosi oświadczenie Piotra Kaczorka z CBA. Podkreślił on, że funkcjonariusze CBA prowadzący sprawę korupcji, a także szef CBA z zastępcami, w kontaktach z prokuraturą przedstawili "jednakowe stanowisko, które jednoznacznie mówiło o tym, że zgromadzony materiał dowodowy daje podstawy do zatrzymania i postawienia zarzutów byłemu ministrowi sportu Tomaszowi L.". "Decyzja o postawieniu zarzutów karnych, jak również decyzja o wydaniu nakazu zatrzymania danej osoby, w związku z toczącym się śledztwem, jest wyłączną domeną prokuratury. CBA nie ma takich kompetencji" - dodał Kaczorek.

Cezary Przasnek, jeden ze "zbuntowanych" prokuratorów, zastąpił już Janicką na stanowisku szefa prokuratury.

Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk potwierdził PAP informację RMF FM, że Janicka złożyła podanie o przyjęcie do IPN, a konkretnie do pionu lustracyjnego. "Podanie będzie rozpatrzone" - dodał. Przypomniał, że decyzję o zatrudnieniu prokuratora w IPN podejmuje prokurator generalny na wniosek prezesa IPN. (PAP)

sta/ wkr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)