Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ruszył proces ws. afery wyścigów konnych na Służewcu

0
Podziel się:

Proces w sprawie 47 mln zł strat w spółkach zarządzających torami wyścigów
konnych na Służewcu ruszył w środę w stolicy. Obrona kwestionuje, by doszło do strat. Wśród
dziesięciorga oskarżonych jest b. minister skarbu z SLD Wiesław Kaczmarek, któremu grozi do 3 lat
więzienia.

Proces w sprawie 47 mln zł strat w spółkach zarządzających torami wyścigów konnych na Służewcu ruszył w środę w stolicy. Obrona kwestionuje, by doszło do strat. Wśród dziesięciorga oskarżonych jest b. minister skarbu z SLD Wiesław Kaczmarek, któremu grozi do 3 lat więzienia.

Na ławie oskarżonych Sądu Okręgowego w Warszawie zasiedli: Kaczmarek (jako b. minister skarbu w rządzie Leszka Millera od 2001 do 2003 r.), b. wiceminister skarbu Ireneusz Sitarski, b. prezes Totalizatora Sportowego Mirosław Roguski oraz b. urzędnicy resortu skarbu i państwowych spółek.

Zdaniem Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga, doprowadzili oni do 47 mln zł łącznych strat w kontrolowanych przez państwo spółkach: Służewiec Tory Wyścigów Konnych (STWK) oraz Totalizator Sportowy. Czynności śledcze prowadziła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Spółce STWK, która organizowała wyścigi konne na stołecznym Służewcu, ale nie była właścicielem nieruchomości, Agencja Własności Rolnej Skarbu Państwa początkowo wydzierżawiła teren na 30 lat. W 2000 r. STWK przejął jednak na mocy umowy Totalizator Sportowy, który miał zapewnić zainwestowanie w Służewiec 20 mln zł oraz przeznaczyć 40 mln zł na nagrody (wypłacono 13 mln). W 2002 r. STWK przejął z kolei na mocy umowy Skarb Państwa; w 2004 r. spółka ogłosiła upadłość.

Według odczytanego w środę aktu oskarżenia, ministerialni urzędnicy nie dopełnili obowiązków w nadzorze właścicielskim nad STWK (grozi za to do 3 lat więzienia). Z kolei szefowie STWK i TS mieli wyrządzić w tych spółkach "szkody majątkowe w wielkich rozmiarach" (za co grozi do 10 lat więzienia).

"To wyjątkowe kretyństwo" - rzucił Kaczmarek podczas odczytywania uzasadnienia aktu oskarżenia. Sąd upomniał go i zagroził grzywną lub nawet aresztem, gdyby ponownie "godził w powagę czynności sądowych".

Obrona twierdzi, że Kaczmarek i jego podwładni nie ponoszą winy, bo STWK zbankrutowała z powodu zadłużenia. Zdaniem obrony, biegły - którego opinia jest jedną z podstaw zarzutów - wyliczył straty "nie stosując powszechnie znanej metodologii". W związku z tym obrona kwestionuje by w ogóle powstała szkoda w spółkach. Oskarżeni twierdzą też, że stali się ofiarą walki PiS z "układem".

W kwietniu br. sąd okręgowy polecił prokuraturze uzupełnienie śledztwa przez sporządzenie "jednoznacznej opinii biegłego co do wysokości strat". W maju decyzję tę uchylił Sąd Apelacyjny w Warszawie, który uznał, że dwóch opinii biegłych w tej sprawie nie dyskwalifikuje to, iż są między nimi rozbieżności. Opinie można próbować ujednolicić przez przesłuchanie biegłych na rozprawie i nie ma podstaw, by powoływać kolejnego biegłego - uznał SA.

"To główni świadkowie oskarżenia stworzyli w 2000 r. umowę, która była niekorzystna dla STWK i Totalizatora, a my w 2002 r. postanowiliśmy to naprawić" - powiedział w sądzie PAP Kaczmarek. Według niego, spór jest o to, "która umowa była zła: czy ta z 2000 r., czy z 2002 r.". Podkreślił "niekompetencję prokuratury, bo rozmawiamy o wirtualnych stratach".

Prokurator, który odczytywał akt oskarżenia, odmówił odpowiedzi na pytania PAP w całej sprawie. Oskarżeni zwrócili uwagę, że śledztwo prowadził inny prokurator.

W kwietniu br. W. Kaczmarek został uniewinniony przez Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w jednym z wątków afery Laboratorium Frakcjonowania Osocza (LFO) w Mielcu. Był on oskarżony przez tarnobrzeską prokuraturę o to, że jako minister gospodarki w rządzie Włodzimierza Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię. Według prokuratury zdecydowała ona o przyznaniu poręczenia Skarbu Państwa dla LFO, mimo "dużego ryzyka inwestycyjnego". Opinia Kaczmarka jako ministra o celowości poręczenia nie zawierała nieprawdy i nie była decydująca dla poręczenia; nie można też uznać, że było jakieś porozumienie miedzy ministrem a LFO - uzasadnił sąd. Prokuratura apeluje od tego wyroku.(PAP)

sta/ wkr/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)