Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rosja: Historyk o wizycie Miedwiediewa w Katyniu: to ładny gest

0
Podziel się:

Jako "ładny gest" określił w rozmowie z PAP rosyjski historyk Nikita Pietrow
złożenie przez prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa wieńca na Polskim Cmentarzu Wojennym w Lesie
Katyńskim.

Jako "ładny gest" określił w rozmowie z PAP rosyjski historyk Nikita Pietrow złożenie przez prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa wieńca na Polskim Cmentarzu Wojennym w Lesie Katyńskim.

Zdaniem Pietrowa, wiceprzewodniczącego stowarzyszenia Memoriał, organizacji pozarządowej broniącej praw człowieka i dokumentującej komunistyczne zbrodnie, "należało to jednak podbudować pełnym odtajnieniem akt śledztwa katyńskiego". "Od złożonej przez prezydenta deklaracji, że ze wszystkich akt katyńskich zdjęta zostanie klauzula tajności, minął już rok, a kilkadziesiąt tomów wciąż pozostaje tajne" - przypomniał.

Historyk zaznaczył, że "tajny jest nadal najważniejszy dokument, czyli postanowienie Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej o umorzeniu śledztwa w sprawie Katynia". "Postanowienie to zawiera wszystkie wnioski dotyczące zbrodni katyńskiej" - podkreślił.

W ocenie Pietrowa, "nie jest dobrym znakiem, że wciąż zwleka się z pełnym upublicznieniem akt katyńskich". Według niego, "odtajnieniu przeszkadza biurokratyczna machina". "A także polityczne nierozumienie tego, że przeciąganie tej procedury stawia Rosję w bardzo niekorzystnym świetle" - dodał.

Przedstawiciel Memoriału zauważył, że "w zeszłym roku tłumaczono to tym, iż istnieją rozbieżności między stanowiskiem aparatu prezydenta a stanowiskiem premiera Władimira Putina w tej sprawie; że toczy się ostra, zakulisowa walka".

"Z mojego punktu widzenia nie jest to dobre wyjaśnienie. To niedobrze, że do tej pory nie odtajniono wszystkich akt. To nadal zatruwa nasze relacje" - oświadczył.

Pietrow podkreślił, że "oprócz odtajnienia dokumentów konieczna jest też rehabilitacja ofiar Katynia". "Ubiegłoroczna głośna uchwała Dumy Państwowej wiele porozstawiała na swoje miejsca. To jednak nie ten dokument końcowy, który jest potrzebny" - oznajmił.

Historyk przypomniał, że "zgodnie z rosyjskim prawem, zakończywszy śledztwo prokuratura powinna była przekazać jego akta do sądu, aby ten wskazał winnych i przeprowadził rehabilitację".

Pietrow zaznaczył, że "rehabilitacja pomordowanych na mocy uchwały Politbiura KC WKP(b) z 5 marca 1940 roku powinna objąć nie tylko polskich oficerów, ale także cywilów rozstrzelanych na terytorium Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi".

"Nie zrobiono tego, gdyż Rosja sądziła, że można zamknąć sprawę i że ta sama z siebie zniknie" - powiedział.

"W rzeczywistości tak się nie dzieje. Rozwiązanie sprawy zostało odłożone, a im dłużej zwlekamy, tym jest to trudniejsze. Dlatego, że potrzebne są coraz większe wysiłki, aby przełamać sytuację" - wskazał wiceszef Memoriału.

Jego zdaniem, "teraz jesteśmy świadkami typowych biurokratycznych zagrywek". "Wydają po trochu, po łyżeczce do herbaty na godzinę. Tylko po to, by trzymać Polaków w stałym napięciu" - oświadczył Pietrow.

Historyk wyjaśnił również, że istnieje kilka dróg rehabilitacji - na mocy decyzji prokuratury, sądu lub prezydenta. "Przy rehabilitacji obowiązkowe są imienne spisy. Problem polega jednak na tym, że nie znaleziono listy białoruskiej, tj. wykazu osób cywilnych rozstrzelanych na terytorium Zachodniej Białorusi" - zauważył.

Według Pietrowa, "ustawa o rehabilitacji ofiar represji politycznych powinna być interpretowana w ten sposób, że jeśli nie zachowały się akta spraw karnych, to decyzje podejmuje się na podstawie innych materiałów". "Prokuratura takie rehabilitacje już przeprowadzała. Na przykład Raoul Wallenberg został zrehabilitowany bez akt sprawy. W podobny sposób zrehabilitowano cara Mikołaja II i jego rodzinę" - wskazał.

Przedstawiciel Memoriału oświadczył także, iż "z punktu widzenia rosyjskiego prawa nie ma żadnych przeszkód prawnych dla rehabilitacji Polaków". "Brakuje tylko woli politycznej. Jeśli prezydent dałby jasne i precyzyjne wskazówki, to wszystko zostałoby wykonane. I to szybko" - podkreślił.

"Podobnie jest z odtajnianiem. Można to było zrobić w zeszłym roku w ciągu kilku miesięcy. Samo odtajnienie nie wymaga dużo czasu. Bardziej pracochłonne są związane z tym czynności biurokratyczne. Sądzę, że wszystko zajęłoby kilka miesięcy" - powiedział Pietrow.

"Jeśli jednak dotąd tego nie uczyniono, to można powiedzieć, że obecne kierownictwo Rosji albo nie jest wolne w swoich działaniach i ciągle ogląda się na jakieś konserwatywne kręgi, albo nie jest w stanie skutecznie i sprawnie kierować takimi procesami" - dodał.

Pietrow jest autorem wielu książek na temat Józefa Stalina i jego krwawych rządów, w tym informatorów "Kto kierował NKWD w latach 1934-41" i "Kto kierował organami bezpieczeństwa państwowego w latach 1941-54", zawierających biogramy głównych oprawców z moskiewskiej Łubianki. Teraz zbiera dane na temat katów z Katynia.

Z Moskwy Jerzy Malczyk (PAP)

mal/ mc/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)