Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prokuratura zwolniła matkę dziecka porzuconego pod krakowskim kościołem

0
Podziel się:

Krakowska prokuratura nie zastosowała żadnych
środków zabezpieczających wobec 37-letniej matki dziecka
porzuconego w drugi dzień świat wielkanocnych pod kościołem. Po
złożeniu wyjaśnień w prokuraturze kobieta odzyskała wolność -
poinformowała PAP w środę rzeczniczka prokuratury Bogusława
Marcinkowska.

Krakowska prokuratura nie zastosowała żadnych środków zabezpieczających wobec 37-letniej matki dziecka porzuconego w drugi dzień świat wielkanocnych pod kościołem. Po złożeniu wyjaśnień w prokuraturze kobieta odzyskała wolność - poinformowała PAP w środę rzeczniczka prokuratury Bogusława Marcinkowska.

Kobieta była poszukiwana; zatrzymano ją w poniedziałek. Za porzucenie dziecka grozi jej kara do trzech lat pozbawienia wolności.

Z wyjaśnień złożonych przez matkę wynika, że na pozostawienie dziecka w starannie wybranym miejscu zdobyła się w akcie desperacji i rozpaczy, z powodu szczególnie trudnej sytuacji życiowej. Matka jest Polką, dziecko urodziło się na Ukrainie i według dokumentów jest obywatelem Ukrainy.

Wózek z półtorarocznym chłopczykiem, stojący przed kościołem przy ul. Rakowickiej w Krakowie, zauważyli ok. godz. 10 w poniedziałek wielkanocny przechodnie. Zawiadomili policję.

W wózku znaleziono list, w którym matka dziecka pisała, że nie ma środków na wychowywanie go i prosi o zaopiekowanie się nim. Półtoraroczny chłopczyk trafił do szpitala na badania. Znajdował się w dobrym stanie.

Policja poszukiwała matki dziecka. Zatrzymano ją w poniedziałek w pobliżu dworca PKP na podstawie opisu świadków.

Kobieta przyznała się do porzucenia dziecka. Jak wyjaśniła, syn miał się urodzić w Polsce i jego ojciec jest Polakiem, przyszedł jednak na świat, kiedy przebywała na Ukrainie.

Szukając możliwości powrotu z dzieckiem do Polski skorzystała z czyjejś rady, że okazją do zdobycia dokumentów dla chłopca będzie uznanie go przez rzekomego ojca Ukraińca. Jakiś mężczyzna uznał dziecko, kobieta wróciła do Polski, ale jej syn był już obywatelem Ukrainy.

Kobieta poczuła się bezradna w skomplikowanej sytuacji prawnej, usiłowała uzyskać pomoc - jak twierdziła - w fundacjach w Warszawie i Krakowie, ale od nikogo takiej pomocy nie otrzymała, także od faktycznego ojca dziecka.

Jedynie - jak wynika z jej wyjaśnień - krakowskie małżeństwo, widząc ją kiedyś zapłakaną w parku, wysłuchało jej i zaproponowało mieszkanie razem z dzieckiem. Jednak pod wpływem atmosfery świąt wielkanocnych i poczucia bezradności kobieta zdecydowała się zostawić dziecko w miejscu - według niej - bezpiecznym, bo przed kościołem.

Kobieta twierdzi, że kierowała nią obawa, by dziecko nie musiało wrócić na Ukrainę. Mówiła też, że chce się opiekować synem i wychowywać go. (PAP)

hp/ itm/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)