Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd oddalił pozew legnickiego radnego przeciw Wildsteinowi i IPN

0
Podziel się:

Bronisław Wildstein i Instytut Pamięci
Narodowej nie muszą przepraszać legnickiego radnego Ryszarda
Kościa, ani płacić 10 tys. zł na cele charytatywne, czego również
się domagał, za to, że takie samo nazwisko jak jego znalazło się
na tzw. liście Wildsteina.

*Bronisław Wildstein i Instytut Pamięci Narodowej nie muszą przepraszać legnickiego radnego Ryszarda Kościa, ani płacić 10 tys. zł na cele charytatywne, czego również się domagał, za to, że takie samo nazwisko jak jego znalazło się na tzw. liście Wildsteina. *

Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił we wtorek powództwo w cywilnym procesie, który Kość wytoczył Wildsteinowi i IPN.

Radny (obecnie niezależny, dawniej SLD) latem 2005 r. uzyskał w IPN zaświadczenie, że dane osobowe zawarte w archiwach Instytutu nie są jego, i na tzw. liście Wildsteina chodziło o inną osobę o takim samym imieniu i nazwisku. W ocenie radnego, mimo to jego dobra osobiste zostały naruszone, bo część osób - w tym dziennikarze - uznała po opublikowaniu listy, że był agentem peerelowskich służb.

Sąd uznał, że fakt figurowania imienia i nazwiska Ryszard Kość na tzw. liście Wildsteina - opublikowanym w internecie spisie katalogowym ponad 160 tys. nazwisk funkcjonariuszy i agentów SB oraz osób wytypowanych przez nią do współpracy - nie naruszył jego dobrego imienia, bo chodziło o inną osobę.

W ocenie sądu, Kość wykorzystywał sprawę do zdobycia popularności. Sam zainteresowany w czasie procesu temu zaprzeczał, nie wykluczał jednak, że będzie startował w nadchodzących wyborach samorządowych.

Radny domagał się od pozwanych przeprosin i 10 tys. zł zadośćuczynienia na cele charytatywne - letni wypoczynek podopiecznych Towarzystwa Przyjaciół Dzieci i dofinansowanie legnickiej stołówki dla bezdomnych, prowadzonej przez księży. Pozwani wnosili o oddalenie powództwa.

W rozmowie z PAP Kość zapowiedział, że będzie odwoływał się od wtorkowego wyroku.

Warszawskie sądy rozpatrują kilka innych pozwów za "listę Wildsteina" - skierowanych wobec IPN i samego Wildsteina.

W styczniu 2005 r. ujawniono, że Wildstein (ówczesny publicysta "Rzeczpospolitej"; dziś prezes TVP) udostępnił listę katalogową IPN dziennikarzom. Wkrótce trafiła ona do internetu; Wildstein zaprzeczał, by to on ją tam umieścił.

Wiele osób, których imiona i nazwiska znalazły się na "liście Wildsteina", nie było pewnych, czy to o nie chodzi, dlatego składały wnioski o dostęp do akt IPN. W kwietniu 2005 r. weszła w życie uchwalona specjalnie w tym celu tzw. mała nowelizacja ustawy o IPN. Upoważniła Instytut do wydawania zaświadczeń osobom zainteresowanym, czy to właśnie do nich odnoszą się zapisy z "listy Wildsteina". Większość z osób, które o to wystąpiły, dostały odpowiedź, że to nie ich dane są na liście.

W lutym tego roku warszawska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie listy, nie wykryła bowiem, kto z IPN udostępnił na przełomie lat 2004-2005 Wildsteinowi listę katalogową IPN.(PAP)

ktl/ pz/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)