Według polityków PSL, służbie zdrowia - a w szczególności zadłużonym szpitalom - potrzebne są rozwiązania systemowe, a nie jedynie doraźne. Ich zdaniem, resort zdrowia nie jest zorientowany w skali zadłużenia szpitali.
"Polskiej służbie zdrowia potrzebne są działania systemowe, a nie tylko doraźne" - powiedział prezes PSL Waldemar Pawlak na wtorkowej konferencji prasowej w Sejmie. Jego zdaniem, system ochrony zdrowia w Polsce znajduje się na "sali intensywnej terapii".
Jak dodał, minister zdrowia, potrzebuje w takiej sytuacji, "jednoznacznego" wsparcia ze strony Rady Ministrów i premiera.
Prezes PSL zaznaczył też, że część szpitali się nie zadłuża. "Warto przyjrzeć się jak dyrektorzy tych szpitali, potrafią znaleźć dobre rozwiązania. Wprowadzanie ślepego oddłużania szpitali, to - mówiąc potocznym językiem - traktowanie tych, co się nie zadłużyli, jak skończonych frajerów" - ocenił Pawlak.
Jego zdaniem, Ministerstwo Zdrowia powinno się zdecydować, czy poprawiać obecny system, oparty o Narodowy Fundusz Zdrowia, czy też powrócić do budżetowego finansowania służby zdrowia.
"Polskim szpitalom potrzebne są rozwiązania kompleksowe. To nie może być plaster na krwawiącą ranę. Tragiczna sytuacja, która ma obecnie miejsce, wymaga zastosowania szybkich rozwiązań" - powiedział poseł PSL Aleksander Sopliński.
Podkreślił, że zadłużenie szpitali jest tak olbrzymie, że zagraża już bezpieczeństwu pacjentów. Sopliński powiedział, że potrzebny jest m.in. tzw. koszyk usług gwarantowanych. "Pacjent, który płaci składkę ubezpieczeniową, musi mieć poczucie bezpieczeństwa zdrowotnego" - zaznaczył.
W poniedziałek wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska zapewniła, że jest plan ratunkowy dla placówek w najtrudniejszej sytuacji. Ma do nich trafić 700 mln zł z pieniędzy, których nie wykorzystano na restrukturyzację ZOZ-ów. Według Gilowskiej, zadłużenie polskiej służby zdrowia wynosi ok. 6 mld zł (resort zdrowia mówi o 4 mld zł).(PAP)
mrr/ la/ jra/
