Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd: Dorn nie musi przepraszać Brochwicza

0
Podziel się:

Ludwik Dorn nie musi przepraszać znanego adwokata Wojciecha Brochwicza za
swe słowa, że symbolizuje on "patologie służb specjalnych" - orzekł we wtorek prawomocnie Sąd
Apelacyjny w Warszawie.

Ludwik Dorn nie musi przepraszać znanego adwokata Wojciecha Brochwicza za swe słowa, że symbolizuje on "patologie służb specjalnych" - orzekł we wtorek prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie.

SA oddalił apelację Brochwicza od korzystnego dla Dorna wyroku sądu I instancji.

Wypowiedź Dorna miała miejsce w sierpniu 2007 r., gdy Sejm decydował, czy słuchać stenogramów zeznań szefa MSWiA w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, Janusza Kaczmarka, sprzed komisji ds. służb specjalnych. Dorn (wówczas marszałek Sejmu z PiS) powiedział z trybuny, że pamięta, jak przy pomocy komisji śledczej ds. PKN Orlen, podczas kampanii prezydenckiej 2005 r. "w sposób haniebny, obrzydliwy (...) załatwiono kandydaturę Włodzimierza Cimoszewicza". "Pamiętam, że brał w tym udział pan Wojciech Brochwicz, obecny pełnomocnik prawny pana Janusza Kaczmarka" - powiedział Dorn, przypominając, że już w poprzednich kadencjach Sejmu nazywał Brochwicza "uosobieniem patologii służb specjalnych".

Dorn nawiązał do sprawy Anny Jaruckiej, pracownicy MSZ za czasów, gdy ministrem był Cimoszewicz. Złożyła ona w 2005 r. w komisji śledczej PKN Orlen zeznania o rzekomym fałszu w oświadczeniu majątkowym Cimoszewicza - co w efekcie doprowadziło do wycofania się go z walki o fotel prezydenta RP w 2005 r. Członkowie jego sztabu wyborczego pytali, jaki związek ze sprawą mają byli pułkownicy z UOP - Brochwicz i Konstanty Miodowicz (poseł PO, członek komisji śledczej).

Miodowicz przyznawał, że prosił Jarucką, aby napisała oświadczenie dla komisji śledczej, bo "zwierzyła się przypadkiem jego znajomemu" na temat sprawy (był nim Brochwicz, który skontaktował ją z Miodowiczem - PAP). Brochwicz był w PRL działaczem opozycji. W latach 90. był szefem kontrwywiadu w UOP; a w rządzie Jerzego Buzka - wiceszefem MSWiA. Potem odszedł do adwokatury.

Brochowicz wystąpił o uchylenie Dornowi immunitetu, chcąc wytoczyć mu proces za tę wypowiedź, ale w 2008 r. Sejm nie zgodził się na to, uznając, że wypowiedź była wypełnianiem mandatu poselskiego. Dorn mówił wtedy, że Brochwicz może go pozwać za inną jego wypowiedź na ten sam temat z 2005 r. dla PAP (jako niewygłoszona trybuny sejmowej nie podlega ona ochronie immunitetu).

Tak też się stało - Brochwicz pozwał Dorna o ochronę dóbr osobistych, żądając przeprosin w mediach oraz 20 tys. zł na cel społeczny.

W lutym br. Sąd Okręgowy w Warszawie uznał, że była to "dopuszczalna krytyka osoby publicznej" i oddalił powództwo. Choć przyznał, że Dorn naruszył dobra osobiste, to nie uznał jego wypowiedzi za bezprawną, bo mieściła się ona w ramach wolności słowa.

"Z wyroku wynika, że niezależnie od faktów można lżyć osobę publiczną" - mówił PAP pełnomocnik Brochwicza, radca prawny Robert Karwowski. Złożył apelację, wnosząc o uwzględnienie powództwa. W SA Karwowski mówił, że Brochwicz był osobą publiczną w przeszłości, a nie wtedy, gdy padły słowa Dorna.

Dorn w SA wnosił o oddalenie apelacji. Powiedział, że dokonał oceny roli Brochwicza w UOP w latach 90. "To była instytucja w znacznej mierze spatologizowana" - powiedział. "Ktoś, kto kiedyś był osobą publiczną, musi się liczyć, że jego oceny będą wracać" - dodał.

SA uznał apelację za niezasadną, bo słowa Dorna mieściły się w granicach dozwolonej krytyki i wolności wypowiedzi, którym należy dać priorytet nad ochroną dóbr osobistych.

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Barbara Trębska powiedziała, że "nie jest tak, że każdy inny adwokat, do którego poszłaby Jarucka, skontaktowałby ją z Miodowiczem". Zdaniem sędzi, ktoś inny skierowałby ją do organów ścigania. "Nie można więc mówić o przypadkowości Brochwicza jako osoby, do której zgłosiła się Jarucka - i ten kontekst należało uwzględnić" - dodała sędzia.

"Od mego klienta zależy, czy będzie kasacja" - powiedział Karwowski. Dorn nie skomentował wyroku.

Od kilku lat trwa proces karny Jaruckiej, oskarżonej o posługiwanie się nieprawdziwym dokumentem, czyli rzekomym oświadczeniem majątkowym Cimoszewicza. (PAP)

sta/ itm/ bk/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)