Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Rzeczpospolita" musi przeprosić sędziego Wielkanowskiego

0
Podziel się:

"Rzeczpospolita" i autorzy artykułu "Sędzia do
wynajęcia" z 2000 roku muszą przeprosić sędziego Zbigniewa
Wielkanowskiego z Torunia za tekst o znajomości sędziego z
lokalnym gangsterem. Przeprosiny mają się ukazać w
"Rzeczpospolitej".

"Rzeczpospolita" i autorzy artykułu "Sędzia do wynajęcia" z 2000 roku muszą przeprosić sędziego Zbigniewa Wielkanowskiego z Torunia za tekst o znajomości sędziego z lokalnym gangsterem. Przeprosiny mają się ukazać w "Rzeczpospolitej".

Warszawski Sąd Apelacyjny wydał prawomocny wyrok w tej sprawie z powództwa cywilnego.

Wyrok nakazuje "Rzeczpospolitej" umieścić oświadczenie autorów i wydawcy gazety również w archiwum internetowym przed źródłowym tekstem z 2000 r., by korzystające z archiwum osoby wiedziały, jaki w związku z tą publikacją zapadł wyrok. Sędzia Ewa Śniegocka powiedziała, że sąd nakazał umieszczenie oświadczenia pozwanych jedynie w tej gazecie, która wydrukowała artykuł, a nie w mediach, które się na tę publikację powoływały. Zaznaczyła, że Wielkanowski mógł pozwać również inne tytuły, ale tego nie uczynił.

Gazecie i dziennikarzom przysługuje jeszcze kasacja od wyroku, z której pozwani - jak zapowiedziała pełnomocnik dziennikarzy mec. Barbara Kondracka - "na 99 proc." skorzystają. 31 lipca 2006 r. Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił pozew Wielkanowskiego niemal w całości, nakazując dziennikarzom przeprosiny w "Rzeczpospolitej", "Gazecie Wyborczej", kilku tytułach lokalnych, a także w TVP. Pozwani złożyli apelację.

Sąd zmienił niekorzystny dla autorów i wydawcy gazety i zaskarżony przez nich wyrok sądu pierwszej instancji w ten sposób, że ograniczył jedynie do "Rzeczpospolitej" miejsca, gdzie przeprosiny mają się ukazać oraz wyłączył z odpowiedzialności Grzegorza Gaudena - b. redaktora naczelnego gazety.

Sąd nie zmienił treści oświadczenia, które Anna Marszałek, Bertold Kittel i współpracująca przy tekście Grażyna Rakowicz zmuszeni są umieścić w gazecie - jest ono zgodne, poza kilkoma redakcyjnymi poprawkami, z tym, czego domagał się przed sądem Wielkanowski. Gauden, który nie jest już naczelnym gazety, ani nie był nim, gdy tekst w niej się ukazał, został przez sąd wyłączony z odpowiedzialności.(Gauden był naczelnym "Rzeczpospolitej" wtedy gdy Wielkanowski składał swój pozew, stąd pojawiło się w nim jego nazwisko-PAP)

Sędzia Śniegocka przypomniała w uzasadnieniu, że to strona pozwana w procesie cywilnym musi udowodnić prawdziwość swoich słów. Jeśli tego nie zrobi, racja przyznawana jest powodowi. W tej sprawie - mówiła w uzasadnieniu - pozwani domagali się od sędziego, by dowodził, że nie było tak, jako opisano w artykule "i w kilku przypadkach tak zrobił".

W tekście "Sędzia do wynajęcia" z listopada 2000 r. Anna Marszałek i Bertold Kittel napisali w "Rz", że Wielkanowski utrzymywał kontakty z toruńskim półświatkiem. Ówczesny minister sprawiedliwości Lech Kaczyński odwołał sędziego z funkcji szefa wydziału toruńskiego sądu rejonowego. Według gazety, sędzia wydał "kompromitujący" wyrok w głośnej sprawie strzelaniny w toruńskim sądzie. Kilka miesięcy później sędzia i prezes sądu w tajemniczych okolicznościach mieli - według gazety - stać się właścicielami luksusowych limuzyn.

Sędzia Śniegocka uzasadniając orzeczenie podkreśliła, że nie dowiedziono przed sądem m.in, aby wtedy kiedy napisano artykuł Wielkanowski przyjaźnił się z miejscowym gangsterem. "To, że ta znajomość istniała wiele lat temu, nie znaczy, że sformułowanie w czasie teraźniejszym +przyjaźni się+, nadal jest prawdziwe. Z zeznań wynika, że zakończyła się ona co najmniej w połowie lat 90- tych" - tłumaczyła Śniegocka.

Podawała też przykłady innych słów, użytych w tekście, które nie znalazły potwierdzenia przed sądem - np. że nabyty przez Wielkanowskiego mercedes nie był "załatwiony po znajomości", a cena nie była "symboliczna". Tłumaczyła, że wszystko odbyło się w ramach legalnej transakcji pomiędzy Wielkanowskim a osobą, która zajmowała się w ramach działalności gospodarczej sprowadzaniem samochodów, i naprawiona w ramach normalnej działalności usługowej, cena zaś odpowiadała wartości powypadkowego samochodu.

W jej ocenie, również stwierdzenia w publikacji - że proces był kompromitacją wymiaru sprawiedliwości, a sędzia był do wynajęcia nie odpowiadają prawdzie i nie znajdują poparcia ani w artykule z 2000 r., ani z tego, co zostało przedstawione w procesie.

Pełnomocnik dziennikarzy mec. Barbara Kondracka zapowiedziała, że "na 99 proc." wniesie skargę kasacyjną. Jej zdaniem, wyrok sądu dotyczył ocen dokonanych przez dziennikarzy w artykule, do czego mieli prawo, mimo, że takie oceny sędziemu wydają się dla niego krzywdzące. "Cieszymy się jednak, że Sąd Apelacyjny uznał, iż jeśli nawet nastąpiło naruszenie dóbr, to zadośćuczynienie powinno nastąpić jedynie w gazecie, gdzie do tego doszło" - powiedziała PAP Kondracka.

Marszałek i Kittel nie pracują już w "Rzeczpospolitej".

Marszałek powiedziała PAP, że dziwi się wyrokowi, bo w oświadczeniu, które nakazał wydrukować sąd, znalazły się treści, których nie było w artykule. "W mojej ocenie, zwyciężyła solidarność zawodowa. O sprawie Wielkanowskiego wiedzieli wszyscy sędziowie toruńscy, wiedział ówczesny minister sprawiedliwości, obecny prezydent Lech Kaczyński, który wypowiadał się w tamtym tekście. Sąd nie dopuścił jego zeznań, co pokazuje, że proces nie wyczerpał wszystkich możliwości dowodowych" - dodała.

Po artykule w "Rz" media wielokrotnie pisały o Wielkanowskim. W 2002 r. został on zawieszony w czynnościach w związku ze złożeniem fałszywego doniesienia na swoją byłą partnerkę - studentkę Beatę K., której zarzucił pomówienie go o wywołanie w 1998 r. awantury w jej mieszkaniu. Okazało się jednak, że to sam sędzia ją wywołał.

Gdy w 2004 r. sędziowski sąd dyscyplinarny uchylił mu immunitet sędziowski, by mógł odpowiadać w tej sprawie, jednocześnie pozbawiono go połowy wynagrodzenia - do czasu prawomocnego zakończenia jego procesu karnego.(PAP)

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)