Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd nakazał śledztwo ws. podsłuchów z doniesienia Gmyza i Giertycha

0
Podziel się:

Prokuratura ma podjąć śledztwo w sprawie dotyczącej podsłuchiwania
dziennikarza Cezarego Gmyza i prawnika Romana Giertycha - orzekł we wtorek warszawski sąd.
Uwzględnił on zażalenia Gmyza i Giertycha na decyzję prokuratury z 2009 r. o odmowie śledztwa.

Prokuratura ma podjąć śledztwo w sprawie dotyczącej podsłuchiwania dziennikarza Cezarego Gmyza i prawnika Romana Giertycha - orzekł we wtorek warszawski sąd. Uwzględnił on zażalenia Gmyza i Giertycha na decyzję prokuratury z 2009 r. o odmowie śledztwa.

W listopadzie 2009 r. Prokuratura Okręgowa w Poznaniu odmówiła śledztwa, uznając, że nie doszło do żadnego z przestępstw, o których pisali oni w swych doniesieniach. Gmyz pisał o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na nielegalnym - jego zdaniem - podsłuchiwaniu i wykorzystaniu rozmów między nim a Bogdanem Rymanowskim z TVN. Zawiadomienie Giertycha dotyczyło nielegalnej - jego zdaniem - kontroli rozmów między nim a jego klientem, Wojciechem Sumlińskim.

Teraz Sąd Rejonowy dla Warszawy Woli nakazał prokuraturze podjęcie śledztwa i gruntowne zbadanie sprawy, w tym m.in. przesłuchanie szefów ABW.

Jesienią 2009 r. "Rzeczpospolita" ujawniła, iż pełnomocnik wiceszefa ABW Jacka Mąki dostał od prokuratury na potrzeby procesu cywilnego z "Rz" kopie stenogramów podsłuchów telefonu Sumlińskiego. Były tam spisane nagrane rozmowy m.in. Gmyza z Rymanowskim (Gmyz dzwonił do Rymanowskiego z telefonu Sumlińskiego, któremu prokuratura założyła podsłuch w związku z podejrzeniem wobec niego o płatną protekcję przy weryfikacji WSI).

Wybuchła wtedy debata o wykorzystaniu podsłuchów do procesów cywilnych. "Rz" podkreślała, że służby nie zniszczyły stenogramów, choć powinny, bo rozmowa nie wiązała się z zarzutem dla Sumlińskiego. Gazeta kwestionowała dopuszczalność ich udostępnienia pełnomocnikowi Mąki. Pytano, skąd Mąka wiedział, co jest w podsłuchach. Adwokat Mąki tłumaczył, że z własnej inicjatywy szukał dowodów, czy Sumliński nie uzgadniał treści swego listu z Gmyzem (którego Mąka pozwał w oddzielnym procesie) - czego nie znalazł w tych podsłuchach.

Premier Donald Tusk zapowiedział wtedy kontrolę w sprawie, bo - jak mówił - "zbyt łatwo w Polsce zakłada się podsłuchy i je upublicznia". Potem ogłosił, że nie ma podstaw do odwołania Mąki. ABW ujawniła zaś, że nagrania Gmyza i Rymanowskiego dokonali "operatorzy telekomunikacyjni, bez udziału ABW", która dokonała tylko "odsłuchu rozmów".

Prokuratura Krajowa uznała, że nie ma podstaw do wszczęcia "dyscyplinarki" wobec prokuratora, który udostępnił stenogramy. Jako słuszne oceniono ich niezniszczenie, bo mają znaczenie dla postępowania karnego, gdyż "obrazowały planowaną przez podejrzanego próbę samobójczą", a o ich zniszczeniu zdecyduje sąd. Resort przygotował, a rząd niedawno przyjął, zmianę prawa - by podsłuchy wykorzystywano tylko w postępowaniu karnym, do którego je zebrano, a nie w cywilnym.

Sąd Okręgowy w Warszawie w końcu nie włączył podsłuchów do akt sprawy Mąki z "Rz", uznając, że stenogramów podsłuchów w procesie cywilnym wykorzystać nie można. W ostatni piątek sąd nakazał naczelnemu "Rz" przeprosiny Mąki za naruszenie jego dóbr osobistych w nierzetelnym artykule "Rz", ale oddalono żądanie wpłaty 60 tys. zł na cel charytatywny.(PAP)

sta/ wkr/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)