Zaledwie tysiąc osób odpowiedziało w sobotę na apel Partii Komunistycznej i wzięło udział w demonstracji w centrum Moskwy przeciwko NATO i wspieranej przez Zachód niepodległości Kosowa.
"Stany Zjednoczone i NATO wybrały drogę nazistowskich Niemiec. Rozpoczęły wojnę przeciwko Irakowi, zniszczyły Serbię, wydzierając Kosowo bratniemu narodowi i najpewniejszemu sojusznikowi Rosji z czasów II wojny światowej" - mówił do zgromadzonych lider komunistów Giennadij Ziuganow, kandydat w wyborach prezydenckich 2 marca. Wiec zorganizowano z okazji obchodzonego w Rosji Dnia Obrońców Ojczyzny, dawnego Dnia Armii Radzieckiej.
"Nasi przywódcy zadowalają się głoszeniem deklaracji, a nie mieli odwagi, by uznać Abchazję, Osetię Płd. i Naddniestrze" - oświadczył Ziuganow, stojąc na ciężarówce zaparkowanej przed pomnikiem poety Władimira Majakowskiego.
Demonstranci powiewali czerwonymi sztandarami, trzymali portrety Józefa Stalina i transparenty z hasłami: "Rosjo, sprzeciw się NATO" czy "Kosowo to serbska ziemia".
"NATO stanowi realne zagrożenie dla każdego z nas, dla każdej rosyjskiej rodziny. Jeśli obecna polityka będzie kontynuowana, podana w wątpliwość zostanie integralność terytorialna naszego kraju" - powiedział Ziuganow, oskarżając Kreml o "służenie interesom Zachodu".
Według ośrodka badania opinii publicznej WCIOM, na Ziuganowa chce głosować 9 proc. ankietowanych, a na pierwszego wicepremiera Dmitrija Miedwiediewa - 70 proc. (PAP)
ksaj/ ro/
1712 arch.