Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd nie zgadza się na zawieszenie lustracji Niezabitowskiej

0
Podziel się:

Proces lustracyjny Małgorzaty
Niezabitowskiej nie będzie zawieszony z powodu jej
kilkunastotygodniowego wyjazdu na wykłady do USA.

Proces lustracyjny Małgorzaty Niezabitowskiej nie będzie zawieszony z powodu jej kilkunastotygodniowego wyjazdu na wykłady do USA.

Orzekł tak we wtorek prawomocnie Sąd Apelacyjny w Warszawie, który na wniosek pionu lustracyjnego IPN uchylił marcową decyzję Sądu Okręgowego w Warszawie o zawieszeniu sprawy. Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk powiedział PAP, że uzasadnienie sądu ma być znane w terminie późniejszym.

Od 2005 r. rzeczniczka rządu Tadeusza Mazowieckiego ubiega się o sądowe stwierdzenie, że nie była agentem SB. W styczniu 2007 r. nieistniejący już Sąd Lustracyjny orzekł, że nie skłamała ona w oświadczeniu lustracyjnym, zaprzeczając współpracy z SB.

We wrześniu 2007 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie, na wniosek pionu lustracyjnego IPN, uchylił ten wyrok, uznając, że Sąd Lustracyjny nie dokonał "wnikliwej analizy" sprawy. Sprawa trafiła do Sądu Okręgowego w Warszawie (nowa ustawa lustracyjna, która zlikwidowała Sąd Lustracyjny, przekazała orzecznictwo w sprawach lustracji sądom okręgowym w całym kraju).

W marcu sąd zawiesił postępowanie po informacji od Niezabitowskiej, że na blisko rok wyjeżdża na wykłady do jednego z uniwersytetów w USA. "To długotrwała przeszkoda w prowadzeniu sprawy" - mówił PAP rzecznik sądu Wojciech Małek, uzasadniając zawieszenie procesu. Postępowanie będzie mogło być podjęte po powrocie lustrowanej do kraju.

Uchylenie decyzji SO oznacza, że proces będzie się toczył. Niezabitowska może teoretycznie zgodzić się na prowadzenie procesu bez jej udziału.

W grudniu 2004 r. sama ujawniła ona, że z akt w IPN wynika, iż na początku lat 80. miała współpracować z SB jako "Nowak". Zaprzeczyła mówiąc, że sfałszowano potwierdzające to dokumenty. Zwróciła się do IPN o przyznanie jej statusu pokrzywdzonego. Gdy go nie otrzymała, wniosła do sądu o autolustrację. Proces toczył się od maja 2005 r. Rozprawy odbywały się, na wniosek lustrowanej, za zamkniętymi drzwiamizamkniętymi drzwiami.

W IPN zachował się mikrofilm materiałów SB o Niezabitowskiej oraz ich kserokopia - które IPN udostępnił w 2004 r. mediom. Nie ma tam zobowiązania do współpracy ani własnoręcznie pisanych meldunków. Jest zaś m.in. dokument o okolicznościach pozyskania Niezabitowskiej - zatrudnionej wtedy w redakcji "Tygodnika Solidarność" - do współpracy z 15 i 16 grudnia 1981 r. oraz notatki oficera SB Roberta Grzelaka z kilkunastu spotkań z nią.

Sąd Lustracyjny, rozstrzygając wątpliwości na korzyść lustrowanej, przyjął, że nie da się wykluczyć, iż raporty oficera SB ze spotkań z nią były fałszowane, zaś sama rejestracja jako tajnego współpracownika SB - przedwczesna.

Sąd przyznał, że 15 grudnia 1981 r., po wprowadzeniu stanu wojennego, Niezabitowską zatrzymano. Podpisała wtedy oświadczenie, że będzie przestrzegać porządku PRL, zobowiązanie do zachowania tego przesłuchania w tajemnicy i deklarację, że po wypuszczeniu przyjdzie na spotkanie następnego dnia. Zarazem kategorycznie odmówiła zostania konfidentem. Choć na spotkanie nie przyszła, Grzelak sporządził raport, z którego wynikało, że przedstawiła listę pracowników "Tygodnika Solidarność". Według Niezabitowskiej, mógł on wpaść w ręce SB, gdy przeszukiwano jej bagaż na lotnisku.

SA uznał jednak, że Sąd Lustracyjny nie dokonał "wnikliwej analizy materiału dowodowego" i przedwcześnie rozstrzygnął wątpliwości na korzyść lustrowanej (a jest to możliwe dopiero po "wyczerpaniu możliwości dowodowych"). W efekcie SA uznał, że ustaleń I instancji nie można uznać za prawidłowe.

Według SA, w ponownym procesie sąd ma dokładnie zanalizować sprzeczności między zeznaniami Grzelaka, który miał być oficerem prowadzącym Niezabitowską (mówił, że się z nią spotykał i dostawał od niej informacje), a jej samej (zaprzeczała słowom esbeka). Sąd ma także zbadać, czy informacje przypisywane przez SB Niezabitowskiej mogły pochodzić z innych źródeł. SA przyznał rację IPN, że nie mogły one pochodzić z podsłuchów telefonicznych, bo w pierwszych dniach stanu wojennego telefony wyłączono. Sąd ma też ustalić, czy przechodząc do innego departamentu MSW Grzelak przekazał TW "Nowak" - którym miała być Niezabitowska - do prowadzenia innym oficerom.

Po wyroku Niezabitowska mówiła, że jest "bardzo rozczarowana". Powtórzyła, że "Nowak" był fikcyjnym agentem i Grzelak go nie przekazał. Dodała, że nigdy nie twierdziła, że informacje Grzelaka pochodziły z podsłuchów telefonów.(PAP)

sta/ bno/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)