Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Rzeczpospolita" nie musi przepraszać agenta PRL

0
Podziel się:

"Rzeczpospolita" nie musi przepraszać słynnego agenta wywiadu PRL z Radia
Wolna Europa Andrzeja Czechowicza za artykuł na jego temat - orzekł w poniedziałek Sąd Okręgowy w
Warszawie.

"Rzeczpospolita" nie musi przepraszać słynnego agenta wywiadu PRL z Radia Wolna Europa Andrzeja Czechowicza za artykuł na jego temat - orzekł w poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie.

Sąd oddalił powództwo 72-letniego dziś Czechowicza. Domagał się od sądu, by nakazał "Rz" przeprosiny go za artykuł historyka Pawła Machcewicza z 2006 r. Ówczesny szef pionu badawczego IPN opisał działalność agenta w RWE z lat 60. i 70. Czechowicz kwestionował stwierdzenia Machcewicza, że służby PRL zmusiły go do współpracy szantażem, że był nieudolnym agentem oraz że posługiwał się "fałszywkami" SB, mającymi skompromitować ówczesnego szefa polskiej sekcji RWE Jana Nowaka-Jeziorańskiego zarzutem kolaboracji z hitlerowcami.

W 2007 r. sąd orzekł, że "Rz" nie musi publikować sprostowania do artykułu Machcewicza - jak chciał Czechowicz. Wtedy wystąpił on z oddzielnym pozwem o naruszenie swych dóbr osobistych. Pozwana gazeta wnosiła o oddalenie pozwu, powołując się m.in. na wolność badań historycznych.

Uzasadniając oddalenie pozwu, sędzia Renata Latosińska mówiła w poniedziałek, że nie jest rolą sądów przesądzanie debat historycznych. Dodała, że osoby, które decydują się na działalność mającą wpływ na rzeczywistość, muszą się liczyć z "różnymi ocenami historyków", a mają przecież prawo polemiki. Według sądu, powód nie wykazał, by w ogóle doszło do "obiektywnego naruszenia jego dóbr osobistych w oczach aktualnej opinii publicznej".

Czechowicz powiedział PAP, że będzie apelował, bo "Machcewicz kłamie". "Sąd może ustalić prawdę na podstawie dokumentów, które złożyłem" - dodał. Jego zdaniem, w sprawie chodzi o podważenie jego wiarygodności - "by oczyścić Nowaka-Jeziorańskiego od zarzutu współpracy z hitlerowcami".

"Naruszono moje dobre imię, bo z sugestii szantażu wynika, że służby miały na mnie jakieś +haki+, a ja byłem agentem ideowym i nie działałem dla pieniędzy" - mówił wcześniej Czechowicz sądowi. Twierdził, że nie było żadnych "fałszywek" co do Nowaka-Jeziorańskiego, bo - zdaniem Czechowicza - "był on zarządcą mienia pożydowskiego w czasie okupacji", na co "są dokumenty" (zmarły w 2005 r. Nowak-Jeziorański wiele razy mówił, że odczuł na sobie działania służb PRL, m.in. w postaci "fałszywek" o rzekomej współpracy z hitlerowcami - PAP).

"Fałszywka" z początku lat 70. o rzekomej współpracy Nowaka-Jeziorańskiego była najgłośniejszym fałszerstwem SB. Była ona też podstawą ataku w 2001 r. szefa Kongresu Polonii Amerykańskiej Edwarda Moskala na Nowaka-Jeziorańskiego. Sprawę badał pion śledczy IPN, o co wystąpił Nowak-Jeziorański po oskarżeniach Moskala. W 2004 r. IPN prawomocnie zakończył sprawę rzekomej współpracy z okupantem. "Nie ma nawet cienia dowodu na taką współpracę" - mówił wtedy szef pionu śledczego IPN prof. Witold Kulesza. IPN nadal ustala, kto ze służb PRL odpowiada za tę prowokację.

Od 1965 r. Czechowicz - agent wywiadu PRL - pracował w biurze studiów i analiz RWE. W 1971 r. został odwołany do Polski, gdzie władze nagłośniły go jako "asa wywiadu, który rozpracował struktury imperialistycznej rozgłośni".(PAP)

sta/ abr/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)