Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rosja: Prasa o wzroście napięcia na linii Warszawa-Mińsk

0
Podziel się:

Nawet białoruska opozycja nie wierzy w spełnienie polskich gróźb pod
adresem Białorusi, a zaostrzenie tonu Warszawy wobec Mińska tłumaczy zbliżającymi się wyborami
prezydenckimi w Polsce - podkreśla w poniedziałek dziennik "Kommiersant".

Nawet białoruska opozycja nie wierzy w spełnienie polskich gróźb pod adresem Białorusi, a zaostrzenie tonu Warszawy wobec Mińska tłumaczy zbliżającymi się wyborami prezydenckimi w Polsce - podkreśla w poniedziałek dziennik "Kommiersant".

Rosyjska gazeta czyni to, komentując piątkową wizytę ministra spraw zagranicznych Białorusi Siarhieja Martynaua w Warszawie, podczas której - jak informuje - szef dyplomacji Polski Radosław Sikorski wręczył mu posłanie dla białoruskiego prezydenta Alaksandra Łukaszenki, ostrzegające, że zbliżenie Unii Europejskiej z Białorusią nie jest bezwarunkowe.

"Kommiersant" podaje, że "polski minister wysunął wobec Mińska ultimatum: normalizacja stosunków z UE w zamian za zaprzestanie presji na Związek Polaków na Białorusi (ZPB)".

Jak pisze dziennik, polski premier Donald Tusk "ostrzegł, że jeśli stosunek do polskiej mniejszości i innych mniejszości narodowych na Białorusi nie ulegnie zmianie, to relacje Unii Europejskiej z tym krajem pozostaną zamrożone".

Według "Kommiersanta", "tym razem krytyka Warszawy pod adresem Łukaszenki nie wywołała wśród białoruskiej opozycji szczególnego entuzjazmu". "Największe zdumienie związane jest z tym, że w ultimatum Warszawy główną uwagę skoncentrowano na szykanowaniu wyłącznie ZPB, podczas gdy problemu braku demokratycznych przemian na Białorusi w ogóle nie poruszono" - zaznacza gazeta.

Powołując się na koordynatora obywatelskiej kampanii "Europejska Białoruś" Źmiciera Bondarenkę, "Kommiersant" konstatuje, że "ultimatum Warszawy związane jest z wewnętrzną sytuacją polityczną w Polsce i zbliżającymi się tam wyborami prezydenckimi".

"Nie jest tajemnicą, że Radosław Sikorski, kandydat na prezydenta z ramienia rządzącej partii, próbuje zdobyć dodatkowe punkty w Polsce" - przytacza dziennik słowa Bondarenki.

Jego zdaniem, "ultimatum Warszawy nie przyniesie rezultatu". "Łukaszenka nie lubi, gdy jest stawiany wobec ultimatum. Dlatego teraz w kwestii polskiej będzie ostatecznie upierał się przy swoim" - powiedział przedstawiciel białoruskiego społeczeństwa obywatelskiego.

"Kommiersant" przypomina, że "wojna nerwów między Mińskiem i Warszawą wybuchła w związku ze skandalem wokół przynależności Domu Polskiego w Iwieńcu".

O polskim liście do Łukaszenki informuje też "Niezawisimaja Gazieta". Moskiewski dziennik podaje, że eksperci na Białorusi wątpią w spełnienie gróźb Warszawy. Przywołując opinię politologa Walerija Karbalewicza, "NG" wskazuje, że "przyjmując Martynaua w Warszawie i podpisując umowę o małym ruchu granicznym, Polska sama zniwelowała swoje groźby".

"Warszawa postępuje w ramach paradygmatu UE, który został zdefiniowany 1,5 roku temu i który wyniósł problemy przestrzegania praw człowieka (na Białorusi) poza ramy (oficjalnych) stosunków" - cytuje dziennik Karbalewicza. "Nawet jeśli Warszawa swoje inicjatywy dotyczące zmiany strategii wobec Białorusi przeniesie na forum UE, to nie zostaną one szybko przyjęte" - dodaje.

"Polska nie ma prawa weta i pakietu kontrolnego na rozwiązywanie problemów wymienionych w liście do Łukaszenki" - powiedział "NG" białoruski politolog.

Dziennik przypomina, iż "białoruska opozycja od początku mówiła, że polityka powolnego wciągania Łukaszenki do demokracji nie przyniesie żadnych rezultatów". "Jej przedstawiciele w swojej większości nadal są przekonani, że z Łukaszenką trzeba rozmawiać w języku twardych ultimatów" - pisze "NG".

Według sobotniej "Gazety Wyborczej", w liście do Łukaszenki wymieniono 10 punktów, na których zależy Białorusi. To m.in. poparcie kolejnej transzy pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego, zniesienie sankcji wizowych, uruchomienie na Białorusi części programów Partnerstwa Wschodniego, a nawet wejście na prawach pełnego członka do Rady Morza Bałtyckiego.

"GW" napisała, że poparcie tych postulatów Sikorski uzależnił od poprawy sytuacji działaczy ZPB.

Martynau przebywał w piątek z wizytą w Warszawie. Szefowie dyplomacji dwóch krajów m.in. podpisali umowę o małym ruchu granicznym. Kilka dni przed przyjazdem Martynaua do Polski doszło do nasilenia represji białoruskich władz wobec przedstawicieli polskiej mniejszości. W ubiegły poniedziałek władze Białorusi przejęły siłą Dom Polski w Iwieńcu.

Jerzy Malczyk(PAP)

mal/ mmp/ kar/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)