Rosyjska opozycja zapowiedziała, że pomimo stłumienia przez władze weekendowych manifestacji, wyjdzie na ulice w poniedziałek, dzień po wyborach parlamentarnych, które odbędą się 2 grudnia.
"Będziemy demonstrować 3 grudnia" - powiedział Andriej Biłunow z antyputinowskiej koalicji Inna Rosja na konferencji prasowej.
"Jesteśmy za pokojową zmianą władzy" - oznajmił Lew Ponomariow, szef pozarządowej organizacji na rzecz praw człowieka, odrzucając oskarżenia władz, że "ekstremistyczna" opozycja dąży do zamachu stanu.
Wśród zatrzymanych podczas demonstracji opozycji w sobotę w Moskwie był Garri Kasparow, jeden z liderów Innej Rosji. Tego samego wieczoru został on skazany na pięć dni aresztu. W poniedziałek sąd odrzucił apelację Kasparowa i nakazał odbycie kary. Spodziewając się, że Kasparow wyjdzie z aresztu dopiero w czwartek późnym wieczorem, jego zwolennicy zapowiedzieli na ten czas demonstrację przed aresztem znajdującym się na ulicy Pietrowka w Moskwie.
Zastępczyni Kasparowa Marina Litwinowicz potwierdziła w poniedziałek, że Inna Rosja nie uzna wyników wyborów parlamentarnych.
"Uprzedzamy was, że w przypadku masowych fałszerstw nie uznamy ani wyników wyborów, ani legalności tego parlamentu" - napisał Kasparow w liście, który chciał oddać w sobotę w siedzibie Centralnej Komisji Wyborczej, zanim został aresztowany. (PAP)
jo/ mc/
5370 5814