Na 8 czerwca Sąd Rejonowy w Koszalinie (Zachodniopomorskie) zaplanował mowy końcowe w procesie piłkarzy Piotra Świerczewskiego, Radosława Majdana i Jarosława Chwastka, oskarżonych o napaść na policjantów.
W piątek sąd przesłuchał ostatniego świadka, Marcina S. Odbyło się to bez udziału oskarżonych i obrońcy, ale za ich zgodą.
Mężczyzna, który pracuje obecnie za granicą, był wzywany przed sąd już w kwietniu, jednak z powodu zawodowych obowiązków nie mógł się wówczas stawić. Jedynym dogodnym dla niego terminem był 7 maja.
Marcin S. potwierdził przed sądem wersję poprzednich świadków. Według nich, oskarżeni nie zaatakowali policjantów, zaś bójka zaczęła się od próby obezwładnienia przez nich Piotra Świerczewskiego, od którego Jarosław Chwastek i Radosław Majdan próbowali później odciągnąć funkcjonariuszy.
Świadek przyznał, że słyszał jak z ust oskarżonych padały w czasie zajścia wulgaryzmy. Jego zdaniem nie były one jednak skierowane do funkcjonariuszy. Marcin S. dodał, że nie jest stanie opisać całości zajścia, bo nie wszystko widział. Jak wyjaśnił, w czasie bójki był również zajęty szukaniem swojego dowodu osobistego, który wzięli od niego policjanci z patrolu, interweniującego w sprawie zakłócenia ciszy nocnej.
Proces sportowców, którzy zgodzili się na podawanie pełnych danych osobowych, toczy się przed sądem od czerwca ub.r. Radosław Majdan (bramkarz Polonii Warszawa)
, Piotr Świerczewski (od niedawna w ŁKS Łódź) i Jarosław Chwastek (b. gracz Pogoni Szczecin, obecnie w IV-ligowej Gwardii Koszalin) są oskarżeni o to, że w nocy z 27 na 28 lipca 2008 r. w pensjonacie Villa Siesta w nadmorskim Mielnie (Zachodniopomorskie) mieli zmuszać policjantów przemocą do odstąpienia od czynności służbowych, za co grozi do 3 lat więzienia. Mieli też znieważyć policjantów, co jest zagrożone grzywną, ograniczeniem wolności lub pozbawieniem jej do 1 roku.
Piotrowi Świerczewskiemu przedstawiono dodatkowo zarzut spowodowania u jednego z funkcjonariuszy trwającego powyżej 7 dni rozstroju zdrowia - piłkarz miał wykręcić mu palec prawej dłoni. Grozi za to do 5 lat więzienia.
Policjanci przyjechali do Villi Siesta na interwencję dotyczącą zakłócania ciszy nocnej przez grupę młodzieży. Ludzie ci nie byli w żaden sposób związani z piłkarzami, którzy tym czasie przebywali w pensjonacie.
Na miejscu policyjnej interwencji przypadkowo pojawił się Piotr Świerczewski. Najpierw doszło do wymiany zdań z funkcjonariuszami, a potem do szarpaniny, w której uczestniczyło łącznie 6 policjantów i trzech piłkarzy.
Piłkarze nie przyznają się do winy. Zgodnie twierdzą, że zajście agresywnym zachowaniem sprowokowali policjanci.
Sprawa nagrań była przedmiotem odrębnego śledztwa, zakończonego oskarżeniem dwóch mężczyzn - współwłaściciela Villi Siesta i technika, który montował tam monitoring - o utrudnianie postępowania i składanie fałszywych zeznań. W zeszłym roku sprawa ta trafiła na wokandę koszalińskiego sądu rejonowego, ale już na pierwszej rozprawie została zawieszona do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia w procesie piłkarzy. (PAP)
sibi/ wkr/ gma/