Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Przewodnik Jagdish pokazuje turystom Indie od środka

0
Podziel się:

Kilka lat temu, Jagdish, przewodnik z Ahmadabadu, miał już dość
oszukiwania turystów przez biura podróży. Zrezygnował z posady i zaczął pracować na własną rękę.
Turyści, którzy się u niego zatrzymują, poznają Indie z perspektywy mieszkańców tego kraju.

Kilka lat temu, Jagdish, przewodnik z Ahmadabadu, miał już dość oszukiwania turystów przez biura podróży. Zrezygnował z posady i zaczął pracować na własną rękę. Turyści, którzy się u niego zatrzymują, poznają Indie z perspektywy mieszkańców tego kraju.

Żółto-zielona autoriksza gwałtownie zatrzymuje się pod kinem na ulicy Relief w starej części Ahmadabadu, w stanie Gudźarat, w zachodnich Indiach. Kierowca podnosi głos wskazując na licznik, ale turysta kręci z niedowierzaniem głową, słysząc żądaną kwotę. Dystans ze słynnej aśramy, pustelni Mahatmy Gandhiego, na zatłoczoną ulicę Relief, którą Brytyjczycy wybudowali, by odciążyć ruch z dworca kolejowego, to około siedmiu kilometrów. Licznik jest najwyraźniej podkręcony, ale rikszarz nie ustępuje.

Jeden z przechodniów potwierdza, że to oszustwo i zaczyna krzyczeć na kierowcę. Widząc zbierający się szybko tłum gapiów, rikszarz pośpiesznie odjeżdża. "Jest mi strasznie przykro, że oszukują tak turystów" - mówi przechodzień. "Mam na imię Jagdish i sam jestem przewodnikiem" - dodaje zapraszając na herbatę z mlekiem.

Jagdish Parekh ciągle spotyka turystów walczących z nieuczciwymi rikszarzami, sklepikarzami i pracownikami agencji turystycznych. Pomaga turystom, ponieważ sam pracował w biurze podróży i postanowił się zbuntować. Uważa, że można zarabiać na turystach uczciwie, więc kilka lat temu stał się wolnym strzelcem.

Nie jest nachalny. Nie biegnie za turystą, oferując swoje usługi, tylko grzecznie, z nieśmiałym uśmiechem, wskazuje drogę lub udziela konkretnych wskazówek. Jest niepozorny, niski; turyści szybko się do niego przekonują, zwłaszcza, że w swoim biurze, czyli małym sklepie odzieżowym krewnego, trzyma grube zeszyty z ręcznie pisanymi rekomendacjami w wielu językach, również po polsku.

"Na początku nic nie zapowiadało tego, jak wspaniałym przewodnikiem jest Jagdish. Jednak zdecydowaliśmy się powierzyć jego opiece swój czas w Ahmadabadzie i jesteśmy zachwyceni" - piszą na pół strony polscy turyści, Dorota i Wojtek. "Jagdish niestrudzenie działał w naszym interesie, pokazywał nam najciekawsze miejsca, nie pozwalał przepłacać nam za jedzenie i taksówki" - piszą dalej i na końcu zaręczają, że Jagdish to "wspaniały człowiek, bardzo grzeczny, uczciwy i hojny".

"Staram się pokazać turystom miejsca w Ahmadabadzie i Gudźaracie, do których beze mnie by nie trafili. Pokazać życie w Indiach" - tłumaczy w rozmowie z PAP. Nie oferuje tylko zwiedzania Ahmadabadu, ale także nocleg u siebie w domu, w starej, biedniejszej części miasta. Mieszka sam, żona zmarła dawno temu przy porodzie, a on długo nie mógł się z tego otrząsnąć.

Mówi, że jego dom ma ponad 200 lat. To parter z mikroskopijnym dziedzińcem i jednym pokojem oraz piętro z dwoma małymi pomieszczeniami. Część przylegająca do ulicy jest cała w drewnie, w głębi już z cegieł i betonu. W pokoju, gdzie zazwyczaj śpią turyści, w rogu stoi stary telewizor, a w ścianie jest domowy ołtarzyk. Rano, kiedy turyści jedzą śniadanie, można zastać tam gospodarza przy porannej modlitwie.

Warunki są spartańskie. Stara część miasta ma ciągle problemy z wodą, która pojawia się wcześnie rano i tylko na kilka godzin. Wtedy Jagdish napełnia beczkę na kąpiel. Nikomu z turystów to nie przeszkadza, bo mają okazję zobaczyć, jak się naprawdę mieszka.

"W sezonie mam kogoś co kilka dni" - mówi Jagdish dodając, że najwięcej turystów przyjeżdża między październikiem a lutym. Wtedy nie jest tak gorąco. "Radzę sobie, chociaż nie jest łatwo. Z pieniędzy zarobionych w ten sposób wyremontowałem dach" - dodaje.

Co roku Indie odwiedza tylko 6,6 mln turystów. Dla porównania w 2012 roku do Polski przyjechało 14,8 mln, a w 2011 roku 13,4 mln zagranicznych gości. Po głośnym gwałcie w Delhi w połowie grudnia ubiegłego roku, w pierwszych trzech miesiącach tego roku aż o 25 proc. spadła liczba turystów w Indiach w porównaniu z tym samym okresem 2012 roku. Liczba rezerwacji przez turystki spadła o 35 proc.

Jagdish utrzymuje jednak, że Indie są bezpieczne. "Tylko trzeba być ostrożnym i podróżować rozsądnie. Najlepiej ze mną" - zaznacza z uśmiechem.

Z Ahmadabadu Paweł Skawiński (PAP)

pas/ ksaj/ ap/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)