Ochrona praw dziecka w Rosji pogorszyła się od czasów komunizmu, a jednym z najpoważniejszych problemów jest brak osobnego sądownictwa dla nieletnich - powiedział PAP dyrektor organizacji "Prawo dziecka" Boris Altszuler.
Altszuler zaznaczył, że ponieważ dzieci sądzi się tak samo jak dorosłych, są one dużo częściej skazywane i otrzymują dużo wyższe wyroki niż w państwach, które mają osobne sądownictwo dla nieletnich.
Za bardzo poważny problem uznał również katastrofalną sytuację dzieci niepełnosprawnych. Powiedział, że 29 tys. takich dzieci znajduje się w zakładach opieki, które nie zapewniają im prawa do oświaty. W stosunku do niektórych wydaje się nawet zaświadczenia o niezdolności do nauki, podczas gdy każde dziecko bez względu na stopień upośledzenia powinno mieć do niej prawo.
Dzieci nie mogące wstawać o własnych siłach "po prostu leżą jak kawałki drewna; dobrze chociaż, jeśli regularnie zmieniają im pieluchy i karmią" - mówi Altszuler.
Zaznaczył, że problemem jest też ogromna liczba dzieci mieszkających w domach opieki społecznej. Jest ich - według danych rosyjskiego rzecznika praw człowieka Władimira Łukina - prawie 480 tys., z czego połowa to sieroty.
Według danych, które przytacza w czwartek dziennik "Gazieta", 40 proc. dzieci pochodzących z domów dziecka i szkół-domów opieki społecznej dla sierot zostaje alkoholikami lub narkomanami, 40 proc. - przestępcami, a 10 proc. popełnia samobójstwo.
Zdaniem Altszulera ochrona praw dziecka pogorszyła się w stosunku do czasów komunizmu, bo wówczas istniał państwowy system opieki i było się do kogo zwrócić. Teraz system się rozpadł i brak koordynacji w tej sferze; nie wiadomo, kto jest za co odpowiedzialny.
Podkreślił, że państwowe organy nie chronią dzieci, których prawa są naruszane. Opowiedział o przypadku 15-letniej dziewczyny, która zamordowała ojca. Zaznaczył, że dziewczynka i jej matka były przez 1,5 roku bite i gwałcone przez ojca. Informowały o tym zarówno milicję, jak i opiekę społeczną, "i nikt nie kiwnął palcem".
Szefowa Komisji ds. Polityki Społecznej Rady Federacji Walentina Pietrienko powiedziała w czwartek, że co roku w Rosji umiera około 35 tys. dzieci poniżej 18. roku życia, z czego około 3 tys. ginie na skutek przemocy w rodzinie.
Altszuler podkreślił, że brak polityki nakierowanej na przywrócenie społeczeństwu dziecka z patologicznej rodziny prowadzi do tego, że dzieci wychodzą na ulicę. Liczbę wałęsających się dzieci oszacował na 500-700 tysięcy.
Część "dzieci ulicy" popada w konflikt w prawem. "Gazieta" przytacza dane, które podał zastępca prokuratora generalnego Siergiej Fridinski; wynika z nich, że co roku na milicję jest odstawianych milion dzieci.
Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ mmp/ mc/