Prezydent Rumunii Traian Basescu oświadczył we wtorek, że Bukareszt "nie ma zaufania" do Rosji, szczególnie z racji obecności oddziałów rosyjskich w pobliżu rumuńskiej granicy z separatystyczną prorosyjską republiką Naddniestrza w Mołdawii.
"Nie czujemy się dobrze z tym, że oddziały rosyjskie stacjonują wzdłuż naszej granicy z Naddniestrzem. Zupełnie nie czujemy się dobrze z tym, że Rosja chciała przedłużyć porozumienie o stacjonowaniu swojej floty w Sewastopolu na Krymie aż do 2024 roku" - oświadczył Basescu, cytowany przez rumuński dziennik "Romania Libera", który zapytał go o powody braku zaufania.
"Jeśli Rosja z taką przyjaźnią traktuje państwa czarnomorskie, dlaczego musi mieć taką flotę na tak małym morzu?" - zapytał szef rumuńskiego państwa.
Basescu ocenił przy tym, że nieufność ta jest odwzajemniona. "Nie wierzę, by więcej zaufania było w Moskwie, niż jest go w Bukareszcie" - dodał.
Naddniestrze, separatystyczna republika zdominowana przez ludność rosyjskojęzyczną (Rosjan i Ukraińców), w 1991 roku wypowiedziało posłuszeństwo władzom w Kiszyniowie i po krótkiej wojnie, której towarzyszyła rosyjska interwencja, wywalczyło niemal pełną niezależność. Republiki Naddniestrza nie uznaje żadne państwo, ale Moskwa wspiera ją gospodarczo, politycznie i utrzymuje tam swoje oddziały nazywane siłami pokojowymi.
Wycofanie tych oddziałów "będzie testem" gotowości Moskwy do ustanowienia z krajami takimi jak Rumunia stosunków nacechowanych zaufaniem - ocenił Basescu.
Zapytany o sprzeciw Francji wobec wejścia w marcu 2011 roku Rumunii do strefy Schengen, szef rumuńskiego państwa powiedział, że "nie można mylić deklaracji niektórych polityków z rzeczywistymi działaniami" Paryża.(PAP)
klm/ kar/
7800144