Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ruszył proces lustracyjny posła Eugeniusza Czykwina

0
Podziel się:

Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się we wtorek proces
lustracyjny podlaskiego posła Lewicy Eugeniusza Czykwina. Z wnioskiem wystąpił Instytut Pamięci
Narodowej. Parlamentarzysta zaprzecza współpracy ze służbami PRL i zapewnia, że w żadnej formie,
nigdy nie wyraził na nią zgody. Ciąg dalszy postępowania przed sądem - za miesiąc.

Przed Sądem Okręgowym w Białymstoku rozpoczął się we wtorek proces lustracyjny podlaskiego posła Lewicy Eugeniusza Czykwina. Z wnioskiem wystąpił Instytut Pamięci Narodowej. Parlamentarzysta zaprzecza współpracy ze służbami PRL i zapewnia, że w żadnej formie, nigdy nie wyraził na nią zgody. Ciąg dalszy postępowania przed sądem - za miesiąc.

IPN wystąpił o wszczęcie tego postępowania, bo ma wątpliwości, czy Eugeniusz Czykwin złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne. Według IPN w archiwach byłych służb bezpieczeństwa, w latach 80. poseł figurował jako tajny współpracownik.

Nigdy w jakiejkolwiek formie nie wyraziłem zgody na współpracę z SB i innymi służbami - oświadczył we wtorek przed sądem Eugeniusz Czykwin. Jak mówił, w związku z jego działalnością w środowisku mniejszości białoruskiej i prawosławnej był inwigilowany przez PRL-owskie służby. "SB bez mojej wiedzy gromadziło o mnie i moich bliskich informacje, a na polecenie radzieckiej KGB założono mi podsłuch telefoniczny" - mówił poseł.

"Nigdy też nawet nie zasugerowano mi, że przez SB mogę być traktowany jako współpracownik, że nadawano mi jakieś kategorie czy pseudonimy. Że tak było, mogę złożyć na to przysięgę" - dodał Czykwin.

Przyznał, że z racji swej działalności publicznej w PRL "zmuszony był do pewnej formy kontaktów z funkcjonariuszami służb". Zastrzegł jednak, że z jego strony warunkiem tych kontaktów było to, że prawie zawsze spotkania odbywały się w biurze Chrześcijańskiego Stowarzyszenia Społecznego w Białymstoku, w obecności jego współpracowników. Dodał, że podobnie było, gdy funkcjonariusze SB przyjeżdżali do prawosławnego sanktuarium na Św. Górze Grabarce.

Poseł odczytywał swoje oświadczenie przez kilka godzin. Jak mówił, to że prokurator IPN, "nie posiadając poza notatkami funkcjonariuszy SB żadnych wiarygodnych dowodów" potwierdzających tezę o jego rzekomej współpracy, wszczyna proces lustracyjny, czyni z tych funkcjonariuszy "arbitrów sprawiedliwości i autorytety moralne".

Dodał też, że w dokumentach służb nie ma ani słowa o tym, by SB zlecało mu lub nawet sugerowało wykonanie przez niego "jakichś działań".

Poseł Czykwin mówił też, że Instytut manipuluje materiałami z archiwów SB. Przypominał, że pięciokrotnie w swej karierze politycznej składał oświadczenia lustracyjne o tym, że nie współpracował z SB, a także że w przeszłości rzecznik interesu publicznego Bogusław Nizieński nie zdecydował się wystąpić do sądu o jego lustrację.

Sąd chciał przesłuchać we wtorek dwóch świadków - dawnych funkcjonariuszy SB, ale ze względu na obszerność wyjaśnień posła Czykwina, przełożył ich przesłuchanie na listopad.

Według katalogu Instytutu, białostocka MO zainteresowała się późniejszym parlamentarzystą w 1977 roku. W aktach nie ma dokładnej daty zmiany przez SB kategorii rejestracji Czykwina z kategorii "zabezpieczenie" na "kandydata na tajnego współpracownika".

5 listopada 1983 r. został przekwalifikowany na tajnego współpracownika o pseudonimie "Izydor", a 5 lipca 1984 r. pseudonim zmieniono na "Wilhelm". Z ewidencji operacyjnej zdjęto go 14 września 1989 r. z powodu "nieprzydatności".

Nazwisko Czykwina znalazło się w 1992 r. na tzw. liście Macierewicza, która prezentowała zasoby archiwalne po służbach specjalnych PRL. Tam napisano, że Czykwin był tajnym współpracownikiem o pseudonimie "Izydor" i "Wilhelm" oraz że figuruje w kartotece ogólnoinformacyjnej UOP.

Eugeniusz Czykwin od lat zaprzecza współpracy z SB. Już w 2007 roku, gdy dane o nim znalazły się w katalogu IPN, mówił PAP, że w swojej karierze politycznej pięć razy składał oświadczenie lustracyjne, które nigdy nie zostało zakwestionowane. Przypominał też, że w latach 90. wygrał proces za umieszczenie go na tzw. liście Macierewicza.

To jeden z najbardziej doświadczonych posłów w polskim parlamencie. Jak podaje na swojej stronie internetowej, parlamentarzystą jest od 1985 roku. Współzałożyciel i przewodniczący (lata 1980-85) Bractwa Młodzieży Prawosławnej, założyciel i od 1985 roku - redaktor naczelny "Przeglądu Prawosławnego".

Uważa, że w latach 80. znalazł się w kręgu zainteresowania SB jako przedstawiciel mniejszości narodowej i wyznaniowej, jeden z założycieli prawosławnego Bractwa - jak mówi, jedynej takiej organizacji w bloku komunistycznym.(PAP)

rof/ itm/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)