Do gwałtownych starć między przedstawicielami ludności słowiańskiej a przybyszami z Kaukazu dochodzi od kilku dni w Kondopodze, jednym z największych miast Karelii, sąsiadującej z Finlandią republiki na północy europejskiej części Federacji Rosyjskiej.
Przez całą sobotę i w nocy na niedzielę w Kondopodze, 100 km na północ od stolicy Karelii - Pietrozawodska, młodzieżowe bojówki atakowały punkty handlowe i garaże, należące do Czeczenów i innych osiedleńców z Kaukazu. Obrzucali też kamieniami przejeżdżające ulicami samochody.
Zajścia zaczęły się od masowej bójki między reprezentantami ludności słowiańskiej a imigrantami z Kaukazu, do której doszło w nocy z wtorku na środę przed jedną z tamtejszych restauracji. Wzięło w niej udział kilkadziesiąt osób.
Według oficjalnych danych, zginęły wówczas dwie osoby, a trzy zostały ciężko ranne. Niektóre źródła mówią o trzech, a jeszcze inne - o czterech zabitych. Wszystkie ofiary to Słowianie.
Po tym incydencie w Kondopodze odbył się uliczny wiec, którego uczestnicy - ok. 2,5 tys. osób - zażądali przykładnego ukarania sprawców zabójstwa, a także odebrania przybyszom z Kaukazu wszystkich placówek handlowych w mieście. Były też głosy, domagające się wysiedlenia imigrantów kaukaskich z terytorium Karelii.
W nocy z soboty na niedzielę podpalono restaurację, przed którą kilka dni wcześniej wybuchła bójka. Z ogniem puszczono też okoliczne punkty handlowe, które należały do przybyszów z Południa.
Do Kondopogi ściągnięto dodatkowe siły milicji, w tym oddziały specjalne. Część kaukaskiej ludności w obawie przed pogromami wyjechała z miasta.
Według karelskiej prokuratury, milicja zatrzymała 129 uczestników zajść. 25 osób skazano już na kary do 15 dni aresztu. Wśród zatrzymanych są trzej Czeczeni, podejrzani o zabójstwo przed restauracją.
Prezydent Karelii Siergiej Katanandow zaapelował do ludności o zachowanie spokoju i nieuleganie prowokacjom. Zapewnił, że sytuacja w republice znajduje się pod kontrolą. Obiecał także, że wszyscy winni zostaną pociągnięci do odpowiedzialności karnej.
"W krwawej bójce 30 sierpnia zginęli nasi krajanie, co wywołało słuszny gniew i oburzenie mieszkańców. Wskutek zabójstwa na porządku dziennym stanął problem waśni etnicznych. Sytuację wykorzystali chuligani, którzy urządzali burdy i palili sklepy. Zmuszeni byliśmy użyć siły" - powiedział Katanandow w niedzielę w orędziu telewizyjnym do mieszkańców Karelii.
Jerzy Malczyk (PAP)
mal/ kan/