Ukraina bierze z rurociągów przecinających jej terytorium rosyjski gaz, do którego nie ma tytułu. Może to doprowadzić do niedoborów gazu w Europie Zachodniej - powiedział przedstawiciel Gazpromu niemieckiemu miesięcznikowi gospodarczemu "manager magazin".
"Ukraina wciąż pobiera z systemu z rurociągów za dużo gazu albo pompuje go w wielkich ilościach do swych zbiorników rezerwowych, nie mając ku temu podstaw kontraktowych" - oświadczył wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew w wywiadzie, który ma zostać opublikowany w piątek.
"Rezultat tych działań: nie będziemy w stanie dostarczać tyle gazu, ile będzie potrzeba" - ostrzegł Miedwiediew.
Wywiad przedstawiciela Gazpromu zbiegł się w czasie z oświadczeniem Julii Tymoszenko - najprawdopodobniej przyszłej premier rządu Ukrainy - która w czwartek zapowiedziała rewizję umów gazowych z Rosją.
Tymoszenko znana jest z bardzo krytycznego stosunku do podpisanego w styczniu porozumienia, zgodnie z którym rosyjski monopolista gazowy Gazprom sprzedaje gaz po cenie 230 dolarów za 1000 metrów sześciennych pośrednikowi, firmie RosUkrEnergo, która następnie miesza rosyjski gaz z tańszym gazem pochodzącym z Turkmenistanu, Uzbekistanu i Kazachstanu. W rezultacie Ukraina płaci 95 USD za 1000 metrów sześciennych surowca.
We wtorek Gazprom zapowiedział, że zamierza podnieść ceny dostaw gazu na Ukrainę. (PAP)
az/ ap/
6228 arch.