Władimir Żyrinowski po raz trzeci kandyduje w wyborach prezydenckich w Rosji. Kandydaturę 61- letniego polityka wysunęła w czwartek Liberalno-Demokratyczna Partia Rosji - ugrupowanie, któremu Żyrinowski przewodniczy od ponad 17 lat.
Ten antykomunista, antysemita, antyliberał, a także, jak pisze AFP, król prowokacji, znany z niezmiennego wspierania Kremla podczas głosowań w Dumie Państwowej, startuje w wyborach prezydenckich po raz trzeci (1996, 2000, marzec 2008).
Żyrinowski znany jest z krewkiego charakteru i licznych skandali telewizyjnych i politycznych. Nieraz wyrażał podziw dla Saddama Husajna, przekonywał, że należy siłą odzyskać Alaskę. Deklarował też chęć użycia broni jądrowej przeciwko Japonii.
Według ośrodka badania opinii publicznej WCIOM cieszy się on poparciem 10 procent wyborców, co hipotetycznie może doprowadzić go do konfrontacji z kandydatem Kremla w drugiej turze marcowych wyborów.
W czwartek wobec 200-osobowego audytorium w jednym z moskiewskich teatrów odegrał jedyny w swoim rodzaju spektakl - przemawiał przez godzinę we właściwym sobie stylu. Z mapą Rosji w ręku oskarżał "miliony robotników azjatyckich, którzy - mówił - przybywają do naszego kraju z gramem narkotyku w kieszeni".
Komentując bieżącą sytuację w Rosji, Żyrinowski podkreślił, że "nie można losu kraju złożyć w ręce jednego człowieka. Jeśli do tego dojdzie, upodobanie do władzy doprowadzi do chęci pozostania dożywotnio prezydentem. Tylko zbiorowe przywództwo może to uregulować. Jeden człowiek może się mylić, ale nie 300 czy 400 deputowanych".
We wtorek wysunięty przez Władimira Putina kandydat na prezydenta Dmitrij Miedwiediew zwrócił się do niego, aby pozostał u władzy, sprawując stanowisko premiera. Putin nie odpowiedział, ale obserwatorzy uważają, że jest to realizacja scenariusza, aby obecny prezydent po opuszczeniu Kremla w dalszym ciągu miał realną władzę. (PAP)
jo/ mc/
5869
