Przed Sądem Apelacyjnym w Katowicach rozpoczęła się we wtorek rozprawa odwoławcza w procesie Piotra S., nazwanego przez prasę "wampirem z Sosnowca". W lutym tego roku katowicki sąd okręgowy skazał go na dożywocie za dwa zabójstwa, trzy bestialskie gwałty i usiłowanie kolejnego morderstwa.
Zgodnie z wyrokiem w pierwszej instancji, o przedterminowe zwolnienie mężczyzna będzie mógł się starać dopiero po 35 latach.
Jak ustaliła prokuratura, od jesieni 2002 roku Piotr S. brutalnie zgwałcił trzy kobiety, tylko jedna z nich przeżyła. Za każdy z tych czynów sąd okręgowy wymierzył mu dożywocie. Skład orzekający uznał, że zgromadzony w sprawie materiał dowodowy nie pozostawia żadnych wątpliwości co do winy oskarżonego. Sąd podkreślił w wyroku, że mężczyznę "w sposób trwały" trzeba wyeliminować ze społeczeństwa.
Piotr S. został zatrzymany krótko po ostatniej zbrodni, popełnionej w kwietniu 2004 roku. Już wcześniej był karany za kilka gwałtów; lata 1993-98 spędził w więzieniu. Oskarżony nie zresocjalizował się, mimo że pozornie prowadził normalne życie - uznał sąd. Prokuratura podkreśla, że gwałciciel charakteryzował się rzadko spotykaną brutalnością. Opis każdego z dokonywanych przez niego gwałtów jest wyjątkowo drastyczny.
W czasie śledztwa gwałciciel raz przyznawał się do zarzutów, a raz nie. W czasie wizji lokalnych wskazywał miejsca gwałtów, ale odmawiał zademonstrowania, w jaki sposób zabijał. Przed sądem przyznał się do gwałtów, ale twierdził, że nie chciał zabić swoich ofiar.
Biegli rozpoznali u Piotra S. osobowość psychopatyczną, ale - jak podkreśla prokuratura - w czasie popełnianych zbrodni był on poczytalny. Psycholog stwierdził też, że popełnienie przez oskarżonego kolejnych podobnych czynów jest bardzo prawdopodobne. (PAP)
kon/ pz/