Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rumunia: Po wyborach zapewne utrzyma władzę centrolewicowa koalicja

0
Podziel się:

W Rumunii, gdzie latem doszło do kryzysu politycznego, który wywołał
zaniepokojenie Europy, w niedzielę odbędą się wybory parlamentarne. W ich wyniku przy władzy
utrzyma się prawdopodobnie centrolewicowa koalicja.

W Rumunii, gdzie latem doszło do kryzysu politycznego, który wywołał zaniepokojenie Europy, w niedzielę odbędą się wybory parlamentarne. W ich wyniku przy władzy utrzyma się prawdopodobnie centrolewicowa koalicja.

Pięć lat po pełnym oczekiwań przystąpieniu do Unii Europejskiej Rumunia, była komunistyczna dyktatura, pozostaje jednym z najuboższych krajów Unii.

Po wyjściu z głębokiej recesji w 2011 roku dzięki kuracji oszczędnościowej zaaplikowanej przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Unię Europejską Rumunia wciąż stara się doprowadzić do odnowienia trwałego wzrostu gospodarczego.

Według ostatnich sondaży największą szansę na wygraną w niedzielnych wyborach parlamentarnych ma Unia Społeczno-Liberalna (USL) - centrolewicowa koalicja skupiająca Partię Socjaldemokratyczną (PSD) premiera Viktora Ponty, liberałów z Partii Narodowo-Liberalnej (PNL) Crina Antonescu i niewielką Partię Konserwatywną (PC). Ma ona szansę uzyskać znaczną większość - pomiędzy 48 a 62 proc. głosów.

W każdym razie USL, która doszła do władzy w maju po odsunięciu od niej poprzedniego centroprawicowego rządu bezpartyjnego Mihaia Razvana Ungureanu, który został obalony w następstwie wotum nieufności, będzie musiała podzielić się władzą ze swoim zaprzysięgłym wrogiem, centroprawicowym prezydentem Traianem Basescu. Jego kadencja kończy się dopiero w 2014 roku, co jak uważa Jean-Michel de Waele, specjalista ds. Rumunii z Wolnego Uniwersytetu Brukselskiego, "pozwala przewidywać kolejny kryzys polityczny".

Basescu, wobec którego latem USL próbowała uruchomić procedurę impeachmentu, może utrudnić sformowanie rządu po wyborach. Prezydent dał do zrozumienia, że nie nominuje Ponty automatycznie na premiera, nawet w przypadku zwycięstwa USL. Koalicja cieszy się około 60-procentowym poparciem, ale to prezydent w rumuńskim systemie politycznym desygnuje premiera. Ma też istotne uprawnienia dotyczące polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz spraw wewnętrznych.

W ostatnich miesiącach Rumunia znalazła się w głębokim kryzysie politycznym z powodu konfliktu między Basescu a Pontą. Unia Społeczno-Liberalna przeforsowała referendum w sprawie odsunięcia prezydenta od władzy, jednak choć większość Rumunów opowiedziała się w nim za odejściem Basescu, Trybunał Konstytucyjny uznał je za nieważne z powodu niskiej frekwencji.

Wielomiesięczny konflikt i działania USL oceniane jako na granicy prawa pogorszyły stosunki Rumunii z Unią Europejską.

Głównym przeciwnikiem USL w wyborach będzie Prawicowe Przymierze Rumunii (ARD); koalicja ta skupia Partię Demokratyczno-Liberalną, z której pochodzi Basescu, oraz dwa inne niewielkie ugrupowania. Może ona liczyć na 16 do 23 proc. głosów i jest daleko za USL.

ARD płaci brutalną cenę za kurację oszczędnościową z 2010 roku, kiedy będąc u władzy przeprowadziła m.in. obniżkę zarobków z sektorze publicznym o 25 proc. - uważają analitycy.

Ich zdaniem żadna z głównych partii nie może się uważać za opozycję. Niektóre z nich były u władzy jeszcze 6 miesięcy temu, inne rządzą obecnie. Kampania wyborcza skupia się przede wszystkim na wzajemnych oskarżeniach.

Z zamieszania ma nadzieję skorzystać Dan Diaconescu, oskarżany o korupcję szef jednej z telewizji. Jego Partia Ludowa (PP-DD) w sondażach zajmuje trzecie miejsce z około 14 proc. głosów.

"PP-DD przedstawia się jako antysystemowa, ale faktycznie skupia kandydatów pochodzących z innych partii" - uważa politolog Alina Mungiu-Pippidi, która spodziewa się niskiej frekwencji.

"Naprawdę nie wiem, na kogo głosować. Już wszystkich ich mieliśmy, a sytuacja w Rumunii wciąż pozostaje zła" - wzdycha Nadire Omer, która w Bukareszcie zajmuje się wytwarzaniem biżuterii.

"Oczywiście potrzeba czasu, by zbudować demokrację, a dyktatura upadła niespełna 20 lat temu. To mało w dziejach społeczeństwa, ale dużo w życiu jednostki" - dodaje, podsumowując frustrację wielu mieszkańców Rumunii spowodowaną powolnym postępem i "niedbalstwem" klasy politycznej.

By obniżyć ubóstwo i różnice rozwojowe, nowy rząd będzie musiał podnieść absorpcję funduszy europejskich. Do dziś wykorzystano mniej niż 10 proc. z 20 mld euro, które od 2007 roku przeznaczono dla tego kraju. UE wciąż monitoruje rumuński wymiar sprawiedliwości i krytykuje powolne postępy Rumunii w zwalczaniu korupcji; m.in. z tego powodu wstrzymano przystąpienie kraju do strefy Schengen. Transparency International zalicza Rumunię do najbardziej skorumpowanych państw UE.(PAP)

keb/ mc/

12769123 12769125 arch.

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)