Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Resort infrastruktury: najważniejsza jest praca komisji badania wypadków lotniczych

0
Podziel się:

Praca Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, inżynierów i
praktyków na lotnisku jest teraz najważniejsza. Być może jutro po południu będzie można spróbować
sięgnąć po pierwszy raport - powiedział PAP wiceminister infrastruktury Tadeusz Jarmuziewicz.

Praca Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, inżynierów i praktyków na lotnisku jest teraz najważniejsza. Być może jutro po południu będzie można spróbować sięgnąć po pierwszy raport - powiedział PAP wiceminister infrastruktury Tadeusz Jarmuziewicz.

Samolot polskich linii lotniczych LOT Boeing 767 wylądował we wtorek awaryjnie na warszawskim lotnisku im. Chopina. Maszyna nie mogła wysunąć podwozia i lądowała "na brzuchu". Na pokładzie było 220 pasażerów i 11 członków załogi; nikt nie został ranny. Samolot leciał z Newark (USA) do Warszawy.

"Jestem pod wrażeniem tej akcji, choć nie chciałbym nigdy przeżywać czegoś takiego. Nie wiem jak wyglądały pierwsze chwile, natomiast w finale z zimną krwią wdrożono procedury, jakie obowiązują w takiej sytuacji - to jest największa wartość tego lotniska i tej załogi" - powiedział PAP Jarmuziewicz, który w resorcie odpowiada za lotnictwo.

Jak ocenił, w najbliższych godzinach to nie politycy powinni się angażować w sprawę najbardziej. "Teraz jest czas i miejsce na pracę Komisji Wypadków Lotniczych, inżynierów i praktyków - tam, na lotnisku" - podkreślił.

"Pewnie jutro, po południu (...) będzie można spróbować sięgnąć po ich pierwsze raporty, ale w tej chwili pojawienie się tam jakiegokolwiek polityka, byłoby tylko wprowadzaniem chaosu" - podkreślił.

Jak dodał, procedury potrzebne do wykorzystania w takich wypadkach "są zapisywane krok po kroku, leżą na półkach i szufladach i wszyscy mają nadzieję, że nie będzie potrzeby, aby po nie sięgać".

"Dzisiaj przyszedł taki moment, skorzystano z tych procedur. (...) I zostało to przeprowadzone bezbłędnie. Najwyższe słowa uznania dla kapitana Wrony - widziałem jak on zbliżał się do ziemi, jakby chciał dotknąć jej bardzo delikatnie, centymetr po centymetrze" - ocenił.(PAP)

agz/ malk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)