Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd: b. prezesi z własnej kieszeni zapłacą pracownikowi

0
Podziel się:

Ponad 22 tys. zł z tytułu zaległego wynagrodzenia od członków zarządu
zlikwidowanej spółki otrzyma jej były pracownik. Wyrok zasądzający od Janusza K. i Mariana W.
zapłatę za nadgodziny dla Marka Masalskiego zapadł w środę w Sądzie Rejonowym w Opolu.

Ponad 22 tys. zł z tytułu zaległego wynagrodzenia od członków zarządu zlikwidowanej spółki otrzyma jej były pracownik. Wyrok zasądzający od Janusza K. i Mariana W. zapłatę za nadgodziny dla Marka Masalskiego zapadł w środę w Sądzie Rejonowym w Opolu.

Masalski był pracownikiem jednostki ratunkowej Strażnica Sp. z o.o. w Kędzierzynie-Koźlu, zajmującej się ochroną przeciwpożarową zakładów chemicznych. W 2006 r. wystąpił z powództwem do Sądu Pracy przeciwko pracodawcy o zapłatę wynagrodzenia z tytułu zaległych godzin nadliczbowych. Sąd zasądził na jego rzecz kwotę ponad 20 tys. zł.

Egzekucja komornicza pieniędzy okazała się bezskuteczna z powodu braku majątku spółki, postawionej w stan likwidacji. Zdaniem powoda wiele wskazywało na to, że spółka w której pracował została celowo zlikwidowana by uniknąć zaspokojenia licznych roszczeń pracowniczych. W tej sytuacji Masalski pozwał o zapłatę członków zarządu zlikwidowanej firmy.

W ocenie wydającej wyrok sędzi Ewy Kuczyńskiej-Hundt odpowiedzialność pozwanych "jest niewątpliwa". "Jest protokół bezskutecznej egzekucji, były wezwania do zapłaty przeciwko spółce i przeciwko pozwanym" - powiedziała sędzia. Podkreśliła, że przepisy kodeksu spółek handlowych pozwalają pozwanym uwolnić się od odpowiedzialności, gdyby ci w odpowiednim czasie złożyli wniosek o upadłość spółki.

"Co to jest odpowiedni czas? To jest taki czas, który umożliwia choćby częściowe zaspokojenie wierzycieli. Tutaj takiej sytuacji nie ma, bo wniosek złożony przez ostatniego prezesa został oddalony z powodu braku majątku. Czyli było zdecydowanie za późno" - mówiła uzasadniając wyrok.

Sprawa Masalskiego była objęta Programem Spraw Precedensowych Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zdaniem wnioskodawcy na wyrok w jego sprawie czekało wielu jego kolegów, którzy są w podobnej sytuacji i teraz będą dochodzić należnych im pieniędzy. Masalskiego pro bono (bezpłatnie - w interesie publicznym) reprezentował adwokat Mateusz Boznański, którego zdaniem orzeczenie sądu jest słuszne i sprawiedliwe.

"Przepis podany przez sąd w uzasadnieniu wyroku jest oczywisty - jeżeli jesteś członkiem zarządu spółki, to masz dbać o nią w taki sposób, żeby spółka spłacała swoje wierzytelności. Jeżeli nie spłacasz wierzytelności, nie potrafisz być dobrym prezesem, to odpowiadasz z własnego majątku" - argumentował Boznański.

Adwokat jednego z pozwanych zapowiedział odwołanie od wyroku nakazującego jego klientowi - wraz z drugim pozwanym - zapłatę za zaległe nadgodziny. "Poprosimy o pisemne uzasadnienie wyroku, i z pewnością wywiedziemy apelację. Byłem i jestem przekonany, że mój klient za to roszczenie odpowiadać nie powinien" - powiedział dziennikarzom mec. Grzegorz Stasikiewicz. (PAP)

jsz/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)