Zbyt mało ryb i nabiału, niedobór wapnia, żelaza, witaminy C - takie i inne braki w diecie dzieci stwierdzono w latach 2009-2011 w żłobkach, przedszkolach i szkołach województwa śląskiego. Udało się je niemal całkowicie wyeliminować.
Było to możliwe dzięki pilotażowej edycji pionierskiego w skali kraju programu edukacyjnego "Żywienie na wagę zdrowia". O jego efektach poinformowano podczas konferencji w Zabrzu. Objął 10 proc. żłobków, przedszkoli i szkół w regionie.
Najpierw - w latach 2009-2011 - przebadano ówczesne jadłospisy. "Wyniki napawały grozą" - wspominał w poniedziałek na konferencji śląski państwowy wojewódzki inspektor sanitarny Grzegorz Hudzik. W połowie kontrolowanych placówek oceny były niedostateczne pod względem wartości energetycznej posiłków - była niższa od zalecanej lub znacznie przekraczała zalecane ilości.
Za dużo było energii z tłuszczów, za mało z węglowodanów. W 50 proc. żłobków, 79 proc. przedszkoli i 62 proc. szkół dzieci dostawały za mało wapnia, niezbędnego w okresie wzrostu do budowy kości. W 50 proc. żłobków dzieci dostawały za mało żelaza, a we wszystkich kontrolowanych żłobkach za mało witaminy C.
We współpracy z ekspertami z Zakładu Żywienia Człowieka Śląskiego Uniwersytetu Medycznego (ŚUM) w Zabrzu powstały zbilansowane jadłospisy. Zasady zdrowego żywienia znalazły się w książce, która trafiła do wszystkich placówek uczestniczących w programie. Przeszkolono blisko 1000 osób odpowiedzialnych za żywienie dzieci w 556 placówkach. Potem ponownie przebadano 2130 10-dniowych jadłospisów w 213 placówkach - żłobkach, przedszkolach, zespołach szkolno-przedszkolnych i szkołach.
"Jadłospisy były zbilansowane pod względem udziału składników spożywczych. Ich wartość energetyczna odpowiadała normom, np. obiady pokrywały rzeczywiście do 40 proc. zapotrzebowania energetycznego, udział białka, tłuszczów i węglowodanów był właściwy. Jeśli chodzi o zawartość błonnika - nie mamy norm, mamy pewne zalecenia, ale w przedszkolach i żłobkach są w 100 proc. realizowane. Dzieci jedzą pieczywo z mąki nieoczyszczonej, grube kasze, warzywa i owoce" - powiedziała dr Beata Całyniuk z Zakładu Żywienia Człowieka ŚUM.
Jak podkreśliła, dzięki programowi posiłki stały się bardziej urozmaicone. "Obiady powinny się składać z różnych gatunków mięsa, ryb, przygotowanych w różnych technikach obróbki - w przedszkolu są przecież możliwości, wykwalifikowany personel może przygotować przeróżne potrawy" - mówiła.
Nadal należy zwracać uwagę na zawartość wapnia i magnezu w potrawach, choć i tu nastąpiła poprawa. Dietetycy zalecają też więcej potraw gotowanych w wodzie lub na parze, a także lepszy dobór przypraw czy tłuszczów. Podczas konferencji zachęcano do inwencji i cierpliwości w kształtowaniu nawyków żywieniowych dzieci, podając przykład jednego z przedszkoli, gdzie szpinak zaproponowano dzieciom pod postacią zupy "shrekowej", a barszcz z pierożkami jako "czerwone kapturki".
"Najważniejsza była zmiana postrzegania, mentalności, której udało się dokonać bez nakładów finansowych, bez zmian przepisów prawa, bez rygorów i presji, tylko poprzez dostarczenie wiedzy - ludzie odpowiedzialni za żywienie dzieci przyjęli tę wiedzę i stosują ją w praktyce. To naprawdę sukces" - podkreślił Grzegorz Hudzik.
Śląski inspektor sanitarny zachęcał do udziału w programie kolejne placówki oświatowe - zainteresowane mogą się kontaktować z wojewódzkim sanepidem. W pilotażowej edycji programu brały udział tylko mające własne kuchnie i gotujący w nich personel, ale zgłaszać mogą się również te, które korzystają z cateringu. Do takiego sposobu żywienia wielu rodziców podchodzi nieufnie. "Współpraca z nami może przekonać ich, że w ten sposób dzieci również są dobrze żywione" - podkreślał Hudzik. (PAP)
lun/ bno/ ura/