B. szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, obecny eurodeputowany Marek Siwiec oświadczył we wtorek, że z posiadanych przez niego informacji "nie wynikał w żaden sposób fakt zaangażowania grup przestępczych w dostawy gazu do Polski".
Według informacji przedstawionych w poniedziałkowym "Superwizjerze" TVN, kontrakt na dostawę gazu do Polski zawarty w 2003 r. - za rządów SLD - podpisała węgierska firma Eural Trans Gas, którą kontrolował Siemion Mogilewicz - ojciec chrzestny rosyjskiej mafii.
Zgodnie z ustaleniami dziennikarzy "Superwizjera" o tym, że za firmą, która będzie dostarczać gaz do naszego kraju stoi rosyjska mafia, mogli wiedzieć ówcześni prominentni politycy lewicy: szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Marek Siwiec, premier Leszek Miller i szef ABW Andrzej Barcikowski.
W oświadczeniu przesłanym we wtorek PAP Siwiec napisał, że nieprawdziwa jest informacja, w której "sugeruje się, że mógł wiedzieć o tym, że rosyjska mafia stoi za firmą dostarczającą gaz do Polski".
"BBN nie zajmowało się dostawami gazu do Polski, ani w kontekście kontraktów, ani dostawców" - napisał Siwiec.
"Z posiadanych przeze mnie informacji nie wynikał w żaden sposób fakt zaangażowania grup przestępczych w dostawy gazu do Polski" - czytamy w oświadczeniu.
W rozmowie z PAP Siwiec potwierdził, że BBN nie zajmował się kontraktami gazowymi. "Z całości zasobu informacyjnego, który był w mojej dyspozycji nie wynikały jakiekolwiek podejrzenia o kontakty z grupami przestępczymi" - powiedział we wtorek PAP Siwiec, który był szefem BBN od 1997 do 2004 roku.
BBN realizuje powierzone przez prezydenta zadania z zakresu bezpieczeństwa narodowego. (PAP)
tgo/ mok/ jra/