Wymiar sprawiedliwości i prokuratura zachowały się jak trzeba. Przestała to być sprawa polityczna - tak przewodniczący Stowarzyszenia Pacjentów Primum Non Nocere Adam Sandauer skomentował w piątek skazanie dr. Mirosława G. za przyjmowanie łapówek.
"Sprawy korupcyjne wychodzą jako temat zastępczy w stosunku do błędów lekarskich i wypadków medycznych, bo zadowolony pacjent nigdy nie ujawni, że dawał łapówkę. Problem korupcji będzie wracać, bo jest on prowokowany przez błędy lekarskie" - powiedział PAP Sandauer.
Podkreślił, że do zatrzymania b. ordynatora kardiochirurgii szpitala MSWiA i przedstawienia mu zarzutów doszło, gdy rządziło PiS, natomiast wyrok zapadł za rządów PO. "Przy całym niezadowoleniu społeczeństwa z wymiaru sprawiedliwości, to że zapadł dzisiaj wyrok, jest światełkiem w tunelu. Mimo zmiany opcji politycznej, wymiar sprawiedliwości i prokuratura zachowały się jak trzeba. Przestała to być sprawa polityczna" - powiedział Sandauer.
Jego zdaniem piątkowy wyrok sądu "na jakiś czas podziała, ale bez rozwiązań systemowych problem korupcji nie zostanie rozwiązany". "Korupcja obejmuje w Polsce nie tylko system ochrony zdrowia. Jest niestety złym, brzydkim zwyczajem dawanie wyrazów wdzięczności w urzędach czy w gminach. Chodzi na przykład o przynoszenie czekoladek za załatwienie sprawy" - powiedział Sandauer.
Podkreślił, że niektórzy pacjenci robią tak po zakończonym leczeniu. "Nikomu to szkody nie robi. Jest to naganne i niezrozumiałe w Europie, ale akceptowane w krajach wschodnich" - powiedział Sandauer.
Jak dodał, czym innym jest sytuacja, w której "dowody wdzięczności" wręczane są w trakcie leczenia i co skutkuje zapewnieniem sobie lepszego dostępu do lekarzy. "To jest działanie kosztem innych osób, które też korzystają z pomocy lekarza. Jest to sytuacja głęboko naganna, która nie powinna mieć miejsca" - powiedział Sandauer.
"Trzecia, najbardziej karygodna sytuacja to ta, w której to lekarze wywierają naciski i wymuszają łapówki" - dodał.
B. ordynator kardiochirurgii szpitala MSWiA, 52-letni dziś dr Mirosław G. został w spektakularny sposób zatrzymany w lutym 2007 r. - agenci Centralnego Biura Antykorupcyjnego wyprowadzili go ze szpitala w kajdankach.
W piątek dr G. został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na dwa lata i grzywnę za przyjęcie ponad 17,5 tys. zł od pacjentów; sąd uniewinnił go od ponad 20 zarzutów mobbingowania podwładnych. Nieprawomocny wyrok zapadł po ponad 4-letnim procesie ordynatora. Sąd uznał, że dr G. przyjął pieniądze od pacjentów - łącznie ponad 17 690 zł - i wyrokiem sądu kwoty te muszą zostać zwrócone.
Sąd wymierzył mu też karę 72 tys. zł grzywny. Jej część zostanie jednak odliczona z uwagi na to, że dr G., jako podejrzany w śledztwie, spędził 3 miesiące w areszcie. (PAP)
gdyj/ itm/ jbr/