Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd: lekarka z Olsztyna ma zapłacić za leczenie pacjentów

0
Podziel się:

Lekarka onkolog z Olsztyna ma z własnych środków zapłacić za leczenie
pacjentów chorych na nowotwory, bo nie dopełniła formalności potrzebnych do finansowania przez NFZ
- orzekł w środę Sąd Apelacyjny w Białymstoku, oddalając apelację lekarki w tej sprawie.

Lekarka onkolog z Olsztyna ma z własnych środków zapłacić za leczenie pacjentów chorych na nowotwory, bo nie dopełniła formalności potrzebnych do finansowania przez NFZ - orzekł w środę Sąd Apelacyjny w Białymstoku, oddalając apelację lekarki w tej sprawie.

Jak powiedziała sędzia przewodnicząca Władysława Prusator-Kałużna, ze względu na nieobecność stron podczas ogłaszania wyroku, uzasadnienie zostało pominięte i sąd nie będzie go podawał do wiadomości obecnych tylko na sali mediów.

Wyrok jest prawomocny, nie przysługuje od niego odwołanie. Sędzia zaznaczyła, że w tej sprawie jeden z członków składu orzekającego złożył zdanie odrębne. Nie podała jakie to zdanie.

Sąd pierwszej instancji orzekł, że lekarka ma z własnej kieszeni zapłacić za leczenie chorych na nowotwory, bo nie dopełniła formalności związanych z rozliczaniem się z Narodowym Funduszem Zdrowia.

Chodzi o byłą ordynator oddziału chemioterapii szpitala MSWiA w Olsztynie Agnieszkę Jagiełło-Gruszfeld, w przeszłości wojewódzkiego konsultanta ds. onkologii. Sprawa dotyczy leczenia tzw. chemioterapią niestandardową, za którą NFZ odmówił szpitalowi refundacji, ponieważ lekarka nie sporządziła na czas stosownej dokumentacji i nie uzyskała na leczenie wcześniejszej zgody Funduszu.

Szpital wytoczył sprawę lekarce i zażądał od niej 90 tys. zł. W ocenie jego dyrekcji, lekarka umyślnie spowodowała szkodę, a to właśnie ona, jako ordynator, powinna troszczyć się w sposób szczególny o mienie zakładu pracy.

W pierwszej instancji sąd pracy w Olsztynie, orzekł w październiku, że lekarka ma zapłacić z własnej kieszeni równowartość miesięcznego wynagrodzenia. Obecnie nie pracuje już w olsztyńskim szpitalu, zatrudniona jest w Warszawie i Ełku.

Pełnomocnik lekarki domagał się w postępowaniu odwoławczym przed sądem apelacyjnym oddalenia powództwa. W jego ocenie, pozwanej doktor nie można przypisać winy, choćby w postaci lekkomyślności. Sugerował też, że u podstawy sprawy leżał konflikt personalny między pozwaną a dyrektorem szpitala i mówił, że powinnością lekarza jest leczenie pacjentów zgodnie ze sztuką, czyli najlepiej jak można.

Pełnomocnik szpitala chciał oddalenia apelacji. Podkreślał, że leczenie w Polsce odbywa się "w pewnych realiach społecznych i prawnych" i za świadczenia, na które nie wyraził zgody NFZ, nie ma refundacji. Mówił, że jest przekonany, iż pozwana, jako ordynator, wiedziała o obowiązkach prawnych i o tym, że procedura, którą stosowała, wymaga zgody NFZ. Dodał, że Fundusz nie zrefundował dotąd i nie zrefunduje szpitalowi tych świadczeń. (PAP)

kow/ pz/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)