Lider organizacji młodzieżowej "Nasi" Wasilij Jakimienko poinformował we wtorek, że aktywiści tej prokremlowskiej formacji noszą się z zamiarem zablokowania dla pojazdów ciężarowych z Estonii dróg do Rosji.
"Niewykluczone, że zablokujemy trasy dla ciężarówek na estońskich numerach" - powiedział Jakimienko dziennikarzom przed ambasadą Estonii w Moskwie.
Natomiast agencja Interfax, powołując się na przywódcę "naszystów" w Petersburgu Jewgienija Kałmyczkowa, przekazała, że w odległości 1,5 km od granicy z Estonią 20 działaczy "Naszych" rozbija przy drodze namioty.
Według Kałmyczkowa, w Iwangorodzie, na granicy z Estonią, aktywiści organizacji zbierają też podpisy pod petycją do władz o zakazanie wwozu estońskich towarów na terytorium Rosji. Choć akcja jest nielegalna, milicja nie interweniuje.
"Naszyści", którzy wraz ze stronnikami innych prokremlowskich ugrupowań młodzieżowych od pięciu dni oblegają ambasadę Estonii w Moskwie, zbierają już także podpisy pod wnioskiem o "demontaż" estońskiej placówki.
"Trzeba zrobić z ich ambasadą to samo, co oni zrobili z Brązowym Żołnierzem w Talline" - głosi oświadczenie "Naszych" w tej sprawie.
Jakimienko, na co dzień pracownik kremlowskich służb prasowych, wyjaśnił, że jego organizacja postuluje "zdemontowanie" misji Estonii i przeniesienie jej na przedmieścia Moskwy. "Nie chodzi o nielegalny demontaż. Wszystko będzie się odbywać zgodnie z prawem" - oświadczył.
Jakimienko wyjaśnił, że budynek estońskiej placówki przylega do XIX-wiecznego domu, które jest pomnikiem architektury.
Wystąpienia "naszystów" stanowią reakcję na usunięcie z centrum Tallina pomnika żołnierzy radzieckich. Posunięcie to wywołało tam gwałtowne zamieszki. W kilkudniowych starciach przedstawicieli mniejszości rosyjskiej w Estonii z policją zginęła jedna osoba, a 156 zostało rannych. Zatrzymano ok. 1200 osób.
Jerzy Malczyk(PAP)
mal/ ro/